wtorek, 17 marca 2015

Witam,
Niestety nie miałam weny i do następnej niedzieli na pewno nie wstawię kolejnego rozdziału "Ukrytego". Mam zastój i niestety z rozdziału napisałam tylko z 5 linijek...
W zamian jednak wstawiam coś innego, co przez przypadek i zły humor przyszło mi na myśl.
Postaram się znaleźć wenę i w następną niedzielę mam nadzieję, że wstawię już gotowy epizod.

"Dobranocka"


Idenline- forgotten dreams

     Siedziałem na łóżku i rozmyślałem. Co jakiś czas tylko ocierałem łzy i nos. Płakałem? Nie, to jeszcze nie był płacz. To było wołanie mojego ciała by ktoś wyrwał mnie z tego stanu, zanim pogrążę się w ciemności na nowo.
     Tylko, że nikogo obok nie było, a ja jak zawsze rozgrywałem wszystko w swojej wyobraźni. Byłem tak daleko od jedynej osoby, przy której nie zwracałem uwagi na smutek. Przy której liczył się tylko on. Pragnąłem móc się teraz w niego wtulić, zapomnieć o smutku. Chciałem by pozwolił mi płakać przy tym mnie pocieszając w ten swój dla wielu nieoczywisty, ale na mnie działający sposób. Czemu jestem tak daleko? Czemu nie mogę przestać się martwić? Czy już zawsze, gdy zostanę sam, będą mnie nachodzić te głupie myśli? Wszystkie te pytania pochłonął już na zawsze mój umysł.
     Ja naprawdę jestem pustą skorupą? Skorupą, która bez niego nie ma powodu żyć? Tak, jestem tym samym słabym człowiekiem co wcześniej. Mimo, że się staram. Mimo, że chciałbym już przestać nim być. Być tym kim powinienem- oparciem i pomocą dla mojej drugiej połówki. Spojrzałem na nadgarstki. Ta równa skóra aż się prosiła by zrobić jej krzywdę, a jednak jeszcze nigdy nie spoczęło na niej ostrze. Pomyślałem o swoim gardle, ale mój pokój nie miał warunków by się powiesić. Chociaż to była jedna z tych przyjemniejszych śmierci, które mogłem pokazać rodzinie. I jemu. Wiem, że go zranię, ale tak jak obiecywałem- jeśli to zrobię, to tylko raz. Nie wiem czy wtedy zrozumiał, że o to mi chodzi.
     Jednak z kimś innym będzie szczęśliwszy. Z kimś, kto będzie bliżej niego, nie obarczy go jeszcze swoimi problemami wiem, że moje są błahe, ale wystarczająco go męczę. mam za dużo wątpliwości, które tak bardzo niszczą każdy związek. I co najgorsze jestem egoistą. zawsze widzę siebie. Siebie i moje pieprzone niby- problemy.
     Pora z tym skończyć. Z niemówieniem mu jak należy "kocham Cię", ze słabym okazywaniem uczuć, z użalaniem się i zawracaniem mu głowy.
     Spojrzałem na tablet i Skype`a. Spał już od jakieś 40 minut. Miałem nadzieję, że spokojnie. Wysłałem mu jeszcze krótką wiadomość. " Kocham Cię, dlatego już dłużej nie mogę Cię niszczyć. Przepraszam, nie umiem Ci pomóc jak powinienem. Dobranoc." Otworzyłem szufladę, wyjąłem scyzoryk i poszedłem do łazienki. Pora by opowieść przed snem w końcu się zakończyła. Napuściłem gorącej wody, wszedłem do wanny w ubraniu i po prostu wykonałem cięcie nożem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz