niedziela, 4 stycznia 2015

Ohayo- znaczy cześć!
To moje pierwsze opowiadanie tutaj, w ogóle pierwsze opowiadanie shounen-ai (M/M). Ze względu na to, że uczestniczyło w konkursie, jego długość była ograniczona i nie ma scenek łóżkowych, więc następnym razem powiem jak się z tym uporam ;) Mam nadzieję, że komuś się spodoba. Dodam, że nie umiem nadawać tytułów. Czekam na wasze komentarze, pochlebne czy też nie, uwagi też są mile widziane :)
Namida

„Odżywka”



            Zastanawiał się, kto zaprosił chłopaka siedzącego obok niego. Nie mógł mu się dokładnie przyjrzeć, bo kierowanie samochodem pełnym ludzi było zbyt angażującym zajęciem, ale bez problemu mógł stwierdzić, że chłopak nie jest ani brzydki, ani przeciętny. Musiał podobać się dziewczynom, bo na pewno nie ujmował rozmową. Bardzo mało się odzywał, a kiedy to robił rzucał jakąś mądrość z głębi duszy, którą i tak wszyscy rozumieli, jako żart. Nic dziwnego, więc, że głównie oglądał krajobrazy przemykające za szybą. Resztę pasażerów znał. Jego trzej koledzy i dwie koleżanki. Cieszył się, że rodzice pożyczyli mu auto, bo inaczej nie dowiózłby tej całej paczki na swoją działkę. Już się zastanawiał, co się będzie działo, bo ta szóstka to był tylko początek. Reszta pewnie dojedzie jutro, jak oni już wszystko przygotują na imprezę. Stwierdził, że będzie ciekawie i skręcił w stronę małego zielonego domku osłoniętego od zbyt ciekawskich oczu żywopłotem. Zatrzymał się, otworzył bramę i wjechał na podjazd.
-No ludziska, wysiadka!- Otworzył swoje drzwi i poszedł zamknąć bramę.
-Dobrze się jechało Mat!- Rzucił mu kolega otwierając bagażnik i wyjmując bagaże.-Ej, zabierajcie, co wasze!
            Spojrzał na rudzielca. Był jego kumplem z dzieciństwa i świetnie się znali, ale czasem i jemu nie potrafił powiedzieć wszystkiego. Podszedł do bagażnika i wyjął swój bagaż.
-O nie chłopie, ty dziś nie dźwigasz!- Rudy odebrał od niego walizkę.-E! Młody! Weź to-na jego wezwanie stawił się nowy chłopak.
            Mat mu się przyjrzał. Był niższy od niego, szczupły i miał średniej długości blond włosy. Bez zbędnych komentarzy wziął bagaż i wraz ze swoim zaniósł pod drzwi, gdzie czekała już reszta osób.
-Mat, co tak się gapisz? Otwórz nam-Dziewczyna rudego była niecierpliwa.
            Nie mógł jej odmówić urody. Duże niebieskie oczy, zadbane, miękkie, ciemne fale włosów i szczupła sylwetka sprawiały, że niejeden się za nią oglądał. W dodatku uwielbiała podkreślać swoje atuty, a że nie była przy tym głupia, stała się w niedługim czasie szkolnym ideałem kobiecości.
-Już, Magda już- wyjął klucze i otworzył drzwi.- Ych...Młody ja sobie już wezmę tę walizkę
-Mat, nie, odpoczywasz- jego przyjaciel wszedł między nich.-A ty Aleks mu jej nie dawaj, chodź pokażę ci gdzie ma pokój
            Mimo wszystko szczęśliwy, że ktoś wysila się za niego wszedł za dwoma chłopcami i rozdzielił ludzi do pokojów. Miało przyjechać jeszcze pięć kolejnych osób, więc starał się by było po równo, ale i tak dwóch chłopaków musiało spać u niego, bo dziewczyny zajmowały duży pokój gościnny. Wiedział, że będzie to Andrzej, jego przyjaciel, ale nie wiedział, kto mógłby być drugim. Wszedł do siebie z kumplem za plecami, zupełnie zapominając o Aleksie, który nie wiedząc, co robić siedział na łóżku naprzeciwko drzwi. Nie spodziewając się go tu Mat podskoczył w miejscu.
-Ja...Sory, nie wiedziałem, co robić, więc...Jak trzeba to w czymś pomogę, albo po prostu sobie pójdę-chłopak wstał i zamierzał wyjść, ale Andrzej przymknął drzwi.
-Mat nie miałeś trzeciego, to jest-uśmiechnął się pokazując na blondyna.-Zostajesz młody, bo musimy się jakoś pomieścić!
-A...Jasne, nie ma sprawy-lekko się zmieszał widząc zdziwienie drugiego chłopaka, ale nie pytał o nic tylko spojrzał na pokój.- To, gdzie mam spać?
-Będziemy się zamieniać, mamy dwie karimaty i łóżko-Mat wrócił do rzeczywistości.
-I cztery noce-zwrócił mu uwagę rudzielec.
-Ale chyba większość jest tylko na trzy...-Aleks nie był pewny, czemu liczba nocy nagle sie zmieniła.
-No-Mat znacząco spojrzał na przyjaciela.-Na czwartą zostają ci, co chcą pomóc sprzątać
-Czyli głównie ja i Mat-Andrzej złapał młodego za ramiona.-Ale ty się zgodzisz zostać prawda?
-Jasne-stwierdził nieco za szybko.-Jeśli nie będę zawadzał
-Każda para rąk się przyda-rudy zmierzwił mu włosy, a zaskoczony blondyn lekko się zaczerwienił na ten kumpelski gest.-Ha, wreszcie mamy pomocnika!
            Mat spoglądając na nich rozpakował swoja walizkę i wyjął z szafy karimaty i zapas kocy. Było lato, więc mogły nie być potrzebne, ale wolał ich później nie szukać. Podał po kilka każdemu z chłopców i zagonił do roboty. Będzie miał z nimi urwanie głowy.
            Gdy już wszyscy byli rozpakowani, zajęli się sprzątaniem domu i dekorowaniem go. Niektórzy tego nie doceniali, ale to najczęściej okazywało się największą zabawą. Kiedy cały kurz został już starty, a podłogi umyte, cała paczka zaczęła pompować balony i wieszać na żyrandolach serpentyny. Chłopcy zajęli się przestawianiem stołów i wynoszeniem z salonu niepotrzebnych krzeseł, a dziewczyny przyrządzaniem dipów i kanapek na imprezę. Mat wszystko nadzorował. Gdy uznał, że nie musi już pomagać panom, którymi zarządzał Andrzej, poszedł sprawdzić stan kuchni.
-Jak tam panie?- Zagadał dziewczyny krzątające się przy kilku miskach.-Dajecie radę?
-Tak, a co, chciałeś pomóc?- Asia jak zawsze pierwsza mu odpowiedziała.-Ty lepiej jedź do sklepu po chipsy i paluszki, bo tego nie ma
-No co ty, sam?- Nie uśmiechało mu się samemu latać po supermarkecie najpewniej z dwoma wózkami.-Po drugie kasy nie mam
-Już masz-Klaudia, mała brunetka, rzuciła na blat przed nim czarny portfel.-Zrobiliśmy składkę, a jak trzeba to jeszcze dorzucimy
-Dwieście dwadzieścia złotych?!- Chłopak był pod wrażeniem.-Ale sam nie pojadę
-Weź Alka, coś smutny sie zdaje, może go rozerwiesz-poradziła wysoka blondynka, Olka.
-Dobra idę po niego i jedziemy-zniesmaczony, że nie udało mu się wywinąć poszedł szukać blondyna.
            Aleks właśnie próbował zawiesić jednego balona na żyrandolu. Mat uśmiechnął się widząc jak mimo stania na palcach i wyciągniętych rąk nie mógł zawiązać wstążki przy jednej z żarówek. Podszedł do niego od tyłu i zawiązał sznureczek na kokardkę.
-Och, dzięki-lekko zaskoczony i zawstydzony Aleks odwrócił się do niego i stanął już normalnie.-To, co mam teraz robić?
-Możesz pojechać ze mną do sklepu, według dziewczyn musisz-poprawił jeszcze balon nad głową blondyna.-Radzę ci tu nie być jak mnie nie będzie
Uśmiechnęli się, Mat na własny dowcip, Alek jakby trochę zawstydzony.
-Jedziemy?- Wyższy chłopak szedł już do drzwi wyjściowych, więc niższy tylko rzucił reszcie krótkie pożegnanie i pobiegł za nim.
Gdy wsiadał do samochodu Mat przyglądał mu się z miejsca kierowcy. Młody miał na sobie obcisłe czarne rurki i lekko przydużą bluzkę. Rękawy podwinął, a na przegubie prawej ręki miał kilka rzemyków.
-Ruszamy?- Głos chłopaka wyrwał go z letargu.
-Ta, zamyśliłem się-podrapał się po karku lekko zmieszany.
            Jechali krótko, w ciszy. Mat przyglądał się młodemu, co jakiś czas i zastanawiając się, o czym ten myśli. W sklepie kupili wszystko, co potrzebowali i szybko wyszli.
-O czym tak myślisz?- Mat zagadał do nowego pakując zakupy do bagażnika.- Jeśli mogę wiedzieć
-Mmm...Ta, jasne-podawał mu kolejne siatki.-Zastanawiałem się jak będzie
-Będzie ekstra, nie myśl już tak o tym-wiedział, że nie to musiało tak zaprzątać myśli blondyna.-A jakby coś ci się nie podobało, to mówisz i znajdziemy rozwiązanie.
Za przykładem swego przyjaciela zmierzwił mu włosy. Była miękkie i roztaczały miłą woń.
-Ty, ile ty czasu poświęcasz swoim włosom?- Zapytał nagle.-No wiesz, moje też są dłuższe, ale wyglądają jak siano.
Może nie było tak źle, ale zawsze miał takie wrażenie. Nie lubił swoich brązowych falowanych włosów, chociaż wolał je długie niż krótkie, jak w dzieciństwie. Aleks wziął jedno pasmo w zgrabne palce i przeciągnął między nimi.
-Nie są takie złe-uśmiechnął się.-Ale odżywka im nie zaszkodzi
-Serio? Mogłem kupić-znów podrapał się po karku.-Ale już mi się nie chce wracać do sklepu
-Mogę pożyczyć ci swoją-Aleks szczerze zaoferował idąc do swoich drzwi.
-Naprawdę? Dziewczyny będą zaskoczone-uśmiechnął się szeroko.-Dzięki
            Wsiadł na swoje miejsce i ruszyli do domu. Mat cieszył się, że blondyn był trochę bardziej wyluzowany, bo dziewczyny nie będą się przynajmniej go o nic czepiać. W domu rozpakowali zakupy i poszli do pokoju spać. Andrzej korzystając z sytuacji zajął łóżko i chrapał na nim w najlepsze. Aleks umył się szybko i dał Matowi obiecaną odżywkę. Chłopak poszedł do łazienki, umył się i odkręcił buteleczkę. Pachniała identycznie jak włosy blondyna. Nałożył odrobinę na swoje pasma i przeczesał palcami włosy by ją rozprowadzić. Nigdy nie używał takich kosmetyków, więc stwierdził, że później podpyta którąś z dziewczyn jak to poprawnie zrobić. Na razie tak musiało starczyć. Ostatni raz powąchał płyn i zakręcił buteleczkę. Wyszedł z łazienki miał już dziękować, ale zauważył, że młody również usnął. Na szczęście nie chrapał, miał lekki, spokojny oddech. Mat przykrył mu delikatnie nogi kocem i sam się położył.
***
            Obudziły go śmiechy dobiegające z parteru. Widocznie musiała przyjechać reszta gości i ktoś ich wpuścił. Wstał zaspany i poszedł do łazienki zauważając, że pokój był pusty. Przeczesał włosy, które były nieco przyjemniejsze po odżywce, opłukał twarz chłodną wodą i umył zęby. Zszedł na dół i stwierdził, że wszyscy już wstali. Skierował się kuchni, gdzie zauważył dziewczyny tulące się do Aleksa przygotowującego coś na kuchence.
-O, jesteś wreszcie!- Andrzej zaatakował go od tyłu.-Myślałem, że już się nie obudzisz!
-Nie krzycz, słyszę-przymknął ucho po stronie kumpla.-Co to?
-Śniadanie- uśmiechnęła się się Magda podając mu talerz ze świeżymi warzywami, kromką chleba i jajecznicą.-Aleks rządzi się w kuchni od rana
-Sory, nie mogłem spać-nałożył też sobie i usiadł naprzeciwko.-Zioła wziąłem z ogrodu, jeśli można
-Nie dość, że ugotował dla wszystkich to jeszcze się tłumaczy-Andrzej nachylił się nad stołem żeby potarmosić go po włosach.-Patrz Mat, jakie uczynne dziecko
-Bierz z ogrodu co chcesz-rzucił Mat znad talerza.-A w ogóle to bardzo smaczne
-Prawda?- Ola bez skrupułów wisiała na ramieniu młodego.-Chciałabym takie śniadania jadać codziennie
-To Aleks zostajesz nadwornym kucharzem-do kuchni wszedł postawny brunet i wstawił do zlewu pusty talerz.-My pomożemy, pozmywamy, ale ty gotujesz
            Aleks lekko się zaczerwienił, ale się nie sprzeciwił.
-Jacek! Co tam?- Mat podał mu sztamę.-Mieliście korki po drodze?
-Człowieku, jak pusto!- Zachwycił się wyjmując kubek z półki.- Chcesz kawy? Ja robię!
-Dobra, chętnie-Mat odłożył swój talerz do zlewu i zaczął myć zebrane tam rzeczy.-Ale to było pyszne, najadłem się po wsze czasy!
-Cieszę się- Blondyn był w połowie swojego posiłku i powoli go dojadał.
-Och Alek, tak wolno ci idzie, a musimy lecieć do salonu-Magda biadoliła mu nad ramieniem.-Dawaj ten widelec, jak nie potrafisz jeść!
            Młody patrzył z przerażeniem na uciekający wraz z ręką widelec i próbował go dosięgnąć niczym kot kłębek wełny. Mat przyglądał im się zza ramienia i uśmiechał się widząc zażenowanego Aleksa w końcu połykającego podany kęs. Zaczął się śmiać wraz z Andrzejem i Jackiem, a blondyn spłonął rumieńcem.
-Zazdrośni, co?- Magda spojrzała zalotnie na rudzielca i posłała mu buziaka. Podała widelec Oli, która z miną zatroskanej mamusi włożyła Aleksowi w usta kolejny widelec.
-No pięknie, jeszcze tylko dwa razy i wszystko zjesz-uśmiechnęła sie do niego i podała widelec Klaudii, która czerwona od śmiechu przejęła go i podała kolejną porcję jajecznicy.
-O nie, jeszcze jeden-Klaudia nie wiedziała, co zrobić z widelcem i prawie kręciła się w kółko między Olą i Magdą póki Mat nie odebrał go od niej i nie pochylił się nad stołem. Nabrał resztkę jajecznicy i zatrzymał widelec przed zarumienioną twarzą zdziwionego Aleksa.
-Aaa!- Spojrzał na niego wymownie i włożył śniadanie w rozchylone, malinowe wargi.-Ślicznie!
            Potargał mu włosy z szerokim uśmiechem i zabrał pusty talerz do umycia.
-No to co, panowie?- Magda stanęła przy swoim chłopaku.-Szykujemy się do balangi?
-Ogłaszaj, że tak-Mat dał jej przyzwolenie i jeszcze raz spojrzał na zawstydzonego Aleksa, który wciąż siedział przy stole.
-Alek chodź, my się tobą zajmiemy-Ola znów uwiesiła się jego ramienia i ciągnęła ze sobą w stronę pokojów. Za nimi podążyła reszta dziewczyn, także tych z salonu. Mat i Andrzej posłali Klaudii zdziwione spojrzenia, ale ona jedynie uniosła ramiona sama nie wiedząc, o co chodzi. W takim wypadku panowie zebrali się i po cichu podeszli pod drzwi dziewczęcego pokoju. Uchylili je delikatnie i włożyli głowy podglądając.
-Alek, co na siebie założysz?- Ola przyglądała mu się z miną znawczyni.
-No...Bluzkę- Chłopak miał spuszczoną głowę i patrzył na swoje buty.
-Ech, gościu tak to my się nie dogadamy-Magda złapała się pod boki.-Masz ją gdzieś na wierzchu? Kolor?
-Biała taka, wisi w szafie na pierwszym wieszaku-Na jego słowa Andrzej podleciał szybko do ich pokoju i wyjął wspomniane ubranie. Podbiegł do drzwi i z wielkim uśmiechem wręczył wieszak swojej zaskoczonej dziewczynie, która tylko zlustrowała wzrokiem zebraną pod pokojem widownię.
-Lepiej się rozejdźcie- ściągnęła brwi i posłała im złe spojrzenie, po czym uśmiechnęła się słodko do młodego mówiąc-To ta?
            Zaskoczony blondyn tylko wydukał coś pod nosem i odebrał od niej swoje ubranie.
-I te spodnie zostają?- Ola spojrzała na całość.-No mogą, to zakładaj tę swoją bluzkę
            Aleks odwrócił się bokiem, by jak najmniej zwracać swoją uwagę, ale nie zauważył przyczajonych za drzwiami chłopców. Na widok jego ciała odezwały się aprobujące westchnienia i ciche gwizdy. Mimo chudości miał delikatnie wyrobione mięśnie przebijające się przez bladą skórę. Jeszcze nie były mocno zarysowane, ale widać było, że chłopak o siebie dba. Zawstydzony szybko naciągnął na siebie nową bluzkę i odwrócił się do dziewcząt oczekując dalszych komend.
-A już myślałam, że jesteś chucherkiem-Magda nie bała się swoich myśli.-Podwiń rękawy do łokci
-Klaudia, gdzie masz tę czarną bandankę?- Ola wertowała koleżance kosmetyczkę.
-Tu-szatynka zamachała jej chustką przed nosem, po czym zawiązała ją na nadgarstku młodego.-Coś by się jeszcze przydało
-Hej Wika, skombinowałaś te naklejki?- Ola tym razem podeszła do malującej się brunetki.-I pożycz lakier do włosów
            Dziewczyna nie odrywając się od lusterka sięgnęła do kosmetyczki i wyjęła jakąś karteczkę. Chłopcy ze zdziwieniem obserwowali jak blondynka nakleja coś Aleksowi na ucho.
-To gdzie ten lakier?- Magda podeszła do drzwi i zamknęła je na zamek.- No, teraz zamknij oczy Alek!
            Chłopcy mimo wszystko przytknęli uszy do drzwi i nasłuchiwali, co dzieje się w środku.
-Och, ten kolor cudownie do niego pasuje- Klaudia pisnęła w zachwycie.- Ale jeszcze bym go trochę podrasowała
-Ja wiem co zrobić- Usłyszeli triumfalny okrzyk Wiktorii, która najwyraźniej skończyła już swój make-up.- Dawać mi tu kredkę i pomadkę!
-Mat, one mu zrobią krzywdę- Andrzej z każdym słowem dziewczyn mocniej zagryzał zęby na pięści.- Albo planują przerobić go na babę
-Raczej nie będą takie złe, słyszysz jak piszczą?- Szatyn stał blisko klamki, by w razie czego móc szybko interweniować.
-Mam czarną kamizelkę!- Odezwała się Magda.- Dajcie jeszcze ze dwie czarne spinki i prostownicę
-Ale to konieczne?- Głos Aleksa zdał im się teraz nad wyraz przestraszony.
-Kochany- Ola miała niebezpiecznie poważny głos.- Na tej imprezie jest zasada, że co roku to my, dziewczyny, szykujemy chłopców
-Dobrze, przepraszam- Mat dałby sobie rękę uciąć, że młody przy tych słowach lekko się zarumienił i spuścił wzrok.
-Oj, już go nie strasz- Klaudia na szczęście wzięła go w obronę.- Pocieszę cię, że resztę też to czeka
            Chłopcom opadły szczęki, a oczy otworzyły się szerzej.
-Że kredki do oczu?- Jacek złapał się za twarz.
-Prostownica?- Andrzej dotknął włosów przyjaciela.
-Naklejki-stwierdził niski szatyn o krótkich włosach, Robert.
-I piski-uśmiechnął się jedyny chłopak w okularach, również szatyn, Artur.
-Fajnie by wyglądał, jakby mu doczepić dwa dłuższe pasma z tyłu- dobiegł ich cichy głosik dotąd nieodzywającej się Julii.
-Ty zawsze najlepiej wiesz, czego brakuje- Ola pewnie teraz przytulała małą piegowatą, blondynkę.
-Dobra dziewczyny, ja kończę przygotowywać włosy Alka, a wy do reszty!- Zakomenderowała Klaudia.
Panowie w porę odsunęli się od drzwi. Mat i Andrzej poszli z Magdą do swojego pokoju, zaś Wika, Julia i Ola zajęły się resztą panów. Dziewczyna najpierw zajęła się Matem, żeby swojemu chłopakowi móc poświęcić jak najwięcej czasu. Mimo krótkiego sprzeciwu pomalowała mu oczy i kazała założyć kolczyk na dolną wargę. Później nakleiła mały, czarny diamencik na skrzydełku nosa i dwa czerwone pod lewą brwią. Wybrała mu podarte czarne dżinsy, do których doczepiła kilka łańcuchów i koszulkę z ulubionym zespołem. Kazała mu też zawiązać na nadgarstku kilka czarnych i czerwonych rzemyków oraz założyć nieśmiertelnik. Gdy przyszła Klaudia, wyprostowała mu włosy i czerwonym lakierem umalowała grube pasmo z grzywki, którą zaczesała mu na jedno oko. Andrzej miał na sobie koszulę w granatowo-czarną kratę, ciemne dżinsy i czarną bandankę przewiązaną przez szlufkę. Jego włosy dziewczyny zostawiły w spokoju, za to przy oku miał narysowane dwie czarne łezki. Na jednym uchu miał pojedynczy diamencik. Dopiero po dokładnym obejrzeniu dziewczyny zostawiły ich zamkniętych w pokoju i same poszły się poprzebierać. Nie minęło piętnaście minut jak wołały wszystkich do salonu.
-To, co teraz?- Mat próbował nie przechylać głowy na prawo przyglądając się reszcie.
-Oczywiście pokaz mody- Magda miała już najwidoczniej ułożony plan imprezy.- Panowie pierwsi rozsiedli się na dwóch dużych kanapach, a dziewczyna tłumaczyła jak ma to wyglądać.
-Ja zapowiadam, a wy przechodzicie środkiem pokoju lub robicie kółko przed kanapami- mocno gestykulowała chcąc wszystko dobrze wyjaśnić.- No to zaczynajmy! Mateusz, Mathew, Mat nasz dobrodziej, gospodarz i słodkie emo!
            Wstał z kanapy ukłonił im się nisko i z kciukami wetkniętymi za szlufki spodni przeszedł się środkiem. Dopiero po krótkich brawach i gwizdach usiadł z powrotem.
-Andrzej, Andrew, End! Mój ukochany szkolny urwis- Magda posłała mu buziaka czerwonymi ustami. Rudzielec podskoczył z siedziska i szybko potruchtał naokoło pokoju machając do innych jak uczestnik maratonu.
-A teraz nasz elitarny żołnierz Jacek, Jacuś, Jack!- Zaklaskała, gdy powoli wstawał. Miał na sobie bojówki moro, koszulkę khaki, nieśmiertelnik i parę skórzanych bransoletek. Dziewczyny czerwonym lakierem narysowały mu zygzaki z boków głowy.
-Nasz boski informatyk Robert, Rob, robot, jako anarchista punk!- Wskazała ręką na chłopaka. Miał wysokie zdarte trampki, rurki, czarny t-shirt i rozpiętą niebieską koszulę. Dziewczyny podkreśliły mu też na niebiesko irokeza i przykleiły na uszach mnóstwo diamencików.
-Artur, Artek, Art! Nasz nowoczesny romantyk!- Szatyn wstał i przeszedł się po salonie na koniec zarzucając długimi włosami. Znad uszu miał wyciągnięte dwa kosmyki, polakierowane na czerwono i związane z tyłu w mały kucyk. Na sobie miał proste dżinsy i pożyczoną długą kolorową bluzkę. Mimo okularów z prawej strony twarzy miał naklejone mnóstwo tęczowych naklejek. Strój wykańczało kilka łańcuszków na szyi i dwie kolorowe obrączki na palcach.
-A oto nasz ostatni nabytek, drapieżny visual-kei, Aleksy, Aleks, Alek!- Młody wstał z końca kanapy i z dłońmi w kieszeniach spokojnie przeszedł się wzdłuż pokoju. Miał podkreślone czarną kredką oczy, grzywkę na bok, z niebieskim pasemkiem. Niesforne kosmyki z boku głowy przytrzymywały spinki, a od tyłu na ramiona spadały błękitne doczepki. Mat był pod wrażeniem pracy dziewcząt. Młody wyglądał jakby się urwał z Japonii.
-Teraz czas na nasze drogie panie! Klaudia, Klaudii, Klaudusia, nasza hiszpańska piękność!- Szatynka miała włosy spięte w gruby warkocz z boku głowy poprzetykany czerwonymi pasemkami. Nad uchem wpięła sobie czerwoną różę i założyła czarną, falbaniastą sukienkę.
-Aleksandra, Olka, Ola nasza Marilyn Monroe!- Blondynka w białej sukience zrobiła piruet przed kanapami i poprawiła niesforne blond fale. Na policzku zamiast narysowanego pieprzyka miała naklejony diamencik.
-Wiktoria, Wika, zwycięstwo, nasza bogini ciemności!- Brunetka miała zrobione czerwone pasemka i diamenciki przyklejone na końcach brwi. Oczy miała podkreślone w kształt kociego oka, a na uszach nausznicę. Założyła czarną sukienkę do ziemi i mnóstwo brzęczących bransoletek.
-Julia, Julcia, Juleczka, nasza wesoła hipiska!- Dziewczynka uśmiechnęła się do nich szeroko. We włosach miała zarówno czerwone jak i niebieskie pasma, a na policzkach kolorowe diamenciki w roli piegów. Miała na sobie sukienkę w kwiatki i dużo pierścionków, a na głowie opaskę ze zwisającymi piórkami.
-I nasza prowadząca, a moja ukochana dziewczyna, Magdalena, Magda, Mag! Cudowna gwiazdka wieczoru!- Andrzej podał jej dłoń i przeszli się po pokoju. Magda miała czerwone usta, delikatnie podkreślone oczy i obcisłą granatową sukienkę. Włosy miękkimi falami spływały na jedno ramię, a ich końce były pomalowane na czerwono. Dziewczyna użyła diamencików by na odkrytym ramieniu wykleić sobie duży kwiat.
Jak zawsze wszystkich ciekawiło skąd wzięto pomysły na stroje. Zaczęły się rozmowy, później gry, karaoke i oglądanie horrorów do samego rana. Kto nie padł ze zmęczenia w przypadkowym miejscu, szedł do swojego pokoju. Wyszło, więc na to, że Andrzej spał wtulony z Magdą na jednej kanapie, a na drugiej Jacek z Olą i Julią po bokach. Aleks wszedłszy do pokoju dotarł jedynie do swojej karimaty po drodze porzucając kamizelkę, bluzkę i sztuczne kosmyki. Mat znów go delikatnie okrył i przy okazji zdjął dwie czarne spinki. Znalazł w sobie też na tyle siły by pójść się umyć i poodklejać wszystkie dodatki.
Większość wstała dopiero po 12 i na palcach szła do łazienek by sie umyć i przebrać, a potem do kuchni. Aleks szybko usłyszał przytłumione rozmowy, więc nie zwlekając wstał ze swego posłania i zaspany ruszył do łazienki. Po drodze podniósł poduszkę, którą Mat musiał zrzucić przez sen i mimowolnie spojrzał na odkryte ciało chłopaka, który tak jak on spał dziś bez koszulki. Szatyn był lekko opalony i musiał dużo ćwiczyć, bo na jego brzuchu rysował się zgrabny sześciopak. Miał też umięśnione ręce. Blondyn szybko oderwał się od tego widoku i poszedł się umyć. Wychodząc z łazienki związał włosy na czubku głowy w małą kitkę, by nie przeszkadzały mu robić śniadania. Cicho uchylił drzwi i wymknął się z pokoju.
Gdy Mat zszedł do kuchni, pierwszym, co zobaczył była wielka grupa osób zebrana przy stole. Dopiero potem między ich głowami dostrzegł talerz, na który co i raz Aleks dokładał naleśniki. Wziął sobie czysty talerz z półki i nałożył na niego konfitury, która wędrowała z rąk do rąk. Potem nie szukając wolnego krzesła stanął przy blondynie i podłożył mu talerz pod nos.
-Jak jest coś na stole to bierz- Chłopak zawzięcie smażył kolejną partię.
-Chcę świeżego- Nie odsunął talerza nawet na centymetr czekając na upatrzony placek.- Jadłeś coś?
-Jeszcze nie, ale spoko- Nałożył mu naleśnika i wylał kolejną porcję ciasta na patelnię.
-Później nic nie będzie- oderwał kawałek i zamoczył w konfiturze, po czym z przyjemnością wziął do buzi.- Znów pyszne
-Cieszę się- Uśmiechnął się i poprawił spadający na oko kosmyk.
-Na pewno nie chcesz zjeść teraz?- Wziął kolejny kawałek do buzi. Blondyn pokręcił przeczącą głową, ale w tym samym czasie zaburczało mu w brzuchu.- Masz i nie dyskutuj
            Aleks spojrzał się na podsunięty widelec, a potem speszony na jego właściciela.
-Jedz- Mat patrzył na niego zupełnie poważnie.-Albo sam ci to wepchnę
            Blondyn posłusznie zdjął kawałek naleśnika z widelca i przeżuwając wrócił do smażenia.
-Grzeczny chłopiec- Szatyn uśmiechnął się do niego, zjadł jedną porcję i kolejną podał młodemu.- A teraz daj kolejnego naleśnika
            Po skończonym śniadaniu wszyscy stwierdzili, że należy wyjść się przewietrzyć. Z domu Mata było niedaleko do lasku z polem namiotowym i miejscami na ognisko, więc zabrali prowiant, kilka zapalniczek, starych gazet i dwie gitary, na których grali Artur i Jacek. Dziewczyny jeszcze szybko złapały parę kocy. Szli głośno rozmawiając i co chwila wybuchając gromkim śmiechem. W lasku było niewiele osób, więc nikomu za bardzo nie przeszkadzali. Rozpalili ognisko, naostrzyli patyki by natknąć na nie kiełbaski, dziewczyny rozłożyły koce. Podzielili się na małe grupki starając się jednak siedzieć blisko siebie, a przynajmniej tak by się widzieć. Dziewczyny szybko zagoniły Artura i Jacka do grania, same podając tytuły i śpiewając. Ola złapała Aleksa i pociągnęła go na koc koło siebie. Magda wtuliła się w Andrzeja i zmuszała go do bujania się w takt melodii. Mat wraz z Robertem siedzieli po turecku piekąc kiełbaski i przyglądając się reszcie.
-Mat, czemu nie śpiewasz?- Klaudia na chwilę przerwała by zwrócić mu uwagę.- Rob, ty też?
-Lepiej żebyś mnie nie słyszała-Robert uśmiechnął się do niej szeroko.
-Będę jadł- długowłosy odpowiedział bez zbędnej ekscytacji spoglądając na Aleksa. Blondyn siedział po turecku pozwalając by Ola i Wiktoria nim bujały. Uśmiechał się śpiewając i czerwienił, gdy któraś z dziewczyn zachęcała go by robił to głośniej. Rzeczywiście, Mat ze swego miejsca nie mógł go dosłyszeć, a ze zdziwieniem stwierdził, że bardzo tego chciał. Zdjął kiełbaskę z patyka i włożył w kromkę chleba, i nalał keczupu. Zjadł, otarł się chusteczką i spojrzał na Klaudię zadziornie.
-Może zobaczymy, kto ma najlepszą głowę do piosenek?- Rzucił wszystkim wyzwanie.- Każdy zaśpiewa coś, co sam kiedyś ułożył lub po prostu coś, co dobrze zna i lubi
-Ale wtedy będziemy śpiewać sami- Magda odwróciła się by lepiej go widzieć.
-Jak coś znamy to można się dołączyć- Stwierdził i szybko dodał.- A jak nie, to chyba refreny w większości piosenek się powtarzają, prawda?
- No, w sumie- Artur patrzył na niego znad gitary.- Nawet niezły pomysł
-To, kto zaczyna?- Jacek spoglądał na wszystkich dostrajając swój instrument.
            Pierwszy zgłosił się Andrzej. Odśpiewał wesoło "Ogórka" i pokazał na Magdę, że ma być następna. Dziewczyna chwilę się zastanowiła i szybko zaintonowała "Stokrotkę". Pomogli jej śpiewać i spojrzeli po sobie, kto ma być następny. Jacek nic nie mówiąc zaczął śpiewać romantyczną balladę pomagając sobie gitarą. Dziewczyny na koniec westchnęły zauroczone i nagrodziły go oklaskami. Następnie zaśpiewała Wiktoria, zaskakując mocną barwą głosu, którą zaprezentowała w rockowej piosence. Po niej Klaudia u uśmiechnęła się do wszystkich i szepnęła coś Arturowi na ucho. Chłopak odwrócił się do Aleksa i stwierdził:
-Lepiej się młody tego naucz, bo to nasza ulubiona piosenka- Posłał mu kuksańca w bok i zaczął grać.- Kochani "Piosenka nadmorska".

Jak przez las echo niesie nasz śpiew.
Jak po niebie lecą chmury naszych marzeń.
Jak po wodzie płyną statki naszych myśli,
Jak z ogniska idzie dym naszych wspomnień.

Ref. Radość niech ogarnia serca,
empatia niech wypełnia ciało,
byśmy czuli to samo.
Niech smutek nie leci z oczu,
niech złości będzie mało,
byśmy czuli to samo.

Jak przez mgłę prześwituje miasto zła,
Jak przez zasłonę dociera światło smutku.
Jak cichy strumień płyną słodkie szepty,
Jak cudowne źródło bije od nas przyjaźń.

            Razem zaśpiewali refren, drugą zwrotkę i jeszcze raz refren, do którego dołączył się jeszcze Aleks. Nagrodzili się brawami i gromkim śmiechem.
-Wymyśliliśmy ją dwa lata temu, podpowiedzieli to rodzice Mata- Robert tłumaczył młodemu.- Od tamtego czasu jesteś pierwszą nową osobą w naszym składzie
-Teraz powinieneś się czuć szczególnie wyróżniony- Klaudia była czerwona od śmiechu.- I naprawdę zapamiętaj tekst, w domu ci go spiszemy
            Blondyn zawstydził się lekko i podziękował. Spojrzał na wszystkich. Byli szczęśliwi, uśmiechnięci i już szykowali się do kolejnych piosenek. Artur zabrzdąkał na gitarze i zaśpiewał "Wlazł kotek na płotek". Potem Robert odbębnił swoją kolej lekko fałszując przy wesołej polskiej piosence.
-Teraz moja kolej- Mat poprawił się na swoim miejscu.- Nikt się nie chwalił czymś swoim, więc pokaże wam jak to się robi. To dla was, "Momenty"

Zapamiętam te momenty życia mego, gdy
ze zrozpaczonych oczu
Nie płynęły nawet łzy.
Gdy na ziemię tak głośno
padał śnieg
wdzierając się w mą duszę niczym
zły szpieg.

Ref. A życie zabiera mi wspomnienia
niczym może brudny piach.
A każdy wiatr daje nowy strach.
A każde słońce wypala mój strach./  x2

Zapamiętam te momenty życia mego, gdy
ze zrozpaczonych oczu
nie płynęły nawet łzy.
Twój cichnący szept do ucha mego, gdy
twój ostatni oddech
uwalniał się przed
wiecznym snem.

            Pomogli mu w śpiewaniu refrenu na koniec i nagrodzili gromkimi brawami. Andrzej wstał i wytarmosił mu włosy z szerokim uśmiechem.
-Ty nasz romantyku- Magda spojrzała na niego zalotnie uśmiechając się.- Nigdy nie śpiewałeś nam swoich piosenek!
-Wow, to było naprawdę świetne- Jacek patrzył jak większość z podziwem.- Rób to częściej
-Aleks jak ci się podobało?- Ola spojrzała na młodego zaciekawiona chcąc bardziej wciągnąć go w zabawę.
-Uhm...Znaczy, to było poruszające- Lekko się zaczerwienił spoglądając na Mata i wyrażając swoje myśli.
-Dzięki- Poczuł się zakłopotany i podrapał się po karku.- To, kto teraz, może Aleks na koniec, co?
            Ola poprawiła się i zaczęła śpiewać "Płonie ognisko i szumią knieje", a po niej Julia spokojnie "Whisky moja żono". Gdy skończyły, wszyscy spojrzeli wyczekująco na Aleksa. Chłopak zaczerwienił się i spojrzał na swoje nogi myśląc.
- Musisz zaśpiewać coś swojego, bo za mało było- Mat puścił mu oczko i blondyn zawstydził się jeszcze bardziej.
-Kiedy ja...- Zaczął, ale nie dokończył, bo przeszkodził mu Andrzej.
-Oj, nie kłam, wiem, że pisałeś wiersze na konkurs, więc piosenkę też musisz mieć- Potarmosił mu włosy.
-No dobrze, ale się nie śmiejcie- Jeszcze bardziej spuścił głowę i przymknął oczy.

Ref. Ja jestem tu
ty jesteś tam
nic już między nami nie ma,
więc, po co się znać?
Ty jesteś tam
ja jestem tu
w czekającej nas przyszłości
razem nie będzie znów.

I choć szukam cię wszędzie,
nic już między nami nie będzie.
I choć widzę twoją twarz,
i choć wołam co i raz.
Czasem pukam do drzwi
lub koszmar jakiś się śni,
wtedy chcę złapać twe ręce
i nie widzieć nic więcej.

Ref. Ja jestem tu.../x2

I choć kocham cię tak,
w mej miłości ginie świat,
za dużo było win,
za mało dobrych chwil.
Cóż poradzić, więc, że
uciekam dalej niż chcę,
ratuję cię przede mną,
przed miłością wyklętą.

Ref. Ja jestem tu.../x2

            Zaczął cicho, ledwo słyszalnie, ale z każdą kolejna linijką śpiewał mocniej i głośniej, by wyciszyć się przy ostatnim powtórzeniu refrenu, w którym mu pomogli. Kiedy tylko Jacek wyłapał melodię, włączył się z gitarą, a Artur na swojej wybijał rytm.
-Dziękuję- Blondyn wciąż miał spuszczoną głowę i dopiero teraz otworzył oczy. Paliły go policzki, a od nieznanych reszcie myśli w oczach kręciły się łzy.- To co teraz robimy?
Mat podał mu rękę i pomógł wstać. Z uśmiechem poklepał po ramieniu i podał kiełbaskę na patyku. Reszta grupy poszła w ich ślady. Zjedli po czym wrócili do śpiewania. Dopiero zachodzące słońce zmusiło ich do powrotu do domu. Jeszcze chwilę pogadali, obejrzeli kolejny horror i poszli spać. Mat wykąpał się pierwszy, a po nim poszedł Andrzej. Szatyn wziął ze sobą buteleczkę odżywki i zaczął ją nakładać na włosy.
-Powinieneś ją wmasować- Aleks spojrzał jak Mat przeczesał ręką włosy.- Wtedy lepiej zadziała
-To mi ją wmasuj- Powiedział wywołując rumieniec na twarzy chłopaka. Usiadł przed łóżkiem, które blondyn zajmował tej nocy i podał mu płyn.- Pospiesz się, bo za chwile twoja kolej by się umyć.
Aleks niezdecydowanie przejął butelkę i wylał sobie trochę jej zawartości na dłoń. Rozprowadził na obydwu rękach i zaczął delikatnie masować głowę szatyna.
-Nic nie czuję- Mat siedział spokojnie i próbował zapamiętać ruchy blondyna.- Jak będziesz taki delikatny to nie będę wiedział jak to robić
Blondyn na chwilę się zatrzymał po czym zaczął masować mu głowę mocniej. Zacisnął wargi, ale gdy Mat zamruczał od lekkiego podrapania lekko się zaczerwienił i znów był delikatniejszy.
-Mat nie wykorzystuj młodego!- Andrzej wyszedł z łazienki i stanął nad nimi.- Chyba, że ja też mogę
-Nie- Szatyn nawet nie podniósł na niego wzroku.
-Dobra, wykorzystam Magdę- rzucił mu obrażoną minę i powąchał czubek głowy.- Używacie tej samej odżywki?
-Pożyczył mi- wstał i poszedł na swoją karimatę, gdy Aleks zniknął w łazience.- On jest strasznie wstydliwy, co?
-No, ale takim czerwonym to go jeszcze nie widziałem- Rudzielec usiadł po turecku na swoim posłaniu.- Oj człowieku, do czego ty ludzi doprowadzasz...
Rano do pokoju zawitała Wiktoria z Olą i obudziły Aleksa. Zaspany przygotował dla wszystkich gotowane jajka i kanapki. Dziewczyny zrobiły herbatę i zjadły z nim posiłek. Musiały się spakować, bo wyjeżdżały jako pierwsze. Gdy inni schodzili na śniadanie, one z telefonami w rękach żegnały się z nimi i życzyły miłych wakacji. Reszta nie musiała się spieszyć, większość wyjeżdżała popołudniu i zamierzała dobrze spędzić następnych parę godzin. Usiedli na środku salonu i Andrzej położył między nimi butelkę.
-Kto pierwszy? - Zapytał z wielkim uśmiechem.- Może Mat?
-Ech, no dobra, dobra- zakręcił mocno i czekał na kogo wypadnie.
-O nie!- Klaudia zaczęła się śmiać, gdy butelka odwróciła się do niej korkiem.
- Pytanie czy zadanie?- Mat spytał z kpiarskim uśmieszkiem.
- Ej, grajmy na całowane!- Andrzej wyrwał się z pomysłem.
- Gościu, co ty? Jak chcesz żeby w następnym roku była ta sama ekipa to lepiej bez takich- Robert szybko zareagował.
- Kotek, nawet nie myśl o takich rzeczach- Magda wyraźnie dała mu do zrozumienia, że będzie zazdrosna.
- Ech...Ale jako zadanie?- Spytał błagalnym tonem, ale patrząc po reszcie zrozumiał, że nie ma szans.
- Pytanie!- Klaudia rozpoczęła grę na dobre. Butelka kręciła się wiele razy i każdy miał swoją szansę. Gra trwała, aż Mat, Andrzej i Aleks nie zostali sami, bo w między czasie kolejne osoby wychodziły, by powrócić do domów. Odprowadzając Magdę, która opuszczała ich jako ostatnia wyrzucili butelkę i parę rzeczy pozostawionych wcześniej na kanapach.
- To co panowie, sprzątamy?- Andrzej przeciągnął się wyprostowując kości.- Chyba nie będziemy zostawiać wszystkiego na jutro
- Bierzemy się- Mat szybko potwierdził i rozeszli się po domu, by najpierw pozbierać śmieci i dekoracje. Spotkali się w kuchni by wyrzucić rzeczy i rozdzielili następne prace. Andrzej zmieniał pościel, Aleks powoli przenosił do salonu wyniesione krzesła, a Mat ustawiał meble tak jak były. Mimo późnej godziny zmyli jeszcze kurze i podłogi. Skończyli o 23 i opadli zmęczeni na kanapy.
- Obejrzałbym coś- Mat miał jeszcze dużo siły.- Co chcecie?
- Gościu, ja zasypiam- Andrzej był mniej śpiący niż sugerował.- Ale może być jakiś horror, albo komedia
- Niezły rozjazd- Szatyn sięgał juz na półkę po jakieś tytuły.- Aleks, a ty co wolisz?
- Ja?...Komedię- znów lekko się czerwienił, na co Mat prychnął rozbawiony. Ten chłopak naprawdę potrafił być urzekający.
- Dobra, to puszczaj- Andrzej poprawił się na kanapie i już planował przysunąć się w stronę blondyna, kiedy natknął się na Mata. Pokręcił tylko głową z niedowierzaniem i położył swoje nogi na ich kolanach.- Mogę, prawda?
- Jasne- Szatyn usiadł wygodnie i założył sobie ręce za głowę, a młody kiwnął głową lekko spięty.
- Nie denerwuj się, nie ma czym- Rudzielec klepnął go w ramię czym spowodował jeszcze większy rumieniec na twarzy młodego. Mat widząc to znowu prychnął, a dla niepoznaki zaczął zmieniać język filmu.- Mat jakbym usnął, to mnie tu zostaw, ta kanapa jest dużo wygodniejsza od karimaty
- Ok- Niewzruszony puścił film i umilkli, by tylko czasem wybuchnąć gromkim śmiechem. Pod koniec śmiali się coraz ciszej, do momentu gdy nogi Andrzeja bezwładnie wisiały na kolanach Mata, a na jego ramię zsunęła się głowa Aleksa. Próbował jeszcze się uwolnić, by zgasić jedyną zapaloną na stole lampkę, ale jego próba spaliła na panewce i musiał pogodzić się z niewygodną pozycją, w której miał spać. Gdy nogi rudzielca w końcu opadły na podłogę, zaspany szatyn spróbował wstać jeszcze raz. Podtrzymał tylko blondyna i już miał iść do siebie, gdy na ręce poczuł mocny uścisk. Spojrzał w dół i stwierdził, że nie ma innego wyjścia jak przenieść młodego na drugą kanapę. Wolną ręką złapał go jeszcze pod nogami i szybko przerzucił nad oparciami. Zadanie było lżejsze i prostsze niż myślał. Poprawił jeszcze nogi przyjaciela i z wciąż ściśniętą ręką usiadł koło blondyna. Spróbował ją zabrać, ale młody zaczął się budzić i szatyn przestał. Nie wiedział czemu, ale wolał go takiego ufnego i nieświadomego swych mimo wszystko zawstydzających odruchów. Poprawił się nieco i również pozwolił sobie zasnąć.
Ranek był chłodny, ale Matowi było ciepło w bok. Co prawda po nosem czuł coś o nieprzyjemnym zapachu, ale jego bok był przyjemnie ciepły. Chciał tego ciepła więcej, więc delikatnie się poruszył chcąc okryć się bardziej, jak przypuszczał kocem. Jednak kiedy to robił na jego brzuchu zacisnęła się czyjaś dłoń. Dłoń? Zdziwiony otworzył oczy. Przed swoją twarzą ujrzał stopę Andrzeja, którą obrzydzony przesunął palcem. Potem spojrzał na bok. Coś co miało być kocem połaskotało go w nos blond włosami. Poczuł znany, słodkawy zapach i chwilę się nim napawał po czym wrócił do rzeczywistości. Podniósł się odrobinę, zwalił nogę rudzielca z oparcia, a blondynowi wytarmosił włosy. Nie wstawał i nie zdejmował go z siebie zbyt chętny by zobaczyć znowu rumieniec na jego twarzy.
- Wstajemy panienki!- Wydarł się na całe gardło. Andrzej mało nie spadł cały z kanapy, a młody przeciągnął się i dopiero zaczął otwierać oczy. Zauważywszy na czym spał zaczerwienił się po czubki uszu i wyprostował niczym struna.
- Ja...Sory- Dukał, a Mat miał ochotę cmoknąć go w sam koniuszek czerwonego nosa i zobaczyć reakcję. Zaraz, cmoknąć? O nie, nie pozwoli sobie dłużej na takie myśli. Wytarmosił mu jedynie włosy i wstał by spojrzeć na zegarek.
- Nie martw się, ja rok temu pocałowałem go przez sen, mówiąc "kocham cię Magdo"- Rudzielec już rozbudzony uśmiechał się szeroko do siedzącego w niezmienionej pozycji blondyna.- Prawie wyszło z języczkiem
- Andrzej?- Szatyn spojrzał na niego ostrzegawczo.- Kazałeś mi o tym nikomu nie mówić, a teraz sam o tym paplasz
- Oj, ale to nasz kumpel, ja go znam od przedszkola, on nikomu nic nie wyda- Mat zdziwił się, czemu on wcześniej nie poznał blondyna.- Prawda Aleksik?
-Mm...Znaczy tak- Młody znów powrócił do swojej dawnej niepewności. Udał, że zamyka swoje usta na kluczyk.
- Nie rób tak- Mat pstryknął go w rękę.- I tak za mało mówisz
- Tak, tak, a my musimy cię zmusić do gadania- Rudy pogroził mu palcem.- Tylko ile mamy czasu?
- Jest 11- Szatyn spojrzał rzeczowo na siedzącego blondyna.- Mamy godzinę
- Serio? - Andrzej się zasmucił.- Ja jeszcze muszę coś zjeść!
            Na te słowa młody wyrwał się z pod mierzących go wzroków i pobiegł do kuchni, a dwaj przyjaciele powoli ruszyli za nim. Spokojnie usiedli przy stole i przyglądali się co robi.
- Tosty?- Andrzej zadowolony patrzył za kromkami chleba.
- Jajecznica?- Mat spojrzał za jajkami.
- Mmm, pomidorek- Rudzielec oblizał usta.- Dobre będzie
Aleks ustawił przed nimi duży talerz tostów w jajku z pomidorem i ogórkiem przystrojone natką pietruszki.
- Czyli nie jajecznica i nie tosty?- Andrzej załamany sięgnął po jedną kanapkę.- Ale za to pyszne!
- Czy nie uważasz, że nasz Aleks ma dziś dużo energii?- Mat nałożył sobie na talerz kilka kromek. Rudzielec spojrzał na niego i uśmiechnął się złośliwie.
- Jakbym na tobie spał, też bym jej tyle miał, żeby uciec przed karą!
Szatyn lekko uderzył go w potylicę i z miną świętego uchylał się przed atakami rudzielca, równocześnie jedząc swojego tosta. Aleks zaczął się śmiać.
- Mat, mamy postęp, on się śmieje- Rudzielec zatrzymał się z rękami w powietrzu.- Dajesz, rozśmieszamy go!
Mat tylko się przeglądał jak jego przyjaciel stroi głupie miny. Z przyjemnością wsłuchiwał się w delikatny, dość wysoki śmiech młodego. Spojrzał na niego. Znów był czerwony, ale inaczej. Miał przymknięte, niebieskie oczy i wyszczerzone ząbki. Szatyn pomyślał, że to uroczy widok. Pomyślał, po czym sam sobie zwrócił uwagę w myślach. Wstał, odłożył pusty talerz do zlewu i stanął za młodym. Nie zauważył on tego, więc teraz to Mat przystąpił do ataku. Zaczął łaskotać go po bokach, a gdy młody spadał z krzesła, Andrzej przyłączył się do akcji. Blondyn próbował ich odsunąć, ale nie miał tyle siły, więc piszczał tylko od tej małej przemocy.
- Przestaniemy, ale jak coś nam o sobie opowiesz- Mat postawił warunek i Andrzej go potwierdził.- Co ty na to?
- Tak...Tylko...Przestańcie- Młody wydyszał wijąc się od łaskotek. Gdy tylko się odsunęli usiadł z powrotem do stołu, a oni zajęli miejsca naprzeciwko niego. Znów był cichym, zawstydzonym chłopaczkiem, ale z bardzo roześmianymi oczami.- Mieszkam w Warszawie, z Andrzejem znamy się od przedszkola, ciebie Mat kojarzę od podstawówki, ale nigdy nie mieliśmy okazji się zapoznać
- Sory, nie wyszło- Andrzej zażenowany podrapał się po głowie, a Mat zastanawiał sie jak to możliwe, że wcześniej nie zauważył młodego.
- Byłem w innym gimnazjum, ale trafiliśmy do tego samego liceum- Aleks kontynuował.- Przez cały czas miałem kontakt z Andrzejem
- Zaraz, to twój przyjaciel z podstawówki?- Mat wreszcie zaczął kojarzyć fakty. Rudzielec odpowiedział mu szerokim uśmiechem.- Dobra, tyle o szkole, a rodzina?
- M...mieszkam z ojcem, mama rozwiodła się z nim gdy miałem 5 lat- Ten temat wydał się dla niego dość trudny.- Ma już nową rodzinę, czasem ją odwiedzam. Mieszka w Zakopanem, więc często zaprasza mnie na ferie. Jej mąż jest dla mnie jak wujek, mają dwójkę dzieci. Dziewczynka ma już 12 lat, a chłopiec 8. Są dość śmieszni i często się kłócą- Zakończył wypowiedź uśmiechem, jakby przepraszał, że tak się rozgadał.
-O, tak dobrze ci idzie, nie przerywaj- Andrzej wydawał się być oczarowany.- Teraz opowiedz Matowi co lubisz robić!
-No...Pisać, może nawet śpiewać- Znów lekko się zawstydził.- I chyba robię niezłe zdjęcia? Lubię też słuchać muzyki, naprawdę różnej
- Na jego komórce znajdziesz utwory ze wszystkich rodzajów- Andrzej się zachwycał.- Nawet klasyczne czy dubstep!
- Ciekawa osobowość, znaczy się- Mat chciał uspokoić przyjaciela.- A co będziesz robił w resztę wakacji?
- Chyba poszukam jakiegoś lokum i tymczasowej pracy- Blondyn mówił niepewnie bawiąc się swoimi palcami i wbijając wzrok w blat stołu.- Muszę trochę odciążyć ojca
Rudzielec miał już coś mówić, ale Mat zwrócił jego uwagę na zegar i szybko się pożegnali. Aleks zmył naczynia, a Mat je pochował.
- A ty kiedy jedziesz?- Spytał chowając ostatni talerz. Złapał się na tym, że nie chciał wiedzieć kiedy to się stanie.
- Muszę się tylko dowiedzieć gdzie tu jest przystanek busów i wracam pierwszym lepszym- Aleks stał ze ścierką w rękach nie wiedząc co dalej robić.- A ty?
- Moi rodzice pozwolili mi na tydzień w samotności- Uśmiechnął się do niego zaczepnie i przeszli do salonu. Usiedli przed telewizorem.- Oprócz tych czterech dni, czeka mnie 7 dni samemu
- Fajnie, co będziesz robił?- Zauważył, że Aleks stał się trochę pewniejszy od rozmowy przy śniadaniu.
- Może pojadę do Gdańska, połażę po lesie, będę się lenić- Z rozmarzoną miną założył ręce za głowę.- A ty co porobisz po powrocie?
- To zależy gdzie się znajdę- Blondyn wpatrywał się w ścianę smutnym wzrokiem.- Zwiedzę jakieś muzeum, posłucham muzyki w przypadkowym parku, napiszę ostatni wiersz...
- Ostatni?- Mat zdziwił się, czemu chłopak rezygnuje z czegoś co lubi robić.
- Muszę z tym skończyć i z...Taką jeszcze jedną rzeczą- Aleks wydał się teraz Matowi jeszcze bardziej niepewny niż wcześniej.
- Spoko, a twój tata wie, że nie wracasz od razu do domu?- Napotkał zdziwiony, jakby wystraszony wzrok chłopaka.
- On...Wie- Mówił ledwo słyszalnie i był bardzo zmartwiony.
-Ej, chyba nie uciekłeś z domu, co?- Mat nie chciał mieć problemów.- Jesteś przyjacielem Andrzeja, ja też, więc to prawie jak przyjaciele, chyba możesz mi powiedzieć?
-On...On sam mnie wyrzucił z domu- Miał spuszczoną głowę, ale i bez patrzenia na jego twarz Mat wiedział, że chłopak ma łzy w oczach i mówi szczerze. Kucnął przed nim i położył mu ręce na ramionach.
- O co poszło?- Wiedział, że ciężko mu będzie teraz wyciągnąć z niego odpowiedź, ale i tak chciał spróbować.- Przejdzie mu?
- Nie, to nie przejdzie- Aleks nie patrzył mu w twarz zawstydzony, że się wygadał.- Jakoś sobie poradzę, naprawdę
- Kłamiesz- Mat bez problemu go osądził.- Kiedy kończysz osiemnastkę?
- W listopadzie- Blondyn mocno zaciskał szczęki.
-Boże, jak mógł cię wyrzucić?- Szatyn wstał i w nerwach zaczął się przechadzać po pokoju.- Moi rodzice, mimo tego jaki jestem dadzą mi mieszkanie do końca studiów, nawet zbierają na moją kawalerkę!
- To...To była poważna kłótnia- Aleks mówił cicho.- Odprowadzisz mnie na przystanek? Nie chcę ci sprawiać kłopotów
- Większych niż ty masz, już się nie da- Spojrzał na niego poważnie.- Zostajesz tutaj, przynajmniej na noc
- Nie, będę ci jedynie przeszkadzał- Wciąż miał spuszczoną głowę.
Mat walnął pięścią w ścianę. Patrzył zły na Aleksa, który wreszcie skupił na nim swój wzrok.
- Zostajesz i nie powtórzę tego jeszcze raz- Był zdecydowany i nie miał zamiaru się kłócić.- Wyjedziesz jak ja ci na to pozwolę
-Ale- Chciał jeszcze coś dodać, ale wzrok Mata mu na to nie pozwolił.- Jak ci się odwdzięczę?
- Będziesz nam gotował- Stwierdził po krótkim namyśle.- Zabiorę cię w parę ciekawych miejsc, a ty zajmiesz się naszym wyżywieniem
- Dobrze- Powoli stawał się spokojny. Nie pozostało mu też nic innego jak zgodzić się na wszystkie warunki.
- To jedziemy po zakupy- Szatyn zgarnął po drodze do wyjścia klucze do samochodu. Aleks pobiegł za nim i juz niedługo pakowali do bagażnika świeżo zakupione produkty.
- Nie powiedziałeś mi w końcu o co się pokłóciłeś z... Ojcem- Mat z obrzydzeniem dodał ostatnie słowo.
- Ja...Chyba nie pamiętam- Szatyn spojrzał na niego. Nie będzie już go tym dziś męczył, on i tak się dowie, może nie teraz, ale na pewno. Teraz należało trochę podnieść chłopaka na duchu, bo miał przygnębiający nastrój.
- Chcesz jutro pójść do lasku?- Zapytał znienacka.- Pokażę ci fajne miejsce
- Zgoda- Powiedział cicho siadając na swoje miejsce.- Co tam będziemy robić?
- To co na spacerach, gadać, posłuchamy twojej muzyki- Uśmiechnął się do niego niepewnie.- O czym myślisz?
- Psuje ci twoją samotność- Aleks wpatrywał się w obrazy za szybą.- Znowu komuś coś psuje
- Nie bądź dla siebie taki krytyczny- Poprawienie humoru blondynowi okazało się trudniejszym zadaniem niż przypuszczał, ale szczera rozmowa mogła okazać się lepsza niż zbaczanie na jakieś proste tematy.- Aż tak wiele nie psujesz, a może być jedynie ciekawiej
- Ale chyba chciałeś być sam- Aleks się zdziwił, pamiętał w końcu rozmarzoną minę szatyna gdy o tym wspominał.
- Tak, ale teraz nie chcę- Rzucił mu uśmiech.- Po śmierci będę sam leżał w grobie, więc póki co skorzystam z towarzystwa
- Samotny grób- Aleks powiedział jakby do siebie, a Mat przestraszył się melancholii w jego głosie.- To mi się kojarzy z jakąś piosenką
- Hm...Na pewno jest to poetyckie- Mimo niepewności kontynuował temat.- Ale nikt pewnie nie ma takiego grobu...
- Samobójcy
- Co?- Zdziwił się chociaż zrozumiał słowo.
- Kiedyś nie wolno ich było chować na święconej ziemi, ponieważ to jeden z najcięższych grzechów- Tłumaczył pustym, rozemocjonowanym głosem.- Byli chowani poza cmentarzami
- A prawda, ale już się tego nie praktykuje- Nie do końca wiedział o co chodziło.- Już nie muszą też sami radzić sobie z problemami
- Jednak nie wszystkimi można się dzielić- Aleks wciąż mówił smutno i cicho.- I nie z każdym
- Ale od czego są przyjaciele- Uśmiechnął się do niego szeroko. Dojechali do domu i wypakowali zakupy.- No, późno się zrobiło, idziemy spać?
-Mm...Jasne- Aleks spokojnie wchodził po schodach po czym zatrzymał się na ich środku.- Gdzie mam spać?
- Myślę, że...No gdzie wolisz- Mat stanął przed drzwiami swojego pokoju.- Jakbyś chciał pogadać albo co, to właź śmiało
- Dzięki, będę tam gdzie nocowali Jacek z Robertem i Arturem- Oznajmił po czym chciał już odejść, gdy coś sobie przypomniał.- Mogę zabrać rzeczy?
-A! Jasne- Stał w drzwiach i patrzył jak chłopak zabiera swoją walizkę. Przypomniał sobie, że w łazience musi być jeszcze jego odżywka, ale zachował to dla siebie uznając za dobry powód do odwiedzenia go jeszcze tego wieczoru.- Masz wszystko?
- Chyba tak- Obejrzał się niepewnie po pokoju.- Jakbym sobie coś przypomniał to jutro ci powiem
- Jakbym coś znalazł to ci przyniosę- Zaoferował niby spontanicznie.
- To miłej nocy- Aleks wyminął go w drzwiach nawet się z nim nie stykając.
- Kolorowych snów- Odprowadził go wzrokiem. Wziął pidżamę, za którą robiły mu cienkie dresy i t-shirt w oliwkowym kolorze. Po umyciu się jednak zrezygnował z bluzki i ze złością rzucił ją koło łóżka. Jak mógł w ogóle uważać, że może pomóc temu chłopakowi? Co niby mógł zrobić? Ani nie ma go gdzie podziać, ani nie da mu pracy. Jego ojcu też nic nie powie, bo nawet nie wie o co poszło. Wnerwiony wrócił się do łazienki. Umył włosy i już sięgał po odżywkę by ją nałożyć, gdy wpadł na lepszy pomysł. Wziął buteleczkę i poszedł do Aleksa. Zapukał do drzwi, ale chłopak chyba też się mył. Wszedł więc i usiadł na skraju łóżka. Lubił świeżą pościel. Była czysta, miękka i ładnie pachniała. Stwierdził z przekonaniem, że te same cechy miały włosy Alka. Miękkie, czyste, ładnie pachniały i dodatkowo cudnie wyglądały. Patrząc na nie, nie chciał by jego włosy kiedykolwiek im dorównały. Mógł o nie dbać, ale tylko blondyn powinien mieć czuprynę, którą on będzie podziwiał. Drzwi łazienki się otworzyły i wyszedł zza nich Aleks ocierając głowę ręcznikiem. Mat rzucił w niego odżywką i młody ledwo ją złapał.
- Była u mnie w łazience- Uśmiechnął się z łóżka.- Nie musisz szukać, ale za karę mi ją nałożysz
- Wciąż nie wiesz jak to robić?- Aleks lekko zarumieniony podszedł do niego i usiadł na łóżku.- Jesteś ode mnie wyższy
-Ech, ja się mogę nigdy nie nauczyć- Zrzucił ręcznik blondyna, który ten nieopatrznie zostawił mu na kolanach, na dalszy skraj łóżka. Sam natomiast przysunął sobie małą pufę i usiadł przed chłopakiem przodem. Był ciekawy każdej jego reakcji.- Zaczniesz?
-Mm...Dobra, ale ostatni raz- Zaczerwieniony nałożył sobie trochę kosmetyku na dłoń.
- O tym ja zadecyduję- Rzucił wywołując zdziwienie i większe zażenowanie na twarzy Aleksa.- Jestem tutaj panem, więc wydaję rozkazy
- Jak sobie chcesz, ale jak się odwrócisz będzie mi wygodniej- Blondyn za wszelką cenę nie chciał spoglądać w jasno niebieskie oczy, które lustrowały jego twarz. Odetchnął spokojnie, gdy szatyn odwrócił się do niego plecami i powoli wmasował mu odżywkę we włosy. Gdy skończył nastąpiła nagła zmiana miejsc i teraz Mat nakładał sobie odżywkę na dłonie.
- Sprawdzisz czy potrafię- Szatyn odpowiedział na zdziwione spojrzenie blondyna.- Wtedy będę wiedział, że wszystko dobrze robię i może przestanę cię męczyć, podkreślam może
            Aleks spokojnie siedział, więc i próbował skupić się jedynie na dokładności chłopaka. Gdy skończył, pożegnał się i położył do łóżka. Było mu wygodnie, więc szybko usnął.
            Jak zawsze wstał dość późno. Była 10, więc nie mógł już się ociągać. Poszedł do łazienki, a potem na dół, do kuchni. Aleks siedział ze słuchawkami na uszach i obierał ziemniaki na obiad, a na kuchence stały ciepłe wciąż parówki. Mat pospiesznie zjadł śniadanie i kazał Aleksowi naszykować się do wyjścia. Wzięli sobie koc, wodę i poszli do lasu. Mat wypytywał młodego o różne drobiazgi, ulubioną markę samochodu, drużynę piłkarską czy sklep z ciuchami i zespół. Im więcej wiedział tym o więcej chciał zapytać. Prowadził blondyna znaną sobie drogą aż do sporej polanki. Kazał mu rozłożyć w cieniu koc, a sam zdjął koszulkę i się położył. Czuł oczy blondyna błądzące po jego torsie i wcale mu to nie przeszkadzało. Był dumny, że może komuś zaimponować tym co wypracował. Poprosił o jego komórkę i zaczął przeglądać muzykę. Puścił kilka mocniejszych kawałków, które przeważały wśród utworów i znów wrócił do pytania Aleksa o różne nic nieznaczące sprawy. Chciał by chłopak się do niego przekonał i powiedział w końcu o co pokłócił się z ojcem. Był zatwardziały w swych decyzjach i uparcie dążył do celu. Nie zrażał się, mimo, że wielu często zwracało mu uwagę. Teraz też nie mógł się poddać. Po dwóch godzinach wrócili do domu by zjeść obiad, a potem znów wrócić na polankę. Dopiero gdy zaczęło zachodzić słońce, znów powrócili do domu.
Następnego dnia Mat obudził się niedługo po Aleksie i uwiedziony zapachem zszedł do kuchni by zjeść gorącą jeszcze owsiankę. Zdecydowali się pojechać do niedalekiego muzeum. Mat nie lubił takich rzeczy, chociaż panująca tam cisza przypadła mu do gustu. Z przyjemnością też oglądał uśmiech Aleksa, podziwiającego dzieła sztuki. Był może nikły i melancholijny, ale za to był uśmiechem, który widział tylko szatyn. Przestał się strofować za swe myśli, bo przecież nikt nie mógł ich poznać. Cieszył się mimo, że chłopak nic nie mówił. W ciszy wrócili do domu. Po zjedzeniu kolacji Mat zatrzymał Aleksa przy swoich drzwiach.
- Gdzie chcesz jutro iść?- Spytał lekko smutny, że z twarzy chłopaka zniknął dotychczasowy uśmiech.
- Nie znam tej okolicy, więc nie wiem- Odpowiedział trochę speszony.- Co proponujesz?
- Lubisz herbatę, prawda?- Przypomniał sobie co chłopak pija w każdej wolnej chwili.- Niedaleko jest piękna, zabytkowa herbaciarnia
- Mm...chętnie pójdę- Delikatnie się uśmiechnął.
Pożegnali się i poszli spać. Mat zastanawiał się, czy jest w stanie jeszcze raz zmusić młodego do uśmiechu. Był wtedy rozkoszny. Z planami na następny dzień zasnął wtulony w koc.
            Herbaciarnia była naprawdę piękna. Na okrągłych stolikach leżały czyste kremowe obrusy i stały kolorowe bukieciki kwiatów. Na ścianach wisiały stare lampy i zdjęcia w sepii. Na początek przeszli się oglądając je, a potem wybrali stolik w kącie sali. Młoda kelnerka o szerokim uśmiechu wzięła od nich zamówienie. Mat obejrzał się za nią. Brązowy kucyk bujał sie na boki, gdy szła między stolikami.
- Podoba ci się?- Usłyszał niepewny głos Aleksa. Odwrócił się do niego. Blondyn patrzył wprost na jego twarz, ale po chwili speszony opuścił wzrok.
- Nie- Mat jeszcze raz spojrzał na dziewczynę, która już do nich wracała.- Brak jej gracji, takiej jak ma na przykład Julia czy Wiktoria
- Są dużo delikatniejsze- Młody bez przekonania bawił się serwetką.- I są bardzo ładne
- Tak uważasz?- Nie wiedział czemu, ale na te słowa poczuł ukłucie w sercu. Sięgnął po swoją filiżankę nawet nie patrząc na kelnerkę.
- Mm... Znaczy chyba tak- Blondyn patrzył się jak woda zmienia swój kolor na lekko zielony. Podniósł delikatnie herbatę i ją powąchał czujnie obserwowany przez Mata.- A ty jak uważasz?
- Chyba...Zdaje mi się, że ktoś mi się podoba i dlatego tego nie zauważyłem- Powiedział chociaż nie miał zamiaru dzielić się z nikim swoimi odczuciami.- I jak herbata?
- Cudowna- Chłopak lekko się uśmiechnął i znów zaczął napawać się jej zapachem.- Nigdy nie myślałem, że taka błahostka może przekonać mnie, że życie jest piękne
- Bo jest- Ucieszony, że znów widzi chłopaka uśmiechniętego upił łyka swojego napoju.- Właśnie takie chwile je takim tworzą
- Jesteś optymistą Mat, prawda?- Blondyn spojrzał mu prosto w oczy i szatyn dojrzał w jego spojrzeniu głęboki smutek.- Nic nie mogłoby sprawić, że nie cieszyłbyś się chwilą
- Na pewno coś by się znalazło- Nie chciał mówić, że właśnie coś takiego przeżywa. Nie wiedział czemu, ale musiał jak najszybciej pocieszyć blondyna.- Jednak czy nie lepiej znaleźć powody by nie smucić się życiem?
- Co jeśli wszystkie się utraciło?- Uśmiech zniknął z jego twarzy, a głos był smutny i cichy.- Jeśli nie ma już nic co może dać ci wiarę w przyszłość?
- Należy znaleźć nowe- Uśmiechnął się kryjąc rosnący w nim ból. Musiał szybko zmienić temat na jakiś mniej depresyjny.- Wypij herbatę, bo ci wystygnie. Zamówimy jakiś deser?
- Mm...może być- Szatyn patrzył jak blond grzywka opuszcza się lekko w dół i zasłania filiżankę. Zamyślony dopił też swoją herbatę i po paru minutach wezwali znów kelnerkę i zamówili dwie szarlotki z lodami.
- Słodkie- Mat uśmiechnął sie gdy Aleks zanurzył swoją łyżeczkę w ustach. Najwyraźniej zadowolony przymknął oczy i przechylił głowę ukazując białą skórę szyi.- Dawno nie jadłem czegoś tak dobrego
- Moja mama robi jeszcze lepszą- Mat jadł już kolejny kęs podziwiając widok przed sobą. Tym razem Aleks wydał mu się niezwykle pociągający. Nie dziwiło go już, że chłopak przykuwał dziewczęcą uwagę.- Kiedyś dam ci spróbować
- Mmm...Chętnie- Wymruczał po czym zauważywszy wzrok szatyna dodał- Chyba nie wypada żebym tak reagował, to nietaktowne
- Możesz robić co chcesz, nikt nie zwraca na nas uwagi- Przesunął wzrokiem po sali. Było niewielu klientów, kilka par zajętych sobą i jakiś mężczyzna z laptopem. Uśmiechnął się do zawstydzonego blondyna.- A nawet gdyby, to mi to nie przeszkadza, więc im tym bardziej nie powinno
- Chciałbym umieć reagować jak ty- Stwierdził ze spuszczonym wzrokiem.- Moje zachowanie tylko ściąga na mnie kłopoty
- To dlatego, że tak uważasz- Przechylił głowę chcąc lepiej widzieć twarz młodego.- Spróbuj się trochę otworzyć i wyluzować, a wszyscy uznają to za twoje normalne zachowanie
- Nawet jeśli takie jest, jest problematyczne- Zarumienił się nieco.- Mówiłeś, że twoja mama piecze lepszą szarlotkę, robi to często?
- No, co tydzień, czasem ja coś upiekę- Podrapał sie po karku trochę zawstydzony.- Nie mówiłem nikomu, bo chcieliby żebym coś im upiekł
- Fajnie- Aleks znów był melancholijny.- Ja nie potrafię, ale może masz ochotę mnie nauczyć?
- Dobra- Uśmiechnął sie szeroko. Jeszcze nigdy nie miał ucznia.- Jak wrócimy do domu to coś upieczemy
            Zrobili jak mówił. Po drodze dokupili brakujących składników i każdy upiekł po jednym małym cieście. Aleks wybrał szarlotkę, a Mat ulubione czekoladowe. Do późna rozkoszowali się wypiekami i dopiero o północy poszli spać.
            Noc była chłodna i rano na trawie była rosa. Mat obudził się specjalnie wcześniej i wyciągnął Aleksa do lasu na spacer. Znów gadali o głupotach, ale szatyn miał cel, do którego dążył w tych rozmowach. Gdy zatrzymali się, bo blondyn podziwiał jakąś małą polankę, Mat zdecydował, że to najlepszy moment.
- Aleks- Wyrwał chłopaka z zamyślenia.- O co pokłóciłeś się z ojcem?
- Ja...Mówiłem, że już nawet nie pamiętam- Stał tyłem do szatyna.
- Ty...Nie oszukuj mnie!- Przyparł go do najbliższego drzewa i zagrodził drogę rękami.- Mów, najwidoczniej aż za dobrze pamiętasz
- To...To nie twoja sprawa- Młody zwiesił głowę, ale Mat i tak dostrzegł, że się rumieni.- Naprawdę nic ci do tego
- Będę chciał, to pójdę i dowiem się od twojego ojca- Był zupełnie poważny.- Mów i to już
- Nie, bo ty też nie będziesz chciał mnie znać!- Szatyn zdziwił się na te słowa.- Przecież nikt nie chce znać geja
- Jesteś nim?- Nie wiedział, czy to dobrze, ale jego serce zabiło mocniej. W odpowiedzi ujrzał spływającą po twarzy Aleksa łzę. Nie mógł już dłużej na to patrzeć, więc jedną ręką ją starł, a od dotyku skóry blondyna podjął wariacką decyzję. Przylgnął do ust zdziwionego Aleksa i złożył na nich delikatny pocałunek. Chłopak po chwili odepchnął go i uciekł za nim Mat mógł cokolwiek zrobić. Przeklął tylko i walnął pięścią w drzewo. Odetchnął głęboko by się uspokoić i pobiegł za blondynem. Znalazł go na zakręcie dróżki skulonego pod drzewem. Twarz miał schowaną w skrzyżowanych rękach, ale nie płakał. Mat czekał aż się podniesie i w milczeniu poszli do domu. W swoim pokoju rzucił koszulkę w kąt i założył słuchawki. Włączył metalową piosenkę i ustawił najgłośniej jak się dało.
            Obudził się i wciąż mając słuchawki na uszach wyjrzał przez okno. Tak jak myślał, padało. Zszedł do kuchni, ale Aleksa w niej nie było. Na stole zauważył naszykowany talerz, więc w milczeniu samotnie zjadł posiłek. Później poszedł do salonu i słuchając muzyki patrzył się beznamiętnie na ściany. Był ciekawy co robi Aleks, ale nie wiedział czy powinien do niego pójść. Dopiero po zjedzeniu obiadu zdecydował się wejść na górę. Zapukał do drzwi, ale nikt mu nie odpowiedział. Lekko je uchylił i zajrzał do środka. Blondyn siedział skulony na krześle przy oknie. Miał na uszach słuchawki i wpatrywał się w obraz za szybą. Mat dojrzał też ledwo tknięte śniadanie na biurku pod ścianą.
- Nie chcesz jeść?- Blondyn nawet nie drgnął.- Aleks?
- Chciałbym pobyć sam- Powiedział cicho. Wydawał się być słaby niczym ktoś zmagający się z poważną chorobą.
- To mój dom, więc mogę tu być- Mat  trochę się zdenerwował. Chciał pogadać z Aleksem, nawet o głupotach.
- Mogę wyjść- Chłopak był zdecydowany.- Ale pewnie wtedy nie wrócę
- Zostaniesz tu- Prawie walnął pięścią we framugę. Usiadł w drzwiach i więcej się nie odzywał. Nie wiedział czy ma go przeprosić, zwłaszcza, że chciałby więcej. Przyglądał się blondynowi, a w jego pustej twarzy próbował odnaleźć jakąś podpowiedź. W końcu podniósł się z podłogi i spojrzał na zegarek. Nie wiedział jakim cudem, ale wytrzymał dwie godziny, była 15. Podszedł do blondyna, który jedynie mocniej wbił głowę w kolana.
- Chcesz jutro gdzieś pojechać?- Zapytał poważnie, a kiedy nie uzyskał odpowiedzi, dodał.- Pojedziemy jutro nad pewne jezioro, ma dość wysoki brzeg w jednym miejscu, niby klif
            Chciał potargać mu włosy, ale zamiast tego go po nich pogłaskał. Aleks spiął się lekko, ale dalej nie reagował. Mat wyszedł z pokoju wściekły, po drodze waląc pięścią w ścianę. Najwyraźniej zaprzepaścił swoją szansę na zbliżenie się do chłopaka.
            Następny dzień był ciepły. Na niebie nie było wiele chmur, a te które były, nie zapowiadały deszczu. Chłodny wietrzyk umilał podróż samochodem, ale ani Mat, ani Aleks nie cieszyli się doskonałą pogodą. Jechali w ciszy nawet na siebie nie patrząc. Szatyn zaparkował na małym żwirowym parkingu, a dalszą drogę do jeziora przeszli w ciszy. Rozłożyli na małej plaży dwa koce i usiedli wciąż się do siebie nie odzywając.
- Jeśli byś chciał, mogę ci pokazać jak wejść na ten klif- Mat patrzył się beznamiętnie na delikatne fale poruszające taflą jeziora.
- W sumie, powinienem ci podziękować- Aleks miał wciąż słaby głos.- Chciałem tu przyjechać, odkąd zdecydowałem, że pojadę na imprezę
- Spoko, nie ma za co, było mówić- Był pewniejszy siebie, znów nawiązał kontakt z blondynem.- Idziemy?
- Tak, chętnie- Znów miał tę dziwną melancholię w głosie, ale Mat cieszył się, że chociaż mu odpowiadał.- Pięknie tu, ładniej niż myślałem
- To moje ulubione miejsce w wakacje- Przyznał się by podtrzymać rozmowę.- Odkąd byłem mały przyjeżdżało tu niewiele osób i był spokój
- Cieszę się- Aleks szedł ze spuszczoną głową.- W takich miejscach ma się ochotę umrzeć
- Ja wolałbym raczej zostać tu na zawsze- Zmartwił się, bo blondyn znów mówił tak depresyjne rzeczy.- Nie chciałbym psuć nastroju tego miejsca
- Uważasz, że śmierć kogoś nic nieznaczącego mogłaby zepsuć to miejsce?- Mówił ledwo słyszalnie, a Mat patrzył na niego zdziwiony. Czemu mówił takie rzeczy?- To głupie, po co pamiętać jednorazowe wydarzenie, skoro nikt nie pamięta człowieka
- Przez coś takiego na pewno wszyscy go zapamiętają- Próbował lepiej przyjrzeć się twarzy chłopaka. Miał zaciśnięte dłonie i był spięty.- Przeżyłeś kiedyś śmierć kogoś bliskiego? Na pewno pamiętasz go, a nie tylko to jak umarł
- Nikt z mojej rodziny nie przejmował się mną odkąd matka nas opuściła, a teraz nawet ojciec się ode mnie odwrócił- Serce szatyna zabiło delikatnie, zabolało. Nie chciał by chłopak czuł się samotny, zwłaszcza nie przy nim.- Nikogo nie obchodzę, więc jestem niepotrzebny
- Nie mów tak!- Zareagował gwałtowniej niż chciał. Złapał dłoń chłopaka, czym zwrócił na siebie jego zdziwiony wzrok.- Nawet nie wiesz jak bardzo inni mogą się o ciebie martwić, przyjaciele, znajomi
- Nikt się o mnie nie martwi- Mimo gniewu był delikatnie zarumieniony. Próbował wyrwać dłoń, ale uścisk Mata był zbyt silny.- Nie mam przyjaciół jak ty, którzy są na każde moje skinienie
- Masz mnie i Andrzeja!- Wkurzył się. Dlaczego nic dla niego nie znaczył? To go bolało.- Reszta też chce być dla ciebie kimś
- Andrzej...On jest twoim przyjacielem, po co ma mieć jeszcze jednego, a ty...- Spojrzał na niego wściekły.- Ty miałeś we mnie zabawkę!
- To nieprawda!- Zaskoczony tymi słowami puścił jego rękę. Aleks znów przed nim uciekał, wprost na wysoki brzeg.- Stój, głupku, zabijesz się!
- A myślisz, że czemu tu chciałem przyjechać?- Mat stał jak wryty. Te melancholijne uśmiechy, smutek w głosie, to wszystko było tak prawdziwe, że nie mógł się z tym pogodzić i pewnie dlatego nie zrozumiał wcześniejszego przekazu blondyna. Był wściekły na siebie, ale nie to było teraz najważniejsze. Aleks coraz szybciej zbliżał się do końca brzegu. Nie mógł przecież pozwolić mu skoczyć. Nie chciał go stracić, zwłaszcza z takim przeświadczeniem, jakie mu wyjawił. Zaczął biec i sam się zdziwił, że potrafi to robić tak szybko. Widział jak blondyn zwalnia i powoli podchodzi do brzegu. Jeszcze bardziej przyspieszył i złapał rękę blondyna, gdy ten próbował wykonać ostatni krok do krawędzi. Przyciągnął go do siebie i przewrócił na trawę.
- Zostaw mnie!- Aleks próbował sie wyrwać, a z jego oczu ciekły łzy. Mat widząc go pod sobą też zaczął płakać ze wzruszenia. Wciąż był żywy, cały i zdrowy.- Daj mi wreszcie spokój!
- Spokój będziesz miał w grobie- Uśmiechnął się przez łzy i lekko zaśmiał.- Ale nie pozwolę byś znalazł się tam z własnej woli
- Co ty możesz niby zrobić?- Z Aleksa wypłynęła cała złość i teraz cicho płakał patrząc gdzieś w bok. Znów miał tak słodko zaróżowione policzki.
- Na pewno nie zostawię cię samego, jesteś mój- Odwrócił jego twarz i musnął delikatnie jego usta by po chwili wpić się w nie mocniej. Gdy skończył, dodał- Kocham cię
- Dlaczego?- Blondyn wtulił się w jego szyję.- Dlaczego musisz mi się aż tak podobać?
- Bo jestem dla ciebie stworzony, żeby cie chronić- Zaśmiał się i objął go ramionami.- A ty jesteś mój
            Podniósł go z ziemi i zniósł na dół. Zabrali koce i poszli do samochodu. Aleks jeszcze płakał, ale najwyraźniej z nerwów, które zebrały się w nim przez ostatni czas. Mat uśmiechał się do siebie i spoglądał na blondyna, a gdy ich oczy się spotkały obdarował go najszczęśliwszym uśmiechem jaki miał. Blondyn odpowiedział mu tym samym i Matowi zabrakło tchu. Był naprawdę śliczny. Gdy wrócili do domu byli wyczerpani. Szatyn niósł koce, które rzucił do małej pralni i złapał rękę blondyna przed schodami.
- Śpisz dzisiaj u mnie- Pocałował zdziwionego Aleksa w czoło, a ten się zarumienił.- Uwielbiam gdy tak wyglądasz
- Mam swój pokój- Spuścił wzrok by ukryć jeszcze większe rumieńce.- Nie muszę...
            Nie skończył, bo został wciągnięty do pokoju szatyna, który zamknął drzwi na zamek. Delikatnie popchnął go na łóżko, tak by usiadł i rzucił mu z szafy czyste spodnie i koszulkę. Nakazał iść się umyć, a sam poprawił pościel na łóżku. Odłożył na szafkę nocną zawieruszone słuchawki, dziś w nocy chciał słuchać jedynie spokojnego oddechu Aleksa. Umył się po chłopaku i położył koło niego na łóżku.
- Chyba jednak powinienem spać u siebie- Aleks wyszeptał śpiącym głosem, ale nie zamierzał się ruszyć.- Będzie ci niewygodnie
- Wierz mi, nie zasnę jeśli będę dziś sam- Ani później, dodał w myślach. Pogłaskał zasypiającego chłopaka po włosach i pocałował w czoło zanim ten do końca zanurzył się w ramionach Morfeusza.- Kolorowych snów, mój Aleksie
            Spojrzał na jego postać. Śpiąc blondyn był naprawdę ufny i wtulił się nawet w jego ramiona. Mat podparł głowę na jednej ręce, a drugą głaskał odkryte przez za dużą koszulkę, ramię młodego. Był szczęśliwy. Trafił mu się skarb i nie zamierzał go już nigdy stracić.
            Aleks nucił nad patelnią robiąc jajecznicę, a Mat uśmiechał się obierając dla nich pomidory. Wreszcie mógł oglądać go szczęśliwego i widok ten zapierał dech w płucach. Zjedli ze smakiem i poszli się spakować. Mieli jeszcze trochę czasu, więc szatyn umył włosy, gdyż nie zrobił tego poprzedniego wieczoru. Przeczesał je dłonią i o czymś sobie przypomniał. Poszedł do pokoju Aleksa i usiadł przed łóżkiem. Zdziwiony chłopak spojrzał na niego, ale nie podszedł tylko stał przy swojej walizce.
- Nałóż mi odżywkę- Mat uśmiechnął się do niego potulnie.- Zapomniałem jak to zrobić
            Aleks usiadł na łóżku, a gdy nakładał preparat na dłonie Mat się do niego odwrócił. Tym razem nie przepuści okazji i pozna każdą reakcję blondyna. Pod wpływem jego rąk mimowolnie zaczął mruczeć i zmusił się by nie przymknąć oczu. Aleks był nieco zawstydzony, ale masował dalej.
- Chyba powinienem zadzwonić do rodziców- Mat poddał się cudownym dłoniom.- Chciałbym byś z nami zamieszkał, chociaż mam dom pod Warszawą
- Hm...Sprawię wam za dużo kłopotów- Trochę zwolnił swoje ruchy zamyślając się nad tą propozycją.- To za dużo, znajdę jakiś pokój, wynajmę go, pójdę do pracy
- Masz czas, a to tylko na początek- Mat chciał go przekonać za wszelką cenę.- Mama na pewno się zgodzi, a i do twojej należałoby zadzwonić
            Aleks zasmucił się trochę, więc szatyn pogłaskał go uspokajająco po dłoni. Usiadł przy nim na łóżku i delikatnie objął w pasie. Blondyn włączył dotąd nieużywaną komórkę i czekał co powie rodzina szatyna.
- Cześć mamuś!- Mat uśmiechnął się do wpatrzonej w niego blond główki.- Tak, tak wracam dzisiaj. Słuchaj mam pytanie, ale bardzo ważne
            Aleks patrzył na chłopaka, który śmiał się do słuchawki. Nie chciał się przyznać, ale uwielbiał dotyk jego włosów i uśmiech. I oczywiście ten cudowny, radosny śmiech.
- Mamo, chciałem spytać czy mogę ci coś przywieźć- Spojrzał znów na blondyna i wytarmosił po włosach.- Siedzi koło mnie na łóżku i jest bardzo spokojny, nie sprawi kłopotu...Nie, nie zwierzak, kolega, przyjaciel- Mrugnął do zdziwionego Aleksa.- Nie ma sie gdzie podziać, bo ojciec wyrzucił go z domu, ale dopowiem ci wszystko w domu
            Szatyn jeszcze chwilę wsłuchiwał się w głos po drugiej stronie, po czym pożegnał się i wyszczerzył do Aleksa.
- Mama cię serdecznie zaprasza, a ojciec każe dać namiary na matoła, który wyrzucił własne dziecko z domu- Podrapał się po karku trochę zażenowany, ale gdy młody się zaśmiał znów nabrał pewności siebie.- Dobra, nie śmiej się tylko dzwoń do swojej mamy, na pewno się martwiła
            Aleks sięgnął po swoją komórkę i wybrał numer. Nie musiał długo czekać, kobieta odebrała już po pierwszym sygnale.
- Aleks? To ty?- Mat usłyszał zmartwiony głos.- Nic ci nie jest? Gdzie ty się podziewasz dziecko?
- Nic, mamo, wszystko ok- Uśmiechnął się delikatnie mimo woli.- Jestem z... Przyjacielem. Wiesz muszę ci coś ważnego powiedzieć
- Kochanie ja już wiem, twój walnięty ojciec już zdążył do mnie zadzwonić!- W głosie kobiety słychać było tylko troskę.- Przyjeżdżaj do Zakopanego, zamieszkasz u nas, zmienisz tylko szkołę...
- Mamo, nie chcę- Aleks był spokojny, ale Mat i tak głaskał go delikatnie po ramieniu dodając otuchy.- Ten przyjaciel już mi pomógł, na razie zamieszkam u nich, póki nic sobie nie znajdę
- Aleks? Hej, tu wujek- W telefonie odezwał się męski głos.- Słyszę, że wszystko dobrze...Ech, mieliśmy dla ciebie prezent z mamą z okazji 18, ale zdecydowanie damy ci go wcześniej. Masz jak przyjechać?
- Mam- Odpowiedział gdy szatyn ochoczo pokiwał głową.- Ale nic mi nie musicie dawać, naprawdę
- Kochanie, raz tylko człowiek staje sie dorosły- Znów odezwała się jego matka, już dużo radośniejsza.
            Do Warszawy wrócili w radosnych nastrojach. Kilka nocy spędzili u Mata, którego rodzina z ochotą przyjęła nowego domownika i ruszyli do Zakopanego. Okazało się, że mama Aleksa wraz z wujkiem kupili mu dwupokojowe mieszkanie na obrzeżach stolicy. Chłopcy zamieszkali tam razem.
            Przez okno jednej z sypialń wpadały czerwone promyki słońca. Na dużym łóżku siedział Aleks, a na podłodze przed nim Mat. Blondyn nakładał mu odżywkę na włosy.
- Alek, co chcesz robić po liceum?- Spytał mrucząc.
- Nie wiem, ale chyba chciałbym zostać nauczycielem-Zamyślony powoli przepuszczał przez palce kosmyki włosów.
- Muzyki?- Miał przymknięte oczy i lekko przechyloną głowę.- Chodzisz do szkoły muzycznej po zwykłych lekcjach, mógłbyś skończyć akademię
- A ty tego byś chciał?- Skończył masować mu głowę i wstał by umyć ręce.
- Chciałbym żebyś mógł mi śpiewać cały czas- Przytulił się do pleców swojego chłopaka. Tak odkąd się tu wprowadzili był jego chłopakiem i był z tego strasznie dumny.- Ale możesz też uczyć tego innych
- Dobrze- Powoli wrócił na łóżko pociągając za sobą przylepę.- A ty, na co idziesz?
- Na psychologię- Odpowiedział spokojnie poprawiając się na poduszkach. Podparł ramieniem głowę i przygarnął do siebie Aleksa.
- Chcesz rozmawiać z innymi zamiast ze mną?- Blondyn spojrzał na niego zadziornie, jednak nie mógł powstrzymać słodkiego rumieńca. Mat lekko się zaśmiał, uwielbiał tę jego stronę, zresztą jak każdą inną.

- Innych będę słuchał, ale tylko w godzinach pracy- Musnął delikatnie usta chłopaka.- Ciebie nigdy nie zostawię. A teraz mój Aleksie, kolorowych snów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz