Witam :)
Kolejny rozdział, kolejny krok ku końcowi, który jednak nie nadchodzi za szybko. Mam nadzieję, że nie zanudzam.
Rozdział 7
Rozdział 7:
„ Widzę rzeczy, których inni nie widzą”
-Niewyspany?-
Andrew spytał mnie, gdy przed pierwszą lekcją siedząc na parapecie
nieprzytomnie trzymałem głowę na ścianie. Gdy tylko usłyszałem jego głos
przypomniał mi się sen, w którym uprawialiśmy seks. Szybko odgoniłem moje
wspomnienie.
- Być może.- Uśmiechnąłem
się do niego jak potrafiłem najsłodziej.
- Dlaczego?-
Był zwyczajnie spokojny.
- Coś mi nie
dało spać.- Ziewnąłem.- Już nie ma się o co martwić.
- Cieszę się.-
Do naszej dwójki podeszła Marysia i spojrzała na mnie pytająco. Uśmiechnąłem
się do niej lekko. Dziś mu nie powiem, że wiem kim jest ta szczęśliwa, wybrana
osoba.
- Jak tam moi
panowie?- Zaczepiła nas na powitanie.
- Masz
śniadanie?- Andrew dokładnie sprawdzał czy wywiązuje się z zadania.
- No
oczywiście!- Udała oburzoną.- Andrew, ten czarny z naszej klasy chciał z tobą
pogadać.
- Ok, już do
niego idę.- Andrew odszukał go wzrokiem i zostawił nas samych.
- Nie
powiedziałeś?- Spojrzała na mnie morderczym wzrokiem.
- Domyśli się,
że mi pomogłaś.- Odpowiedziałem patrząc na jego plecy.- Muszę przeczekać, już
jutro mu to jakoś powiem.
- Zaplanuj coś
uroczego, co?- Bawiła się szelką od swojego plecaka.
- Niby, co?-
Spojrzałem na nią poszukując odpowiedzi.
- Co jutro
robicie?- Nie oderwała się od swojego zajęcia.- Albo, co on zaczął ostatnio
robić?
- Jutra jeszcze
nie planowałem.- Pomyślałem chwilę.- Lubi mnie przebierać.
- Co?- Marysia
spojrzała na mnie zdziwiona ściszając głos do teatralnego szeptu.
- Przebiera
mnie od dwóch dni.- Odpowiedziałem spokojnie wpatrując się w plecy
przyjaciela.- Pamiętasz te dwa medaliki, które Andrew kupił na znak naszej
przyjaźni, jeszcze w podstawówce?
- Te dwa wilki,
które wam się zgubiły?- Musiała się upewnić.
- Da radę na
jutro z pierwszymi literami naszych imion?- Miałem już gotowy plan jak mu
przekazać odpowiedź.
- Poproszę
Kaśkę, ona wam zrobi.- Marysia uśmiechnęła się szeroko, a gdy przekazałem jej
mój plan działań, była jeszcze szczęśliwsza. Szykowała się wielce ryzykowna
akcja.
Lekcje upływały monotonnie. Starałem
się nie zwracać uwagi na Andrew, którego zachowania dziś działały na mnie
podwójnie pociągająco. Byłem wdzięczny ostatniemu dzwonkowi, który nadszedł
niespodziewanie szybko i obwieścił koniec lekcji. Spokojnie się przebrałem i
wraz z moją ulubioną dwójką poszliśmy na przystanek.
- To co jutro
robicie?- Marysia rozpoczęła pierwszy etap naszego planu.
- Moi rodzice
chcieli jechać do dziadka.- Andrew nieco zmienił nasze założenia, ale
niecałkowicie.
- Czyli
jedziemy z tobą.- Marysia uśmiechnęła się ze mną szeroko.- Obiecałem, że
pojadę.
- To od razu po
szkole, dzięki.- Andrew uśmiechnął się nieco smutno.
- A potem?-
Maryśka świetnie udawała wścibską babę.
- Posiedzimy u
dziadka i do Filipa.- Spojrzał na mnie wymownie.
- No to zobaczymy
na co wpadnę po drodze.- Uśmiechnąłem się łobuzersko, jeśli tylko wciąż tak
potrafiłem.
Nadjechał autobus i wsiedliśmy do
niego z Andrew uprzednio żegnając się z Maryśką, która jeszcze musiała pojechać
do sklepu. W pojeździe jakoś nie gadaliśmy za dużo, ja pogrążyłem się w
milionach myśli krążących po mojej głowie oraz obserwowałem mijane krajobrazy.
Dopiero gdy szliśmy z przystanku do mnie przypomniałem sobie coś i uśmiechnąłem
się sprytnie.
- Nie dałeś mi
dziś drugiej wskazówki.
- A bardzo jej
potrzebujesz?- Spojrzał na mnie jakbym był największym idiotą świata.
- Muszę się
upewnić.- Wydąłem usta w niby fochu.- Płeć wybranej miłości?
- Mężczyzna.-
Powiedział gdy wchodziliśmy do klatki, a ja uśmiechnąłem się głupio w stronę
mijanego sąsiada. Na szczęście nic sobie z tego nie zrobił. Za to mój
przyjaciel się zarumienił. Zachichotałem wchodząc windy.
- Co cię tak
bawi?- Spytał i nacisnął przycisk nieopatrznie prawie mnie obejmując.
- Twoje
reakcje, są bardzo urocze.- Zbliżyłem swoją twarz jak najbliżej jego i
pstryknąłem w nos, gdy się znów zaczerwienił, po czym wyszedłem szczęśliwy z
windy. Otworzyłem drzwi i wpuściłem go zażenowanego do mieszkania.
- Konkursik?-
Spytałem biorąc z kuchni dwie szklanki, sok i chrupki. Andrew nie czekając aż
się odwrócę zabrał mi to ostatnie. Jego czyny były naprawdę jasne, gdy już
znałem odpowiedź. Jak mogłem być tak ślepy lub tak bardzo odsuwać to od siebie?
Nie wiem, ale byłem bardzo głupi.
Znów zasiedliśmy przy komputerze i
zaczęliśmy swój mały konkurs. Tym razem wybieraliśmy tylko to co polecała nam popularna
stronka z filmami. W ten sposób ja dostałem cztery punkty na dziesięć, Andrew
dwa.
- Zaczynam!-
Powiedziałem uradowany po zakończonej rozgrywce.- To powiedz, co najbardziej ci
się podoba w przebywaniu ze mną?
- Przebywanie z
tobą.- Uśmiechnął się jakby to było jasne jak słońce.- A tobie ze mną?
- Ty!-
Odpowiedziałem bez zastanowienia.- Co ci najbardziej we mnie przeszkadza?
-Gdy się mną
nie interesujesz.- Uśmiechnął się sprytnie.- Co byś ze mną najchętniej zrobił?
- Był z tobą
cały czas!- To była szczera prawda, tak szczera, że moje serce zabiło
radośniej, a ja uśmiechnąłem się uradowany. Andrew również uśmiechnął się jakby
czule. Spojrzałem na niego i spytałem.- Przespałbyś się ze mną?
Mojego kumpla zatkało. Cóż,
rzeczywiście pytanie było dziwne.
- Tak.-
Odpowiedział mimo wszystko i poprawił sobie okulary na nosie.
- Teraz?-
Walnąłem bez myślenia, na co on zaczerwienił się po czubek głowy. Złapałem go
za rękę i wziąłem jeszcze słuchawki.- Możesz sobie poczytać.
Zatrzymał się na moment i roześmiał.
- Ty to
potrafisz wprawić człowieka w konsternację.- Podszedł do regału i wyjął jedną
książkę. Czekałem siedząc na kanapie i wybierając sobie muzykę. Gdy usiadł,
założyłem słuchawki i położyłem się.
- Co robisz?-
Spojrzał na mnie unosząc książkę, bo głowę położyłem na jego udzie, a nogi przewiesiłem
przez oparcie. Uśmiechnąłem się tylko lekko i zamknąłem oczy.- A niech ci
będzie.
Leżałem tak jakieś pół godziny.
Potrafiłem świetnie udawać, że śpię. Uspokajałem się, regulowałem oddech,
delikatnie zamykałem oczy. Nauczyłem się tego już w wieku pięciu lat.
Oszukiwałem tak rodziców i chociaż nic nie mówiłem to wiedziałem, że już wtedy
bardzo się kłócili. Wtedy mnie to smuciło, ale teraz zacząłem być egoistą i
uważać, że póki mnie to nie denerwuje mogą to robić.
Rozmyślałem o jutrze. To będzie
raczej ciężki dzień. Mieliśmy mało zadane, co najwyżej matma, ale trzy zadania
zdążę uzupełnić na przerwie. Sam, jestem dobry, a po drugie nie lubię
wykorzystywać ludzi. Gorzej z tym co miało się stać potem. Trochę się
wstydziłem mojego i Maryśki planu, ale cóż. Bylebym później się domył.
Usłyszałem trzask drzwi i krzyki,
które na chwile ucichły, najwyraźniej rodzice zauważyli Andrew.
- Dzień dobry.-
Wymienili między sobą grzeczności i przyjaciel dodał.- Nie będę przeszkadzać,
pójdę już.
- Hej Andrew,
fajnie cię spotkać!- Usłyszałem głos mojego brata. Rodzice musieli go
przywieźć.- Zostań, pogadamy.
- To my
pójdziemy do kuchni.- Moja mama jest dużo mądrzejsza od ojca. Poszli i dopiero
po chwili dało się znów słyszeć ich stłumione, zdenerwowane głosy.
- Filip śpi?-
Czułem na sobie wzrok starszego brata.
- Filip?-
Andrew musiał odłożyć książkę na oparcie kanapy, bo jedną dłonią zsunął mi
lekko słuchawki, a drugą delikatnie potrząsnął za ramię. Udawałem dalej.- Śpi.
- Spoko.- Aleks
przestawił sobie krzesło nie trapiąc się podniesieniem go.- Powiedziałeś już
mu?
- Nie, ale
jutro się dowie.- Andrew powoli głaskał moją głowę. To było zdecydowanie
przyjemne.- Dałem mu trzy dni na zgadnięcie, mam nadzieję, że nie będzie zły.
- Bycie złym na
ciebie to jedyna rzecz, której w żaden sposób nie umie zrobić.- Aleksander
lekko się zaśmiał.- Pogadam z nim dziś, mogę mu coś podpowiedzieć?
- Bylebyś nie
powiedział wprost.- Przyjaciel musiał teraz patrzeć na mojego brata tym swoim
wymuszającym zgodę spojrzeniem.
- Dobra,
dobra.- Usłyszałem jak wstaje.- Budź śpiącą królewnę, musicie się pożegnać, a
ja idę zająć się tamtą dwójką.
Poczułem szturchanie i tym razem przyjaciel
zdjął mi słuchawki zupełnie z głowy.
- O co chodzi?-
Udałem, że się budzę.
- twoi rodzice
przyjechali, muszę się zbierać.- Powiedział lekko pochylony nade mną.
- Wyganiają
cię?- Udałem głupiego.
- Nie, ale już powinienem
iść.- Wstał na chwilę podnosząc moją głowę.
- Dobra, jak
musisz to chodź po rzeczy.- Przeciągnąłem się wstając i skierowałem się do
pokoju.
Andrew szybko się zebrał i wyszedł, a ja gdy
już miałem iść do siebie zostałem brutalnie zaciągnięty przez mojego brata do
jego pokoju.
- Gdzie fanfary
na moją cześć?- Zapytał, gdy zamknął drzwi. Usadowiłem się wygodnie na jego
łóżku.
- Nie odpaliły
się, gdy wchodziłeś?- Natarł mi głowę ze śmiechem i zasiadł na fotelu na
kółkach.
- Opowiadaj co
tam się działo niziołku.- Przy nim trudno nie być niskim. Metr dziewięćdziesiąt
siedem to jednak coś.- Pan i władca wrócił do swego państwa, zdawaj relację.
- Szkoła nudna,
Maryśka z Andrew wciąż tacy sami.- Powoli zanudzałem. Musi sam dojść do sedna
sprawy.- Julek do nas do szkoły się dostał.
- Co to za
składnia?- Roześmiał się. Pogięty humanista.- Spoko, a coś dokładniej?
- To znaczy?-
Udawanie miałem w małym palcu.
- Miłość rośnie
wokół nas.- Zaimprowizował rozglądając się po pokoju.
- Powiedzmy, że
jest jeden chłopak najpewniej zakochany w Maryśce i Andrew kogoś znalazł.- Pora
na grę na otwartych kartach.
- W Marysi
zabujany? Miło- Uśmiechnął się. Był czwartą częścią naszej paczki, która
ostatnio zaczęła dość mocno obfitować w nowe twarze.- A Andrew z kimś chodzi?
- Ma na oku…
chłopaka.- Dodałem niepewnie. Trzeba trzymać pozory niewiedzy, prawda?- Kazał
mi zgadnąć kogo.
- I co o tym
myślisz?- Złożył ręce w piramidę. To jakiś znak rozpoznawczy inteligencji?-
Masz przyjaciela geja.
- Dla mnie to
wciąż Andrew.- Zacząłem oglądać meble w pokoju przeskakując wzrokiem z jednego
na drugi.- A ty co o tym myślisz?
- Wciąż go
lubię.- Uśmiechnął się i dodał.- Szczerze mówiąc, powiedział mi już o tym.
- Serio, czemu tylko
mi nie?- Byłbym świetnym aktorem.
- Jesteś dla
niego najważniejszy…
- Tak
zupełnie?- Wtrąciłem zanim skończył.- To we mnie się zakochał?
- Egoista.-
Aleksander ostentacyjnie pomasował sobie miejsce między brwiami.- Jednakże tym
razem twoje myślenie jest prawidłowe, co rzadko ci się zdarza.
- Nie boisz
się, że zostanę gejem?- Spojrzałem na niego szczerze zaciekawiony.
- To nie
zakaźna choroba, nie zarażę się.- Spojrzał na mnie lekko rozbawiony.- Wolę
raczej spytać, czy ty jesteś pewny, że chcesz wejść z nim w takie relacje?
- Zawsze to
tobie zwierzałem się z moich miłostek,- Zacząłem.- ale to były tylko
zauroczenia. To coś innego. To jest poważne i chyba było we mnie od dawna.
- Andrew to
twój przyjaciel.- Aleks spoważniał.
- Maryśka też,
a mimo wszystko nie mam ochoty jej całować. Stwierdzałem, że sobie poradzi, ale
Andrew chciałem zamknąć w klatce wyłożonej płatkami róż.- Mówiłem wszystko co
nagle sobie uświadomiłem.- Dla niego mogę się nawet zmienić w robaka, skoczyć w
ogień.
-Myślisz, że to
miłość?- Aleks chyba lepiej nadawał się na psychologa niż na polonistę.
- Długo
odganiałem od siebie tę myśl,- Przyznałem sam sobie.- ale nie chce by był z
kimś innym, bym nie mógł go bronić, rozpieszczać.
-
Rzeczywiście.- Brat uśmiechnął się lekko.- A kwestia seksu?
- Czy czuje
pociąg?- Obaj woleliśmy nie owijać w bawełnę.- Do niego większy niż do
dziewczyn.
- Na pewno?-
Aleksander przyglądał mi się poważnie.- Wiesz jak wygląda on u par
homoseksualnych?
- Czytałem
ostatnio, nawet mangi.- Pochwaliłem się dumny z siebie.- Nie razi mnie to,
nawet pociąga bardziej niż seks z kobietą.
- Hm.- Aleks na
chwile się zamyślił.- Mam brata geja.
Parsknąłem śmiechem widząc jego
minę. Powiedział to z równym przejęciem jakby mówił „Czyli stringi to niedobry
prezent dla pięciolatki”. Oczywiście nie omieszkałem podzielić się z nim tym
spostrzeżeniem za co znów natarł mi głowę.
- Dobra, do
lekcji, bo pewnie nie odrobiłeś.- Stwierdził wyrzucając mnie z pokoju.
Chcąc nie chcąc odrobiłem wszystko
ze słuchawkami na uszach i poszedłem się umyć. Potem starym zwyczajem
przeczytałem kilka mang w internecie i nawet znalazłem z ciekawości blog z
opowiadaniami M/M. Jedno z nich zacząłem czytać i niezmiernie mnie zaciekawiło.
Około pierwszej poszedłem spać uprzednio dodając blog do zakładek. Autor
naprawdę ma talent.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz