Już więcej się to nie powtórzy. Następny rozdział proszę bardzo i naprawdę przepraszam.
Dziś naprawdę dużo przepraszam. Nic nie poradzę, mam nadzieję, że miło wam będzie czytać.
Rozdział 4
Andrew pozbierał karty w trakcie, gdy ja
przeciągałem się na kanapie pojękując, gdy tylko ruszyłem dolną partią tułowia.
- Chcesz coś do
jedzenia?- Andrzej wszedł do kuchni. Znaliśmy się tak długo, że nie miał oporów
sam grzebać po półkach.
- No może.-
Głośne burczenie przekonało mnie, że niepotrzebnie jestem niepewny.- A ty coś
będziesz jadł?
- Zobaczę.-
Kumpel znów wrócił do swojego zwykłego zachowania. Powoli wstałem z kanapy i
skierowałem się w jego stronę.- Co to był za dobry humor dzisiaj?
- Dobry?
Żartowałem sobie tylko, wy zresztą też.- Zajrzałem mu przez ramię, by podejrzeć,
co robi i podkradłem kawałek szynki.- Zaraz będziesz miał kanapki.
- Jeszcze
zacznij mówić do mnie paniczu, mój ty lokaju.- Uśmiechnąłem się wciągając
mięsko.
- Jak sobie
życzysz, choć to nie należy do moich obowiązków.- Na stoliku postawił talerz
kanapek, odsunął mi krzesło zapraszając tym samym do posiłku i podszedł do
lodówki. Nastawił jeszcze zupę by się ogrzała i usiadł naprzeciwko biorąc jedną
kanapkę.
- Za mało jesz.-
Właśnie jadłem trzecią kanapkę.
- A ty za dużo.-
Uśmiechnął się do mnie złośliwie.- Przytyjesz.
- Tobie to nie
grozi to się ciesz.- Skończyłem zostawiając mu jeszcze jedną kanapkę.
- Dasz radę
zjeść jeszcze zupę?- Nawet na nią nie spojrzał.
- Ja nie dam
rady?- Zaśmiałem się krótko i zatarłem ręce, gdy przede mną stanęła miska. Bez
problemu zmieściłem i to w moim nigdy nienajedzonym żołądku.
-Ach, dobre
było.- Po dziesięciu minutach nie było już żadnego jedzenia. Poklepałem się po
brzuchu. Andrew zebrał naczynia i je pozmywał. Poczekałem aż wytrze ręce
wskazałem mu miejsce przy stole.
- Wygodnie ci tu
siedzieć?- Andrzej powoli skierował się na drugą stronę stołu.
- Wygodnie, a
będzie jeszcze ciekawie jak zaczniesz i opowiadać o tobie i Kasi.- Spojrzałem
na niego chytrze.- Opowiadaj, opowiadaj!
- A...Ale to nie
tak!- Mój przyjaciel zaczerwienił się w ciekawy sposób. Naprawdę musiał się
zakochać. Mimo wszystko coś zakuło mnie w sercu. Ech, już niedługo mój
przyjaciel będzie miał kogoś ważniejszego ode mnie.
- Nie chcę.
- Słucham?-
Andrzej spojrzał na mnie zdziwiony i dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego,
że powiedziałem to na głos.
- Tak jakoś...Nie
chcę zejść na drugi plan.- Teraz to ja musiałem mieć głupi wyraz twarzy.- Jak
będziesz miał dziewczynę to nie będę już najważniejszy.
- Nie zejdziesz
na drugi plan, obiecuję.- Jego wzrok był tak dosadnie poważny, że nie mogłem
tego podważyć.
- Trzymam cię za
słowo, - Również byłem poważny.- Ale kiedyś trzeba założyć rodzinę, a
przynajmniej znajdziesz sobie dziewczynę i samo tak wyjdzie.
- Już sobie
kogoś znalazłem.- Odrzekł ledwo słyszalnie.
- I nie chwalisz
się?- Poczułem się jakbym dostał w brzuch z glana.- Mi się nie pochwaliłeś?
- Nie byłem
pewny, musiałem się upewnić, że na pewno mi się podoba.- Andrew spuścił wzrok i
lekko się zarumienił. Uroczy, jak zawsze, gdy mówi o takich rzeczach. Dziwiłem
się jedynie, że nigdy żadna dziewczyna nie zauważyła tej delikatności.
- To do ciebie
podobne.- Uśmiechnąłem się szeroko choć coś we mnie płakało. Umierała moja
przyjaźń, naprawdę musiałem zejść na drugi plan.- To jaka ona jest?
- Trudno to
opisać.- Zauważyłem, że jakoś dziwnie zareagował na rodzaj żeński. Czyżby…
- „Ona” jest
mężczyzną?- No i znów palnąłem bez zastanowienia. Widząc przestraszone oczy
mojego przyjaciela, zawstydziłem się swoją głupotą.- Nawet jeśli, to nie
szkodzi, jesteś moim przyjacielem i nic to nie zmienia! A…A jeśli to
dziewczyna, to przepraszam, że cię obraziłem!
- Nie, spoko.-
Naprawdę był cichy. Strasznie trudno było mi ostatnio z nim rozmawiać.- Dowiesz
się niebawem.
- To zabrzmiało
groźnie.- Nawet mi się udzieliła ta atmosfera tajemnicy. Spojrzałem na
zegarek.- Dziewiętnasta? Cholera, myślałem, że jest trochę wcześniej.
- Ta, ja też.-
Andrew wstał od stołu i przechodząc obok przejechał dłonią po moich włosach. Przez
całe plecy przeszedł mnie dreszcz.
- Zimno ci?
- Nie, nie
wiem.- Ledwo wydukałem przerażony, że to zauważył.- Dobra, idę się przebrać i
położyć, a ty chyba do domu, co?
- Jeśli się
przeziębisz to ja też nie pójdę do szkoły.- Przyglądał mi się strapiony.
- No chyba
żartujesz! A kto odbierze od Maryśki żarełko i zrobi dla mnie notatki?-
Musiałam się jakoś wywinąć z jego opieki, bo naprawdę moje ciało zaczęło
dziwnie reagować. Chyba, że planował szczerze pogadać i szukał dobrej okazji…
Ups. Jak zawsze nie myślę.
- No tak, to
prawda.- Widocznie jednak nie chodziło mu o rozmowę.- To co, idziemy się
przebrać?
- Ja idę.-
Próbowałem go zatrzymać, gdy pchał mnie do mojego pokoju.
- Nie, nie
paniczu, to również jest czynność, która może cię niepotrzebnie zmęczyć.-
Zaczął powoli podciągać moją bluzkę do góry.
- Ej, nie
wygłupiaj się, potrafię sam!- Zacząłem się nerwowo śmiać, gdy uniósł mi ręce by
zdjąć T-shirt.
- Może jednak ty
przestaniesz mi przeszkadzać?- Andrew odrzucił ubranie na podłogę i rozpiął mój
pasek od spodni.
- Dosyć!-
Usłyszałem swój własny zdenerwowany głos, w momencie, gdy moje spodnie opadły
na ziemię.- Andrew, to krępujące i nie wiem co przez to zamierzałeś osiągnąć,
ale nie podoba mi się to. Idź już, dam radę sam się przebrać.
Przyjaciel patrzył na mnie lekko
przestraszony po czym podniósł ręce w poddańczym geście i wyszedł z pokoju.
Poczekał aż się przebiorę do końca i
wyjdę się pożegnać.
- Przez te trzy
dni masz czas, by się dowiedzieć kto mi się podoba.- patrzył w jakiś punkt obok
mnie.- Mam nadzieję, że dam ci wystarczająco wyraźne znaki.
- Postaram się,
ale wiesz jak działa mój mózg.- Czułem się trochę dziwnie w tej sytuacji.
- To nie
zgadywanka, więc lepiej się upewnij zanim coś powiesz.- pstryknął mnie w nos i
wyszedł.
Zamknąłem powoli drzwi i dotknąłem nosa
jakbym chciał zatrzymać ten ulotny dotyk. To mój przyjaciel, tylko! Człowieku
twoje uczucia mnie przerażają. Wziąłem z lodówki sok i mangi z salonu.
W pokoju się napiłem i zacząłem czytać
jak zawsze leżąc na łóżku na brzuchu. Co najdziwniejsze spodobały mi się. I nie
wiem co mnie bardziej przeraża- to, że spodobało mi się yaoi, czy to, że
chciałem by i mi przydarzyło się coś takiego jak bohaterom. Muszę jednak
porozmawiać z tą Kasią. Rodzice jak dotąd nie wrócili, co oznaczało, że już
tego nie zrobią. Umyłem się i po raz drugi przeczytałem mangi. Naprawdę mi się
spodobały. Spojrzałem na zegarek- dwudziesta druga. Założyłem słuchawki i
zacząłem słuchać muzyki. Zasnąłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz