środa, 28 stycznia 2015

Przepraszam bardzo za obsówkę, ale dużo mi się działo w życiu.
Już więcej się to nie powtórzy. Następny rozdział proszę bardzo i naprawdę przepraszam.
Dziś naprawdę dużo przepraszam. Nic nie poradzę, mam nadzieję, że miło wam będzie czytać.
Rozdział 4


Rozdział 4: „Wieczorem przychodzi do mnie diabeł"  Deriglasoff"Dyabeu" feat. Arkadiusz Jakubik
       Andrew pozbierał karty w trakcie, gdy ja przeciągałem się na kanapie pojękując, gdy tylko ruszyłem dolną partią tułowia.
- Chcesz coś do jedzenia?- Andrzej wszedł do kuchni. Znaliśmy się tak długo, że nie miał oporów sam grzebać po półkach.
- No może.- Głośne burczenie przekonało mnie, że niepotrzebnie jestem niepewny.- A ty coś będziesz jadł?
- Zobaczę.- Kumpel znów wrócił do swojego zwykłego zachowania. Powoli wstałem z kanapy i skierowałem się w jego stronę.- Co to był za dobry humor dzisiaj?
- Dobry? Żartowałem sobie tylko, wy zresztą też.- Zajrzałem mu przez ramię, by podejrzeć, co robi i podkradłem kawałek szynki.- Zaraz będziesz miał kanapki.
- Jeszcze zacznij mówić do mnie paniczu, mój ty lokaju.- Uśmiechnąłem się wciągając mięsko.
- Jak sobie życzysz, choć to nie należy do moich obowiązków.- Na stoliku postawił talerz kanapek, odsunął mi krzesło zapraszając tym samym do posiłku i podszedł do lodówki. Nastawił jeszcze zupę by się ogrzała i usiadł naprzeciwko biorąc jedną kanapkę.
- Za mało jesz.- Właśnie jadłem trzecią kanapkę.
- A ty za dużo.- Uśmiechnął się do mnie złośliwie.- Przytyjesz.
- Tobie to nie grozi to się ciesz.- Skończyłem zostawiając mu jeszcze jedną kanapkę.
- Dasz radę zjeść jeszcze zupę?- Nawet na nią nie spojrzał.
- Ja nie dam rady?- Zaśmiałem się krótko i zatarłem ręce, gdy przede mną stanęła miska. Bez problemu zmieściłem i to w moim nigdy nienajedzonym żołądku.
-Ach, dobre było.- Po dziesięciu minutach nie było już żadnego jedzenia. Poklepałem się po brzuchu. Andrew zebrał naczynia i je pozmywał. Poczekałem aż wytrze ręce wskazałem mu miejsce przy stole.
- Wygodnie ci tu siedzieć?- Andrzej powoli skierował się na drugą stronę stołu.
- Wygodnie, a będzie jeszcze ciekawie jak zaczniesz i opowiadać o tobie i Kasi.- Spojrzałem na niego chytrze.- Opowiadaj, opowiadaj!
- A...Ale to nie tak!- Mój przyjaciel zaczerwienił się w ciekawy sposób. Naprawdę musiał się zakochać. Mimo wszystko coś zakuło mnie w sercu. Ech, już niedługo mój przyjaciel będzie miał kogoś ważniejszego ode mnie.
- Nie chcę.
- Słucham?- Andrzej spojrzał na mnie zdziwiony i dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, że powiedziałem to na głos.
- Tak jakoś...Nie chcę zejść na drugi plan.- Teraz to ja musiałem mieć głupi wyraz twarzy.- Jak będziesz miał dziewczynę to nie będę już najważniejszy.
- Nie zejdziesz na drugi plan, obiecuję.- Jego wzrok był tak dosadnie poważny, że nie mogłem tego podważyć.
- Trzymam cię za słowo, - Również byłem poważny.- Ale kiedyś trzeba założyć rodzinę, a przynajmniej znajdziesz sobie dziewczynę i samo tak wyjdzie.
- Już sobie kogoś znalazłem.- Odrzekł ledwo słyszalnie.
- I nie chwalisz się?- Poczułem się jakbym dostał w brzuch z glana.- Mi się nie pochwaliłeś?
- Nie byłem pewny, musiałem się upewnić, że na pewno mi się podoba.- Andrew spuścił wzrok i lekko się zarumienił. Uroczy, jak zawsze, gdy mówi o takich rzeczach. Dziwiłem się jedynie, że nigdy żadna dziewczyna nie zauważyła tej delikatności.
- To do ciebie podobne.- Uśmiechnąłem się szeroko choć coś we mnie płakało. Umierała moja przyjaźń, naprawdę musiałem zejść na drugi plan.- To jaka ona jest?
- Trudno to opisać.- Zauważyłem, że jakoś dziwnie zareagował na rodzaj żeński. Czyżby…
- „Ona” jest mężczyzną?- No i znów palnąłem bez zastanowienia. Widząc przestraszone oczy mojego przyjaciela, zawstydziłem się swoją głupotą.- Nawet jeśli, to nie szkodzi, jesteś moim przyjacielem i nic to nie zmienia! A…A jeśli to dziewczyna, to przepraszam, że cię obraziłem!
- Nie, spoko.- Naprawdę był cichy. Strasznie trudno było mi ostatnio z nim rozmawiać.- Dowiesz się niebawem.
- To zabrzmiało groźnie.- Nawet mi się udzieliła ta atmosfera tajemnicy. Spojrzałem na zegarek.- Dziewiętnasta? Cholera, myślałem, że jest trochę wcześniej.
- Ta, ja też.- Andrew wstał od stołu i przechodząc obok przejechał dłonią po moich włosach. Przez całe plecy przeszedł mnie dreszcz.
- Zimno ci?
- Nie, nie wiem.- Ledwo wydukałem przerażony, że to zauważył.- Dobra, idę się przebrać i położyć, a ty chyba do domu, co?
- Jeśli się przeziębisz to ja też nie pójdę do szkoły.- Przyglądał mi się strapiony.
- No chyba żartujesz! A kto odbierze od Maryśki żarełko i zrobi dla mnie notatki?- Musiałam się jakoś wywinąć z jego opieki, bo naprawdę moje ciało zaczęło dziwnie reagować. Chyba, że planował szczerze pogadać i szukał dobrej okazji… Ups. Jak zawsze nie myślę.
- No tak, to prawda.- Widocznie jednak nie chodziło mu o rozmowę.- To co, idziemy się przebrać?
- Ja idę.- Próbowałem go zatrzymać, gdy pchał mnie do mojego pokoju.
- Nie, nie paniczu, to również jest czynność, która może cię niepotrzebnie zmęczyć.- Zaczął powoli podciągać moją bluzkę do góry.
- Ej, nie wygłupiaj się, potrafię sam!- Zacząłem się nerwowo śmiać, gdy uniósł mi ręce by zdjąć T-shirt.
- Może jednak ty przestaniesz mi przeszkadzać?- Andrew odrzucił ubranie na podłogę i rozpiął mój pasek od spodni.
- Dosyć!- Usłyszałem swój własny zdenerwowany głos, w momencie, gdy moje spodnie opadły na ziemię.- Andrew, to krępujące i nie wiem co przez to zamierzałeś osiągnąć, ale nie podoba mi się to. Idź już, dam radę sam się przebrać.
       Przyjaciel patrzył na mnie lekko przestraszony po czym podniósł ręce w poddańczym geście i wyszedł z pokoju.
       Poczekał aż się przebiorę do końca i wyjdę się pożegnać.
- Przez te trzy dni masz czas, by się dowiedzieć kto mi się podoba.- patrzył w jakiś punkt obok mnie.- Mam nadzieję, że dam ci wystarczająco wyraźne znaki.
- Postaram się, ale wiesz jak działa mój mózg.- Czułem się trochę dziwnie w tej sytuacji.
- To nie zgadywanka, więc lepiej się upewnij zanim coś powiesz.- pstryknął mnie w nos i wyszedł.
       Zamknąłem powoli drzwi i dotknąłem nosa jakbym chciał zatrzymać ten ulotny dotyk. To mój przyjaciel, tylko! Człowieku twoje uczucia mnie przerażają. Wziąłem z lodówki sok i mangi z salonu.

       W pokoju się napiłem i zacząłem czytać jak zawsze leżąc na łóżku na brzuchu. Co najdziwniejsze spodobały mi się. I nie wiem co mnie bardziej przeraża- to, że spodobało mi się yaoi, czy to, że chciałem by i mi przydarzyło się coś takiego jak bohaterom. Muszę jednak porozmawiać z tą Kasią. Rodzice jak dotąd nie wrócili, co oznaczało, że już tego nie zrobią. Umyłem się i po raz drugi przeczytałem mangi. Naprawdę mi się spodobały. Spojrzałem na zegarek- dwudziesta druga. Założyłem słuchawki i zacząłem słuchać muzyki. Zasnąłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz