dziś już będzie bez przeszkód i obsów. W ogóle muszę jakoś się zareklamować, bo tak mało czytelników. Zapraszajcie znajomych jeśli kogoś znacie kto lubi taką tematykę i jeśli w ogóle uważacie to za godne uwagi :)
Rozdział 5
Rozdział 5: „Nigdy nie pomyślałem, że będę
się czuł taki malutki”
W szkole byłem przed dzwonkiem. Miałem podły humor, bo rodzice wpadli
rano do domu i już zdążyli się pokłócić. W dodatku wciąż gryzła mnie sprawa z
Andrew.
Mój przyjaciel pojawił się tuż przed
dzwonkiem i przez kilka pierwszych lekcji się do mnie nie odzywał. Trochę mnie
to bolało, ale sam nie wiedziałem o czym gadać. Na długiej przerwie przed
angielskim, który miałem w innej grupie niż pozostała dwójka, przyszła do mnie
Marysia.
- A wy co,
pokłóceni?- Zaczęła bez skrupułów.- Nie odzywacie się do siebie.
- Chyba tak.-
Coś od wczoraj zacząłem tracić swoją pewność siebie.- Sam nie wiem.
- Andrew coś ci
zrobił?- Wystraszyła się jakby właśnie zobaczyła złamanie otwarte.
- Nie, nie, nie,
nic takiego.- Naprawdę byłem niepodobny do siebie.- Czuję się jakbym tracił coś
ważnego…
- Ale czemu?-
Pocieszająco uścisnęła moją rękę.
- Andrew kazał
mi zgadnąć kto mu się podoba, mam trzy dni.- Teraz mówiłem cicho by nikt nas
nie dosłyszał.- Wiem, że to nie musi być dziewczyna, ale nie wiem też nic
innego…
- To
rzeczywiście kiepsko.- Maryśka również mówiła cicho.-Powiem ci jedno, obiecał
mi powiedzieć, gdy się dowiesz, ale nie zabronił mi też pomagać.
- Czyli mogę na
ciebie liczyć?- Spojrzałem na nią błagalnym wzrokiem, a gdy przytaknęła ruchem
głowy, przytuliłem ją mocno.- Dziękuję! To kto jest pierwszym podejrzanym?
- Jako
pierwszego świadka wzywam Agę!- Blondynka z wszechwiedzącą miną podniosła do
góry palec prawej ręki.
- Ta, ale nawiedzanie
ich w domu odpada.- Spojrzałem na nią zrezygnowany.- On się uparł naprawdę
wszystko za mnie robić i do mnie przyjedzie.
- To ty spróbuj
go wybadać, a ja postaram się z nią pogadać, ok?- Szybko wpadła na dobry
pomysł.- Węszenie zostaw mi, a teraz biegnę na lekcje!
Gdy ode mnie odeszła wstałem z parapetu,
na którym siedziałem i z kostką powędrowałem do sali. Na angliku mało nie
dostałem pały za nieskupianie się na lekcji, ale nie poradzę, że coś zupełnie
ważniejszego zaprzątało mój umysł.
Czułem jak rozpada się moja przyjaźń, a wraz z nią moje serce. Chyba nic
w ostatnich dniach tak dogłębnie mnie nie zraniło. Chociaż czy na pewno z
takiego powodu może rozpadać się serce? W sumie, chyba tak. Gdy odchodzi przyjaciel,
odchodzi kawałek nas, ale Andrew był dla mnie czymś więcej niż przyjacielem. Ja
rozpadałem się cały, a to dopiero pierwsza runda. Jeszcze nie poznałem tej
szczęśliwej drugiej połówki.
Jak zawsze, gdy masz coś ważnego do przemyślenia, czas szybko leci. Na
moje szczęście kolejną lekcją był w-f. Co prawda nie trafiałem jak zawsze i nie
bardzo też łapałem, ale mojej drużynie nie przeszkadzało to w wygraniu meczu w
kosza. Teraz tylko dwie lekcje polskiego i do domu. Przebrałem się szybko i
wraz Andrew pobiegłem do Sali.
Usiedliśmy koło siebie w ławce i przejrzeliśmy materiały na nadchodzącą
lekcję.
- Andrew,
zdradzisz mi choć szczegół jak rozpoznam tą twoją nową miłość?- Zacząłem ze
sprytnym uśmieszkiem.
- A co
chciałbyś wiedzieć?- Jakoś zupełnie nie był zaskoczony moim pytaniem.-
Przysługuje ci jedna podpowiedź na dzień.
- Jedna z
wyglądu i jedna z charakteru albo jakichś zamiłowań?- Starałem się wydobyć z
niego jak najwięcej.
- Nie wiem jak
ty patrzysz na tę jedynkę, ale jeden to jeden.- Pokazał mi dla pewności, że
pojmę, jeden palec.- Tyle i koniec.
- Znam ją,
jego, ktokolwiek to jest?- Chciałem zawęzić pole poszukiwań.
- Nawet lepiej
niż ci się zdaje.- Teraz to on spojrzał na mnie przebiegle.- W domu dam ci
więcej podpowiedzi, może.
Znów zacząłem intensywnie myśleć.
Znam dobrze Maryśkę, Agę, Julka, parę osób ze szkoły, Kaśkę, no ją może mniej.
Moje egoistyczne ja podpowiadało, że może mu chodzić o mnie. Tyle, że znamy się
od tylu lat, że ta myśl była wręcz
okropnie głupia, ale nie nierealna. Zacząłem się zastanawiać nad innymi
możliwościami i wyszło na to, że słabo znam większość moich znajomych.
- Czy nie
zamykamy naszego świata na najbliższych?- Jak zawsze mój niespokojny umysł
podczas myślenia nie mógł zapanować nad językiem. Całe szczęście uwagę zwrócił
na mnie tylko Andrew.- Mimo, że poznajemy tyle osób ograniczamy się do poznania
z bliska naprawdę niewielkiej ich części.
- To dlatego,
że poznanie wszystkich zajęłoby za dużo czasu, a i tak nie wszystko byśmy
pamiętali.- Andrzej spokojnie wkroczył w temat.
- Nie chodzi o
to by wszystko pamiętać, a o to by poświęcić im trochę uwagi, zagłębić się w
„nie błahe” tematy.- Znak cudzysłowu zaznaczyłem w powietrzu tuż nad zeszytem,
w którym pisałem notatki z tablicy.- By samemu mieć świadomość, że starałeś się
poznać własnych znajomych. Pewnie dlatego doceniamy osoby otwarte, nie tylko
one czują się nieskrępowane tematami, ale i my przy nich. Dzięki temu łatwiej
jest się poznać.
- To prawda,
ale czasami są też meczące.- Mój kumpel ciągnął rozmowę najwyraźniej
zainteresowany moim tokiem myślenia.
- Nie,
gadatliwe są uważane za męczące, zwłaszcza jeśli nie mają do powiedzenia nic
szczególnego.- Wciąż nie do końca zdawałem sobie sprawę, że wypowiadam
wszystkie myśli.- Osoby otwarte pomagają poruszać nowe tematy.
- Niektórzy nie
są do tego chętni.- Andrzej zauważył problem w mojej teorii.
- Nie każdemu
możemy powierzyć nasze tajemnice i nie od razu.- Dla mnie było to jasne jak
słońce.- Jednak wiedząc, że ludzie mogli ci powiedzieć co chcieli, czyli ci
ufali umrzesz szczęśliwszy. Mówienie ci prosto w twarz co myślę jest w pewnym
sensie moim okazaniem zaufania i poufałości.
- W takim razie
gratuluję samemu sobie.- Uśmiechnął się nieco zgryźliwie.- Czy przy innych w
taki sam sposób nie mówisz bez wcześniejszego pomyślenia?
- Nie, najwyżej
jakiś głupi komentarz.- Tym razem musiałem poświęcić chwilę by się zastanowić.-
Być może jesteś moją muzą i bez ciebie nic dobrego nie umiem wymyśleć.
- Więc mam
nadzieję, że jeszcze długo będziesz mógł wymyślać dobre rzeczy.- Spojrzał na
mnie lekko opiekuńczym wzrokiem i zrobiło mi się ciepło na sercu. Wiem, że to
mało męskie, ale co poradzić- ucieszyły mnie takie słowa mojego przyjaciela.
Zamilkliśmy, bo polonistka zaczęła
nam się ciekawsko przyglądać. Niespokojnie wysiedziałem drugą lekcję i
szczęśliwy wyszedłem po dzwonku do szatni. Oczywiście towarzyszyli mi Andrew i
Marysia. Gdy wszyscy byliśmy gotowi z ulgą wyszliśmy ze szkoły i poszliśmy na
przystanek. Z reguły w tym miejscu paliłem drugiego fajka dziennie, ale dziś w
mojej kostce nie było nawet paczki po papierosach. Pakując się do szkoły
wyrzuciłem ją do śmieci.
- To jak?
Wracam dziś sama?- Marysia niewinnie udawała, że nic nie wie.
- Niestety,
gdyż pojedziemy następnym autobusem, bym mógł komuś pomóc.- Andrew słodko acz
niebezpiecznie się do niej uśmiechnął.- Dość nieporadnej osobie.
- E! Nieprawda!
Radzę sobie świetnie, tylko nie okazuję tego za bardzo!- Uniosłem rzeczowo
palec w górę. Nie dam się wrabiać w umysłowe kalectwo.
- I właśnie to
okazywanie by się przydało.- Marysia skwitowała ze śmiechem po czym przytuliła
nas na pożegnanie i weszła do autobusu, który właśnie nadjechał. Zauważyłem, że
wyjęła od razu telefon i wybrała jakiś numer. Jeśli się uda to się przesiądzie
i pojedzie od razu do Agi.
- Cóż dziś
planujesz paniczu?- Mój przyjaciel lekko się przede mną ukłonił.
- Słuchanie
muzyki.- Odparłem wciąż wpatrzony w odjeżdżający autobus.- No i jeszcze odrobię
lekcje.
- Jakże to
twórcze, a coś jeszcze?- Andrew usiadł koło mnie na ławce. Nasza podwózka się
spóźniała.
- Nie wiem,
wyjdzie w praniu.- Zamyśliłem się na moment.- Wiem, pogramy w coś na punkty i
za każdy punkt zadamy sobie jakieś dziwne pytanie!
- Może zostaw
to na kiedy indziej.- Andrew odparł poważnie.- Wiem o co chcesz pytać i nie dam
się tak łatwo podejść.
- Obiecuję, że
nie spytam!- Wstałem i podałem mu dłoń by pomóc wstać, a także by
przypieczętować umowę.
- Ok, ale jak
zapytasz to nie odpowiem i nie dam nie dam ci więcej podpowiedzi.- Kiwnąłem
głową, zwolniliśmy uścisk i weszliśmy do autobusu.- Więc niech zacznie się gra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz