poniedziałek, 9 lutego 2015

Witam!
Znów z opóźnieniem, ale okazało się, że muszę jeszcze przepisać rozdział z moich notatek do Worda...tak droga rozdziału na bloga jest nieco długa. Wczoraj zaś już nie puszczono mnie do komputera i tak to się kończy. Cóż znów przepraszam i postanawiam poprawę. Mam też zapowiedź- 14 lutego dodam specjalne opowiadanie. Nie wiem jeszcze jakie będzie, właśnie siadam do pisania go ;)
Rozdział 6


Rozdział 6: „Wszystko co mówisz jest muzyką dla moich uszu”
           
- To co to za piosenka?- Właśnie Andrew miał ostatnią szansę na zdobycie punktu. Fakt, że słuchaliśmy podobnych zespołów działał nam na korzyść, ale żeby było trudniej puszczaliśmy utwory z internetu. Wyszukiwaliśmy to co znaliśmy i puszczaliśmy fragment do refrenu drugiemu, który siedział na łóżku. Siedzenie przy biurku było na tyle dobre, że można było zarówno działać na komputerze jak i pilnować czy druga osoba nie podgląda. Pełen nerwów czekałem czy jego odpowiedź będzie prawidłowa, chociaż jeszcze jedno pytanie nie robiło mi chyba różnicy.
            Znów odpowiedział dobrze. Na piętnaście piosenek znał trzynaście, ja niestety tylko dziesięć.
- To kto zaczyna? Przegrany czy wygrany?- Andrew miał bardzo zadowoloną minę.
- Może na przemian? Ty pierwszy.- Zrobiłem minę kota w butach. Oczywiście, że nie dam się wrobić w zadanie wszystkich pytań na raz.
- Może być.- Andrew zamyślił się na chwilę.- Pierwsze, ile związków masz za sobą?
- Trzy, no dobra cztery, bo jeszcze z Maryśką w przedszkolu.- To nie było trudne pytanie.- Teraz moje pierwsze, ile ty dokładnie miałeś związków?
- Pięć.- Jego odpowiedź też była dość szybka.- Drugie, same dziewczyny?
- Zdecydowanie, chyba, że o czymś nie wiem i ponawiam pytanie.
- Nie, nie same.- Uśmiechnął się lekko zadziornie.- Trzecie, mógłbyś być z chłopakiem?
- No ładnie, mógłbym, ale pewnie nie za wiele by z tego wyszło.- Pomyślałem przez chwilę.- Kiedy z nim byłeś?
- Rok temu, ale tylko przez miesiąc.- Otworzyłem szeroko buzie.- Czwarte, co dokładnie kręci cię w dziewczynach?- Kumpel patrzył na mnie badawczym wzrokiem.
- Chyba wolę lekko umięśnione, wiesz wysportowane po prostu.- Próbowałem sobie przypomnieć na co dokładnie zwracam uwagę.- Moje czwarte, wolisz dziewczyny czy chłopców?
- Zdecydowanie nie wiem.- Widać, że tą odpowiedź musiał mieć już dawno obmyśloną.- A teraz piąte, niech zrobi się ciekawiej. Co ci się podoba w chłopakach?- Przy tym pytaniu miał nieprzeniknioną twarz.
- Jeszcze nie wiem, chyba do tej pory nie zwracałem na to zbytniej uwagi.- A skoro jeszcze tego nie zrobiłem, to pora zacząć, pomyślałem.- piąte, to samo do ciebie.
- Chyba nie umiem określić, ale na pewno lubię umięśnionych lekko.- Zdecydowanie Andrew miał w głowie teraz obraz tej swojej nowej miłości. Stałem się bardzo zazdrosny.- Szóste, gdzie najlepiej na pierwszą randkę?
- Do kina, a potem jakieś jedzonko!- Jeść to ja lubiłem i to bardzo, a już zwłaszcza z kimś.- Jak się rozstajesz?
- Mówię prosto w oczy, nie jestem tchórzem, a ty?
- Tak samo, napisać lub przez telefon to szczyt chamstwa.- Chyba najgorsze to zrobić z siebie świnie i bezuczuciowe bydle, które żale i płacze drugiej osoby pozostawia bez żadnego odzewu.- Siódme, najśmieszniejsza sytuacja w związku?
- Chyba ta, jak moja dziewczyna spotkała mnie z Maryśką, jak jeszcze chodziliśmy do innych gimnazjów i później stwierdziła, że mam bardzo młodą matkę.- Roześmiałem się, opowiadał już mi o tym. Znowu też przypomniałem sobie minę mamy Andrew i samej Maryśki na ten niewątpliwie nieudany komplement.- Pytanie numer osiem, twoja śmieszna sytuacja ze związku?
- Dziewczyna wystraszyła się robaka w parku i zamiast mnie przytuliła jakiegoś chłopaka obok.- Przypomniałem sobie tą sytuację i uśmiechnąłem się sam do siebie. Niedługo po tej sytuacji, a dokładnie po wyjściu z tamtego parku, zerwała ze mną.- Zawsze ty zrywałeś?
- Nie, raz dziewczyna, a z chłopakiem obaj chcieliśmy na raz. Dziewiąte, starszy czy młodszy partner?
- Starszy rozumem, ale dobrze jak w tym samym wieku.- Mrugnąłem do niego porozumiewawczo. Rozumu to ja prawie w ogóle nie miałem.- A ty, jakich wolisz?
- To chyba zależy od osoby, ale wychodzi, że lubię młodych rozumem.- Na dworze powoli zaczęło zachodzić słońce.- Przepiękna dziesiątka, długie włosy?
- A nie wiesz tego?- Spojrzałem na niego rozbawiony, znaliśmy się przecież na tyle dobrze, że to już powinien wiedzieć.- Średniej długości. Moje ostatnie pytanie…Powiedz mi coś czego jeszcze nigdy mi nie powiedziałeś!
- Lubię twoją bródkę.- Czy ja właśnie zauważyłem lekki rumieniec na jego twarzy? Nie, nie, nie! To tylko moja porąbana wyobraźnia.- Dobra, teraz tylko ja zadaję pytania, a ty odpowiadasz.
- Zostawiłeś sobie najlepsze na koniec?- Andrew nic nie odpowiedział za to podniósł w górę jeden palec nakazując ciszę i rzeczowo poprawił sobie okulary.
- A więc, po pierwsze: najbardziej zawstydzająca rzecz jaką o mnie pomyślałeś?
- To cios poniżej pasa!- Andrew niewzruszony jedynie dalej oczekiwał mojej odpowiedzi.- Seksownie zagryzasz długopis, gdy nad czymś myślisz.
- Zapamiętam to.- Lekko zdziwiony zadał kolejne pytanie.- Najgorsza rzecz, którą o mnie pomyślałeś?
- Gdy spotkaliśmy się pierwszy raz, pomyślałem, że jesteś kujonem i syneczkiem mamusi, a sweter musiałeś zabrać dziadkowi.- Odpowiedziałem bez mrugnięcia okiem. Pamiętałem to jak dziś. Mały Andrzej doszedł do mojej klasy w drugim półroczu trzeciej klasy podstawówki. Ja dzięki niemu trochę się uspokoiłem i zacząłem się lepiej uczyć, co wcale takie trudne nie było, a on trafił ze mną na dywanik do dyrektora. To była pamiętna akcja, gdy plując na schody trafiliśmy w głowę jednej z nauczycielek.
- Zdecydowanie byłby na mnie za duży.- Andrew najwyraźniej nie gniewał się o te słowa.- trzynaste, pechowe lub nie, ale ostatnie pytanie. W jakiej sytuacji zostawiłbyś mnie samego?
- Gdybym miał zwierzaka i nie miałby się kto nim zaopiekować, wtedy zostawiłbym go samego z tobą, bo tylko do ciebie mam tyle zaufania.- Roześmieliśmy się obaj. Ja miałbym go zostawić? Zdecydowanie brakowało mi go poza szkołą, więc miałbym sam siebie od niego odseparować? Niedorzeczność.
- Czyli naprawdę ciężko się od ciebie odczepić.- Andrew pokiwał z politowaniem głową.- Idziemy coś zjeść?
- No, a jak? To była wyczerpująca gra!- Poklepałem się po brzuchu i przeszliśmy do kuchni. W lodówce mama zostawiła przygotowane tylko do usmażenia schabowe wraz z karteczką. Wyjąłem warzywa i zacząłem je kroić na sałatkę, a w tym czasie Andrew smażył kotlety.
- Auć!- Zaciąłem się nożem. W kuchni byłem niepoprawną ciamajdą.
- Daj ten palec.- Andrew szybko opatrzył mnie plastrem.- Nie chcę sałatki z krwią.
- Nie doceniasz mojego poświęcenia?- Spojrzałem na niego smutno. Wtedy niespodziewanie przystawił sobie mój palec do ust i cmoknął przy opatrunku.- Co ty robisz?
- Doceniam twoje poświęcenie.- Pacnąłem go w czoło.
- Jakbyś czytał mangi to byś wiedział z czym mi się to kojarzy!- spojrzał na mnie zdziwiony.- Z podrywem.- Dodałem grobowym głosem.
            Uśmiechnął się delikatnie i powrócił do kotletów. Gdy skończyliśmy, było przed 21i mój przyjaciel musiał wracać, ale za nic nie chciał tego zrobić zanim się przebrałem.
- Dlaczego znów tu wchodzisz?- Spytałem, gdy nie mogłem zamknąć drzwi bez gościa.
- Bo znów cię rozbiorę.- Odpowiedział bez cienia zażenowania.- I tym razem nie dam się wyrzucić póki nie dasz mi się przebrać do końca.
- Bielizna zostaje na mnie- Zagroziłem mu palcem i stanąłem na środku pokoju. Cóż, będę musiał to jakoś przeżyć. Czy ja dosłyszałem „Tym razem”? Nie, zdecydowanie to moja wyobraźnia. Muszę sobie kogoś znaleźć, bo samotność źle na mnie działa.
- Weź ręce do góry.- Andrew był niesamowicie spokojny. Może zbyt spokojny? Wykonałem jego polecenie. Delikatnie zdjął mi bluzkę uważając na głowę. Odrzucił ją gdzieś w bok i zaczął rozpinać spodnie.
- Nie założysz mi piżamy?- Zaczynałem czuć się skrępowany choć to nieczęste u mnie.
- Poczekaj, aż ją znajdę.- Nie przerwał czynności, a teraz powoli kucnął zdejmując mi spodnie.
- Jest na łóżku.- Stwierdziłem, że nie nadaję się na nudystę. Andrew spojrzał na mnie jakby chciał powiedzieć, że właśnie przerwałem mu coś bardzo ważnego. W skrócie zabijał wzrokiem.
- Nie bój się, przecież cię nie zgwałcę.- Sięgnął po wspomniane ubrania.- Już cię ubieram.
            Odetchnąłem z ulgą. To jednak dziwniejsze iż zakładałem, że będzie. Andrew założył mi koszulkę muskając przy tym skórę na moich bokach. Wzdrygnąłem się lekko.
- Załaskotało.- Odparłem z uśmiechem, gdy spojrzał na mnie pytająco.
            Mając na sobie spodnie rzuciłem się na łóżku z odgłosem szczęścia.
- Ech, zapomniałem o skarpetkach.- Andrew złapał przeszkadzające mu części mej garderoby i zdjął je z moich stóp.- I zmień te bokserki.
- No przecież wiem!- Odwróciłem się na plecy i z niby obrażoną miną skrzyżowałem ręce na piersi. Przyjaciel jakoś czule się na ten gest uśmiechnął.
            W jego oczach wciąż muszę być bardzo nieporadnym dzieciakiem.
- Patrzysz na mnie jak na przedszkolaka!
- A nim nie jesteś?- Andrew zaczął się ze mną droczyć.
- Dla ciebie pewnie tak.- Wstałem by odprowadzić go o drzwi.- Twoi rodzice będą się martwić jak cię jeszcze trochę przetrzymam.
- Wiem, a szkoda.- Ruszył przede mną ze zrezygnowaną miną. Przy drzwiach zatrzymał się jeszcze na chwilę.- Pamiętaj, że zostały ci jeszcze dwa dni.
- Pamiętam.- Odparłem. Miałem wrażenie, że miał na myśli coś zupełnie innego.
- Co jutro robimy?- Chciał chyba przedłużyć moment wyjścia.
- To co dzisiaj?- Spojrzałem na niego chytrze.
- Dobrze.- Delikatnie musnął ręką moją twarz i zanim doszedłem do siebie zamknął drzwi. Popędziłem do pokoju i sięgnąłem po komórkę. Wybrałem numer Maryśki i za chwilę do niej dzwoniłem.
- Witaj, co wiesz?- Zacząłem zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć.
- Yyy…No, u Agnieszki?- Najwyraźniej oderwałem ją od czegoś ważnego.
-Tak, Andrew już wraca do domu.- Skwitowałem niecierpliwiąc się.
- Otóż tak, ja z Agą będziemy was wspierać.- Powiedziała dość tajemniczo.- Aga przyrzekła oczywiście dotrzymać tajemnicy, ale nie, nie pomóc mi się dowiedzieć.
- Czyli?- Załamany przerwałem jej śmianie się.
- Masz jeszcze dwa dni, tak?- Uspokoiła się nader szybko.
- No, ale chce wiedzieć kogo szukać.- Odpowiedziałem jej smutno.
- Szukaj w najbliższym gronie.- Zaczęła mi podpowiadać.
- Wiem, że to może być chłopak.- Dodałem.
- I nawet jest.- Przyjaciółka na nowo zaczynała się ekscytować.
- To mało ich jest.- Naprawdę zaczynałem myśleć, że to ja. I nawet spodobało mi się to.
- A najbliższy?- Maryśka chyba powstrzymywała wybuch radości.
- Mam nadzieję, że ja.- Odparłem smutno i nagle wszystko do mnie dotarło ze zdwojoną siłą.- No, kórwa, nie!
- Filip, palancie, nie mów, że to ci przeszkadza!- Maryśka zabijała głosem. Nie chciałbym być teraz obok niej.- Bo jak cię spotkam to ci pogruchoczę kości!
- Nie o to chodzi!- Dodałem, by się nie złościła.- To, aż nadto mi chyba pasuje, ale jak ja teraz wytrzymam te dwa dni?
- Powiedz mu wcześniej.- Uspokoiła się na szczęście.
- Nie mogę, będzie wiedział, że nie domyśliłem się sam.- Teraz byłem załamany. Wiedząc to wszystko mógłbym nawet teraz polecieć i wyprzytulać Andrew, ale…
Jednak nie mogłem.
- Ty w ogóle o czymś takim pomyślałeś?- Spytała mnie szczerze. Znałem ją tyle, że mogłem jej powiedzieć wszystko.
- Wiesz, ja nawet chwile miałem taką nadzieję.
- Pamiętasz mangi od Kasi?- Miała bardzo troskliwy głos.
- Podobały mi się, ale teraz to potrzebuję takich więcej.- Maryśka w odpowiedzi podała mi stronę internetową, na której mogłem znaleźć to co mnie interesowało.- A ty jak się nastawiasz na coś takiego?
- Już mówiłam, będziemy was wspierać, ale masz być dobry dla mojego brata.- Odpowiedziała sprytnie.- Mi geje nie przeszkadzają, a wiem, że Andrew już dwa lata temu skapnął się o swojej orientacji.
- Naprawdę?- Czemu ja o tym nie wiedziałem?- Ja nie wiem, ale wydaje mi się, że ostatnio więcej chłopaków mi się podobało niż dziewczyn. Tak myśląc teraz.
- Tylko nie sugeruj się nikim.- Ta dziewczyna była cudowną pomocniczką.- Poczytaj, pomyśl i dopiero zadecyduj.
- Dobrze, zgadamy się jeszcze jutro?- Siadałem do biurka i włączyłem komputer.
- Tak, pa pa!- Pożegnała się i rozłączyła.
            Odrobiłem lekcje w rekordowym czasie i siadłem do internetu. Zacząłem czytać.

            O drugiej nad ranem pełen niespokojnych myśli położyłem się spać. Byłem pewny, że Andrew jest mi przyjacielem, a nawet kimś więcej. Kimś kogo łatwo nie oddam, ale czy to o to chodziło? Bałem się, że jeśli będziemy razem zechce seksu, a ja nie chciałem by go to później do mnie zniechęciło. Przeczytałem nawet parę super wyuzdanych opowiadań, żeby być na to gotowym. Jednak nie byłem, ale może tak już jest i zostanie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz