poniedziałek, 2 marca 2015

jednak nie zdążyłam. przepraszam, ale zapraszam również na kolejny rozdział.
Rozdział 9
 
Rozdział 9: „Otwarte ramiona”
          Cieszyłem się, że w domu dziś nikogo nie było. Mogłem dzięki temu spokojnie wdrożyć mój plan w życie.
- Chcesz pić czy jeść?- Spytałem wchodzącego za mną Andrew.
- Może pić.- Skierował się za mną do kuchni.- To masz gotową odpowiedź?
- Jak nigdy gotową tylko musisz ją odkryć.- Uśmiechnąłem się do niego tajemniczo ciesząc się jego zdziwieniem.
- Poproszę podpowiedź?- Założył ręce na piersi i uniósł lekko kąciki ust w wyrazie zainteresowania.
- Jest na mnie.- Ta jedna rzecz już i tak zawężała mu pole poszukiwań do minimum.
- Mam cię rozebrać?- Otworzył szerzej oczy.
- To zostawmy na później.- Pstryknąłem go lekko w czoło podając jednocześnie szklankę z sokiem.- Na razie się napij, potem będziemy szaleć.
          Andrew aż z wrażenia wypluł sok. Poczułem kilka kropelek na twarzy i kiedy Andrew wystraszony chciał je zetrzeć przybliżyłem się do niego i cmoknąłem w usta. Mój przyjaciel stanął jak wryty, a to że wciąż żyje zauważyłem po rosnącym rumieńcu.
- Że wcześniej nie zauważyłem jaki jesteś słodki.- Powiedziałem odsuwając się od jego twarzy.
- Twoja odpowiedź?- Andrew momentalnie pozbył się czerwonego kolorku.
- Nie wytrzymasz do wieczora?- Zrobiłem zawadiacką minę.
- Nie, jeśli czeka mnie więcej takich akcji z twojej strony.- Odpowiedział bez wahania.
- Chodź.- Pociągnąłem go za rękę do mojego pokoju i zamknąłem drzwi. Był nieco zdumiony, a gdy stanąłem na środku pokoju i kazałem mu zdjąć koszulkę, zupełnie oniemiał.
          Powoli się jej pozbył po czym jego oczy napotkały dzieło Marysi- wielki napis markerem zakrywający prawie całą moją klatkę piersiową.
- Aby potwierdzić moją odpowiedź wybierz rękę.- Przeczytał i przeniósł wzrok na moje ramion, które mimowolnie delikatnie zaczęły trząść się z nerwów.- Lubię obydwie twoje ręce.
          Jego ciepłe dłonie delikatnie pocierały przedramiona w miejscu napisów. Wiedziałem co tam jest napisane. Na lewej „pomyliłem się”, na prawej…
- Czemu akurat na prawej jest „to ja”?- Zapytał Andrew patrząc mi dość czule w oczy.
- Nie wiem.- Odpowiedziałem szczerze.
- Jeśli pisała to Maryśka, to wiem czemu.- Oczywiście jak zawsze domyślał się wszystkiego. Zdziwiony obserwowałem jak trzymając moją prawą dłoń uklęknął przede mną.- Filipie, czy chcesz być moim chłopakiem?
- Andrew…- I znów to ja byłem tym zacofanym umysłowo, za którego trzeba było myśleć.- Wstawaj głupku, oczywiście, że tak.
          Takiego szczęścia jeszcze u niego nie widziałem. Prawie wyskoczył w górę i uścisnął mnie jakbym miał zmierzyć jego siłę. Jak u zdrowego niedźwiedzia jeśli chcecie wiedzieć. Gdy odwzajemniłem uścisk lekko się rozluźnił i spojrzał na mnie poważnie.
- Jesteś tego pewny?- Miał oczy pełne obaw.- Ja nie chcę krótkiego związku.
- Andrew, gdybym nie był, inaczej bym ci przekazał odpowiedź.- Pogłaskałem go po twarzy, była niezwykle delikatna.
- Cieszę się, naprawdę.- Schował twarz w mojej szyi.- To co teraz, jak to widzisz?
- Chcę czegoś spróbować.- Uniosłem jego podbródek i przylgnąłem do jego ust. Najpierw bardzo grzecznie, tylko rozkoszowałem się tym, że dał mi być tak blisko, ale potem zapragnąłem dowiedzieć się czy da mi więcej. Jedną dłonią błądziłem po jego plecach, a drugą przeniosłem spod podbródka na policzek by lepiej czuć każde jego wzdrygnięcie czy ruch. Na moment otworzyłem oczy, które zamknąłem, gdy nasze wargi się złączyły. Andrew miał zamknięte oczy i chyba ta chwila sprawiała mu przyjemność. I ja powróciłem do samego czucia. Lekko przekrzywiłem głowę i powoli musnąłem jego wargi tak by je otworzył wsuwając też delikatnie między nie język. Nie musiałem długo czekać. Z rozkoszą natknąłem się na jego język i rozpoczął się pełen euforii i przyjemności taniec, w którym obydwaj świetnie się odnajdywaliśmy. Na koniec złączyłem jego wargi i jakby na pożegnanie przyszczypnąłem dolną wargę.
- Oj, Andrew, Andrew, to było nieziemskie.- Szepnąłem opierając swoje czoło o jego, tak, że nasze oczy się spotykały.
- I kto to mówi?- Przyjaciel miał roziskrzone oczy. Przyjaciel, od teraz i chłopak. Jak to… fantastycznie brzmiało! Sięgnąłem do kieszeni spodni i wyjąłem małą prezentową torebeczkę, a z niej dwa rzemyki z wilkami i naszymi pierwszymi literami imion. Andrzej uśmiechnął się szeroko widząc je.
- Twoja czy moja?- Spytałem kładąc obydwa naszyjniki na jego dłoni.
- Twoja.- Uśmiechnął się jeszcze szerzej i zacząłem się bać czy nie pękną mu usta.
          Założyłem mu rzemyk. Kasia naprawdę. Andrew przyglądał się jak zakładam swój i wtulił się we mnie. Dziwne, to było tak przyjemne. Możliwość, że mogę dać mu poczucie bezpieczeństwa, ochronę, mogę go kochać, to było takie piękne.
          Staliśmy przytuleni jakieś trzy minuty póki mój nigdy nienajedzony żołądek nie zaburczał. Andrew tylko się zaśmiał i pociągnął mnie za sobą do kuchni. Lodówka tym razem była pusta, ale mama rano zdążyła ugotować ryż i stworzyć mieszankę warzyw na chińszczyznę. Nie powiem żebym sam tego nie potrafił, ale przecież nie będę narzekał gdy dostaję gotowe. Wsypaliśmy wszystko do woka, dodaliśmy sosu sojowego i przypraw i po niedługim czasie jedliśmy razem posiłek. ja pałeczkami, a Andrew widelcem przypatrując się mi z zainteresowaniem.
- Nie umiesz nimi jeść, a jednak ci się chce.- Skomentował w końcu.
- Im więcej będę ćwiczył tym lepiej będzie mi iść.- Stwierdziłem żałośnie przypatrując się fasolce, która nie chciała dać się złapać. Za chwilę jednak powędrowała do moich ust wznoszona na widelcu Andrew.- To nie fair.
- Przy tym tempie do jutra nie skończysz.- Andrzej zaczął mnie już po prostu karmić, zwłaszcza, że skończył już jeść własną porcję.- A chciałbym z tobą porozmawiać.
- O czym?- Tempo w jakim podawał mi jedzenie było zastraszające. Ledwo mogłem coś wydusić z siebie między jednym, a drugim widelcem.
- Zobaczysz jak zjesz.- odrzekł krótko i w przeciągu trzech minut skończyłem obiad. Odłożył nasze talerze do zlewu i pociągnął mnie do pokoju.
- Jak się dowiedziałeś?- Spytał pchnąwszy mnie na łóżko i jednocześni zamykając drzwi.
          Nie muszę chyba mówić, że na łóżku wylądowałem bardzo nieudolnie, mocno wypięty tyłkiem poza jego obręb i w dodatku na czworakach.
- Preferujesz na pieska?- Nie omieszkał skomentować Andrew.
- Cóż tak chyba wygodniej na pierwszy raz.- Skwitowałem jego uwagę siadając normalnie.
- To się już zobaczy.- Andrew poprawił sobie okulary na nosie, znak, że zdołałem go zawstydzić. Jednak na moje nieszczęście w wieczornym świetle trudno było dostrzec jego urocze rumieńce.- Odpowiedz na pierwsze pytanie.
- Domyślałem się, a potem wybadałem parę osób.- Przeciągnąłem się, by potem podeprzeć się rękami z tyłu.
- Kogo tak badałeś?- Mój chłopak zaplótł ręce na piersi.- Powiedz mi dokładnie ten swój tok myślenia.
- To będzie długie opowiadanie.- Wyprostowałem się i sięgnąłem by przyciągnąć go do siebie jednak odsunął się o krok dając mi do zrozumienia, że nie wywinę się od odpowiedzi.- Na początku podejrzewałem Kasię, potem skoro bardzo bliskie osoby to zostawała mi Kasia i był błysk w umyśle, że może ja. Podzieliłem się problemem z Marysią i ona dla mnie wybadała Agę. W tym samym czasie dowiedziałem się, że to chłopak i pozostała mi opcja ja. A kiedy potwierdziła mi to Marysia, a potem Aleks, to już w sumie nie mogłem wytrzymać by ci nie odpowiedzieć. Jednak stwierdziłem, że od razu stwierdzisz, że nie zgadłem tego sam.
- Cóż, zapewne by tak było.- Potwierdził mój chłopak. Jak dumnie to brzmi.
- A więc powiedziałem jak było, szczerość to podstawa w związku.- Odrzekłem z odwagą i tym razem już bez problemu przyciągnąłem go do siebie, tak, że stał między moimi nogami. Przytuliłem się.- Hm, twój zapach pasuje mi bardziej od dziewczyn.
- Cieszę się.- Andrew z czułością przygarnął moją głowę i głaskał kark.- Wolałbyś być na górze czy dole?
- Na górze?- Zaskoczył mnie tym pytaniem.
- Mi wszystko jedno, więc to mamy przynajmniej ustalone.- Jego ręce spokojnie opierały się na moich łopatkach.
          Poczułem się dzięki temu silny, naprawdę silny. Przytuliłem go jeszcze mocniej i wtuliłem głowę w jego brzuch.
- Mam nadzieję, że nie masz ochoty się od razu ujawniać w szkole. Wymruczałem w jego bluzkę.
- Nie, na razie zacznijmy chodzić na serio, potem się o tym pomyśli.- Stwierdził spokojnie i dodał.- Jednak bym powiedział.
- Tak, tylko nie wiem kiedy powiem swoim rodzicom.- Zastanowiłem się, co rzadko mi się zdarza.
- Znajdziemy dobry moment.- Uspokoił mnie i pocałował w głowę. Spojrzałem mu w oczy i przyciągnąłem do kolejnego pocałunku. Z przyjemnością znów rozwarłem mu usta, tym razem odnajdując się w tańcu języków jeszcze lepiej. Poczułem jak ciało Andrzeja delikatnie się spina i nabrałem ochoty by wybadać jego inne reakcje. Tylko jeszcze nie miałem na to wystarczająco odwagi. Choć? Przejechałem ręką w górę jego pleców, drugą przełożyłem na jego głowę by nie mógł się odsunąć. Na chwilę przerwał pocałunek.
- Jutro mamy szkołę.- Szepnął niepewnie patrząc mi w oczy.
- Jeszcze tego nie zrobimy.- Pogłaskałem go delikatnie po policzku by się uspokoił. Aż tak odważny nie byłem, a zwłaszcza nie chciałem by mój przyjaciel, a teraz chłopak nie mógł jutro usiedzieć na lekcjach.- Mamy przecież czas.
          Powróciliśmy do pocałunku. Ustawiłem Andrew tak by usiadł mi okrakiem na kolanach i delikatnie zdjąłem mu okulary kładąc dalej na łóżku. Teraz mogłem zupełnie spokojnie pójść na całość całując go. Chyba bardzo szybko przekonam się do pójścia dalej, bo Andrew był niesamowicie uroczy. Niby spokojny, zupełnie niepewny w swoich ruchach, ale czasami robił coś nieoczekiwanego. A to dopiero początek, same pocałunki. Powoli zacząłem się odchylać w tył by na końcu położyć się i swobodnie móc dwoma rękami badać górę jego ciała. Andrew za to podparty na jednej ręce, drugą masował mi głowę by za chwilę podeprzeć się z drugiej strony mojego ciała i skończyć pocałunek.
- Jeśli nie przestaniemy to skończy się dużo dalej.- Oznajmił szybko łapiąc oddech.
- Co proponujesz w takim razie?- Położyłem ręce w jakby poddańczym geście.
- Muszę jechać do domu.- Odpowiedział smutno.- Zróbmy to w piątek. Nie planuję, po prostu to dobry termin.
- Jeśli tylko chcesz.- Powiedziałem i wstałem, gdy usiadł obok na łóżku.
- Chciałbym już teraz, ale chyba rozumiesz.- Andrew bawił się swoimi palcami.
- Spokojnie poczekam.- Pogłaskałem go po plecach uspokajająco.

          W końcu wstał, zabrał swoje rzeczy i się pożegnaliśmy. Tym razem zupełnie niechętnie zamykałem drzwi, ale pocieszała mnie myśl, że już za dwa dni czeka mnie coś zupełnie niezwykłego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz