niedziela, 15 lutego 2015

Witam :)
Kolejny rozdział, kolejny krok ku końcowi, który jednak nie nadchodzi za szybko. Mam nadzieję, że nie zanudzam.
Rozdział 7

Rozdział 7: „ Widzę rzeczy, których inni nie widzą”

-Niewyspany?- Andrew spytał mnie, gdy przed pierwszą lekcją siedząc na parapecie nieprzytomnie trzymałem głowę na ścianie. Gdy tylko usłyszałem jego głos przypomniał mi się sen, w którym uprawialiśmy seks. Szybko odgoniłem moje wspomnienie.
- Być może.- Uśmiechnąłem się do niego jak potrafiłem najsłodziej.
- Dlaczego?- Był zwyczajnie spokojny.
- Coś mi nie dało spać.- Ziewnąłem.- Już nie ma się o co martwić.
- Cieszę się.- Do naszej dwójki podeszła Marysia i spojrzała na mnie pytająco. Uśmiechnąłem się do niej lekko. Dziś mu nie powiem, że wiem kim jest ta szczęśliwa, wybrana osoba.
- Jak tam moi panowie?- Zaczepiła nas na powitanie.
- Masz śniadanie?- Andrew dokładnie sprawdzał czy wywiązuje się z zadania.
- No oczywiście!- Udała oburzoną.- Andrew, ten czarny z naszej klasy chciał z tobą pogadać.
- Ok, już do niego idę.- Andrew odszukał go wzrokiem i zostawił nas samych.
- Nie powiedziałeś?- Spojrzała na mnie morderczym wzrokiem.
- Domyśli się, że mi pomogłaś.- Odpowiedziałem patrząc na jego plecy.- Muszę przeczekać, już jutro mu to jakoś powiem.
- Zaplanuj coś uroczego, co?- Bawiła się szelką od swojego plecaka.
- Niby, co?- Spojrzałem na nią poszukując odpowiedzi.
- Co jutro robicie?- Nie oderwała się od swojego zajęcia.- Albo, co on zaczął ostatnio robić?
- Jutra jeszcze nie planowałem.- Pomyślałem chwilę.- Lubi mnie przebierać.
- Co?- Marysia spojrzała na mnie zdziwiona ściszając głos do teatralnego szeptu.
- Przebiera mnie od dwóch dni.- Odpowiedziałem spokojnie wpatrując się w plecy przyjaciela.- Pamiętasz te dwa medaliki, które Andrew kupił na znak naszej przyjaźni, jeszcze w podstawówce?
- Te dwa wilki, które wam się zgubiły?- Musiała się upewnić.
- Da radę na jutro z pierwszymi literami naszych imion?- Miałem już gotowy plan jak mu przekazać odpowiedź.
- Poproszę Kaśkę, ona wam zrobi.- Marysia uśmiechnęła się szeroko, a gdy przekazałem jej mój plan działań, była jeszcze szczęśliwsza. Szykowała się wielce ryzykowna akcja.
            Lekcje upływały monotonnie. Starałem się nie zwracać uwagi na Andrew, którego zachowania dziś działały na mnie podwójnie pociągająco. Byłem wdzięczny ostatniemu dzwonkowi, który nadszedł niespodziewanie szybko i obwieścił koniec lekcji. Spokojnie się przebrałem i wraz z moją ulubioną dwójką poszliśmy na przystanek.
- To co jutro robicie?- Marysia rozpoczęła pierwszy etap naszego planu.
- Moi rodzice chcieli jechać do dziadka.- Andrew nieco zmienił nasze założenia, ale niecałkowicie.
- Czyli jedziemy z tobą.- Marysia uśmiechnęła się ze mną szeroko.- Obiecałem, że pojadę.
- To od razu po szkole, dzięki.- Andrew uśmiechnął się nieco smutno.
- A potem?- Maryśka świetnie udawała wścibską babę.
- Posiedzimy u dziadka i do Filipa.- Spojrzał na mnie wymownie.
- No to zobaczymy na co wpadnę po drodze.- Uśmiechnąłem się łobuzersko, jeśli tylko wciąż tak potrafiłem.
            Nadjechał autobus i wsiedliśmy do niego z Andrew uprzednio żegnając się z Maryśką, która jeszcze musiała pojechać do sklepu. W pojeździe jakoś nie gadaliśmy za dużo, ja pogrążyłem się w milionach myśli krążących po mojej głowie oraz obserwowałem mijane krajobrazy. Dopiero gdy szliśmy z przystanku do mnie przypomniałem sobie coś i uśmiechnąłem się sprytnie.
- Nie dałeś mi dziś drugiej wskazówki.
- A bardzo jej potrzebujesz?- Spojrzał na mnie jakbym był największym idiotą świata.
- Muszę się upewnić.- Wydąłem usta w niby fochu.- Płeć wybranej miłości?
- Mężczyzna.- Powiedział gdy wchodziliśmy do klatki, a ja uśmiechnąłem się głupio w stronę mijanego sąsiada. Na szczęście nic sobie z tego nie zrobił. Za to mój przyjaciel się zarumienił. Zachichotałem wchodząc windy.
- Co cię tak bawi?- Spytał i nacisnął przycisk nieopatrznie prawie mnie obejmując.
- Twoje reakcje, są bardzo urocze.- Zbliżyłem swoją twarz jak najbliżej jego i pstryknąłem w nos, gdy się znów zaczerwienił, po czym wyszedłem szczęśliwy z windy. Otworzyłem drzwi i wpuściłem go zażenowanego do mieszkania.
- Konkursik?- Spytałem biorąc z kuchni dwie szklanki, sok i chrupki. Andrew nie czekając aż się odwrócę zabrał mi to ostatnie. Jego czyny były naprawdę jasne, gdy już znałem odpowiedź. Jak mogłem być tak ślepy lub tak bardzo odsuwać to od siebie? Nie wiem, ale byłem bardzo głupi.
            Znów zasiedliśmy przy komputerze i zaczęliśmy swój mały konkurs. Tym razem wybieraliśmy tylko to co polecała nam popularna stronka z filmami. W ten sposób ja dostałem cztery punkty na dziesięć, Andrew dwa.
- Zaczynam!- Powiedziałem uradowany po zakończonej rozgrywce.- To powiedz, co najbardziej ci się podoba w przebywaniu ze mną?
- Przebywanie z tobą.- Uśmiechnął się jakby to było jasne jak słońce.- A tobie ze mną?
- Ty!- Odpowiedziałem bez zastanowienia.- Co ci najbardziej we mnie przeszkadza?
-Gdy się mną nie interesujesz.- Uśmiechnął się sprytnie.- Co byś ze mną najchętniej zrobił?
- Był z tobą cały czas!- To była szczera prawda, tak szczera, że moje serce zabiło radośniej, a ja uśmiechnąłem się uradowany. Andrew również uśmiechnął się jakby czule. Spojrzałem na niego i spytałem.- Przespałbyś się ze mną?
            Mojego kumpla zatkało. Cóż, rzeczywiście pytanie było dziwne.
- Tak.- Odpowiedział mimo wszystko i poprawił sobie okulary na nosie.
- Teraz?- Walnąłem bez myślenia, na co on zaczerwienił się po czubek głowy. Złapałem go za rękę i wziąłem jeszcze słuchawki.- Możesz sobie poczytać.
            Zatrzymał się na moment i roześmiał.
- Ty to potrafisz wprawić człowieka w konsternację.- Podszedł do regału i wyjął jedną książkę. Czekałem siedząc na kanapie i wybierając sobie muzykę. Gdy usiadł, założyłem słuchawki i położyłem się.
- Co robisz?- Spojrzał na mnie unosząc książkę, bo głowę położyłem na jego udzie, a nogi przewiesiłem przez oparcie. Uśmiechnąłem się tylko lekko i zamknąłem oczy.- A niech ci będzie.
            Leżałem tak jakieś pół godziny. Potrafiłem świetnie udawać, że śpię. Uspokajałem się, regulowałem oddech, delikatnie zamykałem oczy. Nauczyłem się tego już w wieku pięciu lat. Oszukiwałem tak rodziców i chociaż nic nie mówiłem to wiedziałem, że już wtedy bardzo się kłócili. Wtedy mnie to smuciło, ale teraz zacząłem być egoistą i uważać, że póki mnie to nie denerwuje mogą to robić.
            Rozmyślałem o jutrze. To będzie raczej ciężki dzień. Mieliśmy mało zadane, co najwyżej matma, ale trzy zadania zdążę uzupełnić na przerwie. Sam, jestem dobry, a po drugie nie lubię wykorzystywać ludzi. Gorzej z tym co miało się stać potem. Trochę się wstydziłem mojego i Maryśki planu, ale cóż. Bylebym później się domył.
            Usłyszałem trzask drzwi i krzyki, które na chwile ucichły, najwyraźniej rodzice zauważyli Andrew.
- Dzień dobry.- Wymienili między sobą grzeczności i przyjaciel dodał.- Nie będę przeszkadzać, pójdę już.
- Hej Andrew, fajnie cię spotkać!- Usłyszałem głos mojego brata. Rodzice musieli go przywieźć.- Zostań, pogadamy.
- To my pójdziemy do kuchni.- Moja mama jest dużo mądrzejsza od ojca. Poszli i dopiero po chwili dało się znów słyszeć ich stłumione, zdenerwowane głosy.
- Filip śpi?- Czułem na sobie wzrok starszego brata.
- Filip?- Andrew musiał odłożyć książkę na oparcie kanapy, bo jedną dłonią zsunął mi lekko słuchawki, a drugą delikatnie potrząsnął za ramię. Udawałem dalej.- Śpi.
- Spoko.- Aleks przestawił sobie krzesło nie trapiąc się podniesieniem go.- Powiedziałeś już mu?
- Nie, ale jutro się dowie.- Andrew powoli głaskał moją głowę. To było zdecydowanie przyjemne.- Dałem mu trzy dni na zgadnięcie, mam nadzieję, że nie będzie zły.
- Bycie złym na ciebie to jedyna rzecz, której w żaden sposób nie umie zrobić.- Aleksander lekko się zaśmiał.- Pogadam z nim dziś, mogę mu coś podpowiedzieć?
- Bylebyś nie powiedział wprost.- Przyjaciel musiał teraz patrzeć na mojego brata tym swoim wymuszającym zgodę spojrzeniem.
- Dobra, dobra.- Usłyszałem jak wstaje.- Budź śpiącą królewnę, musicie się pożegnać, a ja idę zająć się tamtą dwójką.
             Poczułem szturchanie i tym razem przyjaciel zdjął mi słuchawki zupełnie z głowy.
- O co chodzi?- Udałem, że się budzę.
- twoi rodzice przyjechali, muszę się zbierać.- Powiedział lekko pochylony nade mną.
- Wyganiają cię?- Udałem głupiego.
- Nie, ale już powinienem iść.- Wstał na chwilę podnosząc moją głowę.
- Dobra, jak musisz to chodź po rzeczy.- Przeciągnąłem się wstając i skierowałem się do pokoju.
             Andrew szybko się zebrał i wyszedł, a ja gdy już miałem iść do siebie zostałem brutalnie zaciągnięty przez mojego brata do jego pokoju.
- Gdzie fanfary na moją cześć?- Zapytał, gdy zamknął drzwi. Usadowiłem się wygodnie na jego łóżku.
- Nie odpaliły się, gdy wchodziłeś?- Natarł mi głowę ze śmiechem i zasiadł na fotelu na kółkach.
- Opowiadaj co tam się działo niziołku.- Przy nim trudno nie być niskim. Metr dziewięćdziesiąt siedem to jednak coś.- Pan i władca wrócił do swego państwa, zdawaj relację.
- Szkoła nudna, Maryśka z Andrew wciąż tacy sami.- Powoli zanudzałem. Musi sam dojść do sedna sprawy.- Julek do nas do szkoły się dostał.
- Co to za składnia?- Roześmiał się. Pogięty humanista.- Spoko, a coś dokładniej?
- To znaczy?- Udawanie miałem w małym palcu.
- Miłość rośnie wokół nas.- Zaimprowizował rozglądając się po pokoju.
- Powiedzmy, że jest jeden chłopak najpewniej zakochany w Maryśce i Andrew kogoś znalazł.- Pora na grę na otwartych kartach.
- W Marysi zabujany? Miło- Uśmiechnął się. Był czwartą częścią naszej paczki, która ostatnio zaczęła dość mocno obfitować w nowe twarze.- A Andrew z kimś chodzi?
- Ma na oku… chłopaka.- Dodałem niepewnie. Trzeba trzymać pozory niewiedzy, prawda?- Kazał mi zgadnąć kogo.
- I co o tym myślisz?- Złożył ręce w piramidę. To jakiś znak rozpoznawczy inteligencji?- Masz przyjaciela geja.
- Dla mnie to wciąż Andrew.- Zacząłem oglądać meble w pokoju przeskakując wzrokiem z jednego na drugi.- A ty co o tym myślisz?
- Wciąż go lubię.- Uśmiechnął się i dodał.- Szczerze mówiąc, powiedział mi już o tym.
- Serio, czemu tylko mi nie?- Byłbym świetnym aktorem.
- Jesteś dla niego najważniejszy…
- Tak zupełnie?- Wtrąciłem zanim skończył.- To we mnie się zakochał?
- Egoista.- Aleksander ostentacyjnie pomasował sobie miejsce między brwiami.- Jednakże tym razem twoje myślenie jest prawidłowe, co rzadko ci się zdarza.
- Nie boisz się, że zostanę gejem?- Spojrzałem na niego szczerze zaciekawiony.
- To nie zakaźna choroba, nie zarażę się.- Spojrzał na mnie lekko rozbawiony.- Wolę raczej spytać, czy ty jesteś pewny, że chcesz wejść z nim w takie relacje?
- Zawsze to tobie zwierzałem się z moich miłostek,- Zacząłem.- ale to były tylko zauroczenia. To coś innego. To jest poważne i chyba było we mnie od dawna.
- Andrew to twój przyjaciel.- Aleks spoważniał.
- Maryśka też, a mimo wszystko nie mam ochoty jej całować. Stwierdzałem, że sobie poradzi, ale Andrew chciałem zamknąć w klatce wyłożonej płatkami róż.- Mówiłem wszystko co nagle sobie uświadomiłem.- Dla niego mogę się nawet zmienić w robaka, skoczyć w ogień.
-Myślisz, że to miłość?- Aleks chyba lepiej nadawał się na psychologa niż na polonistę.
- Długo odganiałem od siebie tę myśl,- Przyznałem sam sobie.- ale nie chce by był z kimś innym, bym nie mógł go bronić, rozpieszczać.
- Rzeczywiście.- Brat uśmiechnął się lekko.- A kwestia seksu?
- Czy czuje pociąg?- Obaj woleliśmy nie owijać w bawełnę.- Do niego większy niż do dziewczyn.
- Na pewno?- Aleksander przyglądał mi się poważnie.- Wiesz jak wygląda on u par homoseksualnych?
- Czytałem ostatnio, nawet mangi.- Pochwaliłem się dumny z siebie.- Nie razi mnie to, nawet pociąga bardziej niż seks z kobietą.
- Hm.- Aleks na chwile się zamyślił.- Mam brata geja.
            Parsknąłem śmiechem widząc jego minę. Powiedział to z równym przejęciem jakby mówił „Czyli stringi to niedobry prezent dla pięciolatki”. Oczywiście nie omieszkałem podzielić się z nim tym spostrzeżeniem za co znów natarł mi głowę.
- Dobra, do lekcji, bo pewnie nie odrobiłeś.- Stwierdził wyrzucając mnie z pokoju.

            Chcąc nie chcąc odrobiłem wszystko ze słuchawkami na uszach i poszedłem się umyć. Potem starym zwyczajem przeczytałem kilka mang w internecie i nawet znalazłem z ciekawości blog z opowiadaniami M/M. Jedno z nich zacząłem czytać i niezmiernie mnie zaciekawiło. Około pierwszej poszedłem spać uprzednio dodając blog do zakładek. Autor naprawdę ma talent.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz