Wielkie przeprosiny za przerwę, było ciężko, ale wracam z nowym rozdziałem i energią. Mam nadzieję, że nie jesteście źli, będzie więcej ;)
Rozdział 14: „Jaki mężczyzna tak kocha?”
Rozdział 14: „Jaki mężczyzna tak kocha?”
-Co?!- Lekko za głośno
spytaliśmy z Andrew.
- Jest taki jeden, pamiętasz Andrzej, ale jakoś nie
mogę go bliżej poznać.- Julek lekko się skulił w sobie i zrobił minę zranionego
zwierzątka.- Czarować to on umiał tą młodą mordką.- Ten z czarnymi włosami z
waszej klasy.
- Julek... on jest hetero.- Powiedziałem nie
zagłębiając się w szczegóły.
- Skąd to wiesz, gadałeś z nim?- Już sama ta wizja
stworzyła łzy w oczach młodego i ciężko mi było mówić dalej.
- Podoba mu się Marysia.- Andrew był silniejszy ode
mnie.- Pytał o nią.
- Ale... Ja wierzę, że tak nie jest, po prostu
pomóżcie mi z nim pogadać.- Julek wyglądał jakby chciał ukryć swoje
rozgoryczenie pod maską nie zważającego na nic optymisty.
- Jak chcesz, ale my ostrzegaliśmy.- Andrew szybciej
ode mnie podjął decyzję.
- Możesz się załamać.- Dodałem ciszej.
- Sorki Filip, ale ty też byłeś hetero i co? I nie
jesteś.- Młody uśmiechnął się triumfalnie.
- No dobra, ale jednak... no masz rację.-
Spasowałem, zwłaszcza, że Andrzej ukazał mi mą homoseksualność na nowo lekko
kładąc dłoń wysoko na moim udzie.
- Uda się, tylko musimy mieć dobry plan.- Julek
lekko się schylił opierając łokcie na stole i zaczął pocierać policzki naprawdę
jak chomik.
- Miękka lina i gumowe krzesło?- Zaproponowałem
lekko się śmiejąc.
- Skakanka wystarczy.- Andrew chyba musiał być
mistrzem porwań, a przynajmniej tak wyglądał teraz z twarzy.
- Mam w domu tylko żyłkę do wędki, ale na serio,
jaki plan proponujecie?- Julek o dziwo nie patrzył na nas z zażenowaniem. Może to
dlatego, że obydwu nas znał bardzo dobrze.- Muszę się z nim poznać.
- Jutro znów jest szkoła.- Skomentował Andrew jakby
nieprzejęty całą sytuacją Jednak mogłem się założyć, że w środku bardzo chciał
pomóc młodemu.- Masz z czymś jakiś problem?
- To zabrzmiało jak groźba.- Obruszył się Julek.
- Mogę cię umówić z nim na korki.- Spróbował mój
chłopak. Cóż to był przejrzysty, nietrudny plan.
- Czarny jest dobry z fizyki.- Przypomniało mi się,
że widziałem jego ostatnie oceny. Chłopak serio dawał radę z naszą beznadziejną
nauczycielką.
- To chyba jedyny przedmiot, z którego oceny mnie
zadowalają.- Julek zrobił skwaszoną minę.
- Nie ma tematu, który byś mógł podciągnąć pod
nierozumienie?- I tak oto mogę się nauczyć jak działa mój chłopak, gdy mu
zależy na pomocy komuś, co zdarza się bardzo rzadko.
- Na upartego znajdę, ale to na pewno coś da?-
Kolejny etap po optymizmie i zniechęceniu- rezygnacja.
- Ja ci się teraz nie dam poddać! Po co niby
pytałeś? Komu i w czym pomagamy?- Mój charakter, bo jak tu przeżyć bez małego
wybuchu optymizmu.- Uda się, cała reszta zależy od niego, ale sprawimy, że go
spotkasz i poznasz.
- prawda, ja już uznaję się za przegranego... do
dzieła chłopaki, w górę ptaki!- na jego spontaniczny okrzyk kelner za kasą spojrzał
się na nas z rozbawioną miną.
- Może bez ostatniego, bo nie dojdziemy do domu.- Że
też mój chłopak naprawdę potrafił mówić takie rzeczy z poważną miną.
Jednakże
szybko skończyliśmy picie i wyszliśmy. Julek pożegnał się z nami i poszedł z
kimś spotkać, a my po zniesmaczonym spojrzeniu Andrew na zegarek wróciliśmy
powoli do domu. Mój chłopak musiał się spakować i wrócić do domu. Kocham
poniedziałki... mówiłem to kiedyś? Nie? Bo to kłamstwo, ja ich nie cierpię.
Taty całe szczęście nie było, a mama znów spała zaś Aleks siedział u siebie
grając ze słuchawkami na kompie. Mieliśmy więc jeszcze chwilę do wykorzystania
dla siebie.
- W szkole nie będzie chyba tak źle, nie?- Spytałem
patrząc jak pakował materac do mojej szafy.
- Byliśmy długo tylko przyjaciółmi, będzie
normalnie.- Nie oderwał się od swojej pracy, więc by pokazać mu jak ta sytuacja
różni się od poprzedniej przylgnąłem do jego pleców i szepnąłem na ucho:
- A co jak otrę się o ciebie przebierając przed w- f-
em, szepnę coś na lekcji?- Poczułem lekki dreszcz, który wstrząsnął jego
ciałem.
- Staraj się nie, albo się zemszczę, a wiadomo
chyba, kto tu lepiej panuje nad sobą.- Wysyczał cicho niby przypadkiem
opierając rękę przy moim kroczu przy okazji lekko je pocierając.
- Mam rodzinę w domu.- jakoś nie byłem pewny czy to
dobry powód by go stopować.
- Nie jesteś za stanowczy.- Andrew odwrócił się by
owionąć moją szyję ciepłym oddechem.- Zdecyduj się, ty mówisz jedno, a ciało drugie.
- pocałuj mnie.- Wolałem ponieść się fantazji.
- I
godzina w plecy.- Andrew siedząc na łóżku patrzył na zegarek, a ja szukałem
jego ciuchów.
- Ja tam się wciąż przejmuję szkołą, zwłaszcza po
czymś takim.- rzuciłem mu bluzkę tak by opadła przykrywając jego krocze.
- Cóż... to ja tu się pilnuję.- Andrew spojrzał na
mnie z lekką kpiną.
- Ale ja się uczę i staram.- Pacnąłem go w nos.
Całe
pakowanie usłane było krótkimi uwagami i trwało niedługo. Tak oto zakończył się
jeden ze wspanialszych weekendów mojego życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz