Witam!
Tym razem spóźniona tylko 1,5 godziny, jednak inaczej się nie dało. W tym rozdziale ostrzegam na scenę erotyczną. Aczkolwiek mam nadzieję, że nikomu ona nie będzie przeszkadzać. Następne rozdziały powinny ukazywać się już normalnie, co tydzień w niedzielę, zepnę się w sobie i pokonam jakoś brak weny. W końcu co to jest dla człowieka. Nie przedłużam i zapraszam na kolejny rozdział.
Rozdział 11
Rozdział
11: „Twoje ciało krzyczy”
W
piątek rano ledwo zwlokłem się z łóżka, a wylądowałem w samym środku huraganu.
Jak zawsze bowiem w kuchni odbywała się kłótnia moich rodziców, a kiedy wszedłem
zrobić sobie śniadanie stałem się jej ofiarą.
- Mógłbym przejść do lodówki?- Zaspany, ledwo
powłócząc nogami spojrzałem na ojca, który zagradzał mi drogę.
- A ciebie nikt nie nauczył kultury?- Wydarł
się na mnie czym wprawił mnie w zdziwienie zanim mózg przyswoił co się dzieje.-
Matka cię niczego nie nauczyła?
- Mama mnie nauczyła więcej od ciebie.-
Odparłem naburmuszony.
- Bo ja na was pracowałem!- Ryknął na mnie
kiedy zamykałem lodówkę po wyjęciu z niej szynki i ogórka na kanapki.
- Ona również pracowała, tylko, że po pracy
zamiast jechać do kochanka, którego nie miała, wracała do domu.- Powiedziałem
spokojnie. Nie bałem się, mimo, że ojciec potrafił mnie uderzyć. Tylko, że mam
17 lat i nie będę się wstydził powiedzieć kto mi to zrobił.
- Niczego nie wiesz gówniarzu, więc się
zamknij!- To był jego standardowy argument, gdy wytykałem mu jego błędy. Ze
względu na to, że chciałem jak najszybciej wyjść do szkoły, rzeczywiście
zachowałem ciszę.
Na
dworze świeciło słońce i zapowiadał się całkiem ciepły dzień. To mnie
pocieszyło. Nie wiem czy to świeża dawka witaminy D czy jakichś innych
endorfin, witamin czy czego tam, ale znów miałem lepszy humor. Co prawda Andrew
znów miało nie być w szkole, ale mógł u mnie zostać na weekend. Napisałem o tym
tylko mamie i Aleksowi. Wizyty mojego przyjaciela zdarzały się na tyle często,
że nikt nie robił z tego powodu problemów.
Na
lekcjach było nudno. Na przerwach gadałem z Maryśką i przy okazji zjadłem
ostatnie należne mi od niej śniadanie. Jedyne co nie pozwalało nam usnąć było
świecące słońce. Maryśka przez wszystkie lekcje rysowała po zeszytach, a ja… na
części spałem, na ławce, a na części gryzmoliłem coś na marginesach i pisałem
notatki. W końcu trzeba sprawiać chociaż pozory. Zupełnie bez energii wyszliśmy
ze szkoły i skierowaliśmy się na przystanek autobusowy.
-Jak tam z Andrew?- Maryśka spytała
przyglądając się dwóm ślimakom na ławce.
- Trudno określić, za długo się znamy by
stało się coś zupełnie nowego.- Przełożyłem zwierzaki na trawę za przystankiem.
W sumie to był niby przystanek. Po prostu na chodniku był znak z rozkładówką i
postawiona obok ławka. Przyjechał autobus i wsiedliśmy do niego oboje.
- Mimo wszystko, to zupełnie inna sytuacja.-
Maryśka ściszyła głos by inni pasażerowie nie wiedzieli o czym rozmawiamy.
- Co dokładnie chcesz wiedzieć?- Nie lubiłem
tajemnic i owijania w bawełnę.- Kurewsko się boję, bo mamy uprawiać seks.
- Ok, ok, rozumiem.- Maryśka widocznie na
takie fakty jeszcze nie była gotowa.- Tylko pamiętaj, że jeśli ty będziesz
zdenerwowany on będzie jeszcze bardziej.
- Dlatego staram się uspokoić. Tylko nie wiem
jak to zacząć.
- Jakoś będzie.- Poklepała mnie po ramieniu.-
Ważne żeby wyszło spontanicznie.
- Rozumiem.- Przyznałem, to co sam
wiedziałem. Maryśka pożegnała się ze mną i wyszła na swoim przystanku, a ja
założyłem słuchawki.
Dobrze,
że rodzice nie wracali na noc. Ojciec już się po prostu przeniósł do kochanki,
a mama miała nocny dyżur. Była pielęgniarką w szpitalu. Aleks za to wychodził
do znajomych na imprezę. Przynajmniej ten plus.
Dalej
rozmyślając doszedłem do bloku i wbiegłem po schodach na górę. Mieszkanie było
puste, więc rzuciłem plecak w przedpokoju i poszedłem się wykąpać. Dzisiejszy w-f
dał nam w kość. Brudne ciuchy wrzuciłem do kosza na brudy, a sam owinąłem się
ręcznikiem i skierowałem do pokoju.
- Masz bardziej umięśnione plecy niż się
spodziewałem.- Andrew stał ze szklanką soku oparty o framugę drzwi do mojego
pokoju. Podskoczyłem zaskoczony.
- Jak ty tu, kiedy?- Zamachałem rękami
zakreślając w powietrzu nieokreślone kształty.
- Przyszedłem kiedy jeszcze był Aleks i
pozwolił mi się zadomowić w twoim pokoju.- Odpowiedział spokojnie lustrując
moje ciało.
- I na ile się zadomowiłeś?- Stanąłem tak, że
dzieliła nas tylko szklanka i zajrzałem do pokoju. Andrew rozłożył sobie
nadmuchiwany materac i położył pościel.- Ku sprawianiu pozorów?
- Jakoś trzeba.- Spojrzał mi głęboko w oczy z
lekkim wyzwaniem.
Nie
wytrzymałem i pocałowałem go w policzek, później drobnymi muśnięciami warg
doszedłem do ust i złączyliśmy się w namiętnym pocałunku. Oplotłem go jednym ramieniem
w pasie, a drugą masowałem jego kark. Andrew oparł lewą dłoń na mojej piersi, a
prawą trzymał szklankę. Wolno zacząłem kierować go w stronę łóżka nogą
zamykając drzwi. Moja druga połówka jedynie uważnie odstawiła picie na regał i
dała mi sobą kierować . Widocznie za pierwszym razem daje mi pełną kontrolę.
Przynajmniej na razie. Przewróciłem go delikatnie na łóżko wciąż nie odrywając
się od jego ust i pozwoliłem sobie zbadać jego tors. On też mógł się pochwalić
mięśniami. Może nie tak wielkimi, ale przyjemnie zarysowanymi na szczupłym
ciele. Andrew był też ode mnie drobniejszy. Gładziłem jego ramiona, pierś,
brzuch, który pod każdym muśnięciem delikatnie opadał od wydech. Zacząłem
zdejmować z niego koszulkę, która już mi strasznie przeszkadzała. Andrew nie
miał tego problemu, ręcznik ledwo trzymał mi się na biodrach. Zaś mój kochanek nie
był cierpliwy. Co chwila trącał albo zahaczał o niego palcami nachalnie badając
moje ciało.
Zjechałem
z pocałunkami na jego szyję i kierowałem się niżej, w międzyczasie rozpinając
spodnie Andrew. Pomógł mi je z siebie zdjąć przy okazji pozbywając się
skarpetek i przyciągnął do pocałunku. Zauważyłem, że ma bardzo delikatne sutki
i z nieskrywaną przyjemnością zacząłem je pieścić, najpierw dłonią, a potem
językiem. Andrew szybko oddychał i mruczał z przyjemności. Jednak ja chciałem sprawdzić
czy będzie jęczał. Żeby się o tym przekonać zszedłem niżej językiem zaznaczając
drogę od mostka, przez brzuch po bokserki. Andrew patrzył na mnie wygłodniałym
wzrokiem. Ku jego niezadowoleniu wolałem zasmakować jego bioder i boków.
- Zejdź tam, proszę.- Powiedział poprzez
szybki oddech.
- Co tak niecierpliwie?- Delikatnie ugryzłem
go w bok. Jednak wykonałem polecenie, ale tylko ręką. Na razie dotykałem go
tylko przez materiał, ale i tak był niesamowicie gorący i podniecony. Złączyłem
nasze wargi w kolejnym szalonym pocałunku. Język Andrew prawie od razu musnął
moje wargi, ale nie musiał długo czekać na towarzysza. Razem zaczęliśmy się
trącać, kręcić kółka, wypychać jeden drugiego. Andrew masował mi plecy, a gdy tylko
przejeżdżał mi ręką wzdłuż kręgosłupa, przechodził mnie przyjemny dreszcz. Ja
zaś masowałem mu krocze. Już dawno poczułem, że jest wilgotny, ale chciałem
przetrzymać go jak najdłużej. Andrew miał jednak inny plan. Delikatnie lewą
ręką zatrzymał moją dłoń, a prawą zdarł ze mnie ręcznik odrzucając daleko na
bok.
- Zamiana ról?- Uspokoił trochę oddech i
korzystając z mojego zdziwienia zgrabnym ruchem przerzucił mnie na plecy i
usiadł mi na nogach. Zanim zdążyłem dojść co chce zrobić on już pochylał się z
zamiarem zrobienia mi loda.
- Boże, Andrew, nie tak szybko.- Zatrzymałem
jego głowę nad moim prężącym się dumnie członkiem.
- Obrzydza cię to?- Spytał wyraźnie
zaniepokojony.
- Nie, to po prostu mój pierwszy raz i nie
wiem ile wytrzymam.- wyznałem ciszej. Mój chłopak jedynie zaśmiał się na to
delikatnie i z przekorą w oczach polizał najpierw główkę mojego członka, a
później całą jego długość. Widok, gdy brał go do ust był zaskakująco
podniecający. Na początku wolno poruszał głową w górę i w dół, jakby chcąc
wszystko idealnie wyczuć. Potem lekko przyspieszył. Byłem zdziwiony ile się
mnie w nim zmieściło mimo, że Andrew nie dawał rady go włożyć do gardła, ale
nie miałem mu tego za złe. I tak sprawiał mi niezwykłą przyjemność, zwłaszcza,
że teraz do ust doszły jeszcze dłonie. Jedną masował mi jądra, a druga pomagała
ustom. Ledwo mogłem wytrzymać to wszystko.
- Jeśli nie przestaniesz…- wysyczałem przez
zaciśnięte zęby.
- Dojdziesz?- Szepnął równie podniecony co
ja, nie przestając ruszać ręką.- Nie szkodzi, to dobrze.
- Ale…- Nie dokończyłem, bo zatkał mi usta
pocałunkiem. Dotyk jego warg i gorący język sprawiły, że mimo moich starań
doszedłem. Andrew jednak nie dawał za wygraną i tym razem przeniósł swoje
nieziemskie dłonie na górę. Nie chciałem dać mu tak wielkiej władzy, więc w
trakcie pocałunku przekręciłem go na plecy i przejąłem inicjatywę. Zacząłem na
nowo pieścić jego sutki, które szybko zamieniły się w dwa twarde guziczki i
zająłem się jego penisem.
Na
początek zacząłem pieścić go ręką po czym przerwałem pocałunek i ustami
zszedłem przez całe jego ciało niżej. Właśnie miałem pierwszy raz w życiu
zrobić dobrze ustami jakiemuś facetowi. Nie, nie jakiemuś, a Andrew. Spojrzałem
na jego twarz i widziałem, że denerwuje się równie co ja. Spiąłem się w sobie,
odetchnąłem i wziąłem za swoje zadanie. Śladem Andrew. Najpierw polizałem
główkę, potem ku dołowi, aż do delikatnych włosków. Później inną stronę
polizałem ku górze i powoli zacząłem brać go do buzi. Powoli zacząłem poruszać
głową, a słysząc szybszy oddech Andrew zacząłem robić to szybciej przy okazji
masując jego kuleczki. Wreszcie doczekałem się nagrody jaką był delikatny jęk
Andrew, ale to tylko był przedsmak wszystkiego. Ręką odszukałem schowany między
łóżkiem, a szafką lubrykant i wylałem sobie nieco na palce. Ogrzałem go jak
mogłem i powoli zacząłem rozciągać Andrew. Chyba byłem wystarczająco delikatny,
bo nie zauważyłem u mojego chłopaka żadnego grymasu bólu. Do pierwszego palca
doszedł drugi, potem lekko trzeci i mogłem w niego wejść. Uklęknąłem między
jego nogami i wspomagając się ręką powoli natarłem na jego wejście, które mimo
wszystko delikatnie się spięło. Powoli, by sprawić mu jak najmniej bólu,
wszedłem do środka. Andrew mimo wszystko poruszył się niespokojnie, więc
pochyliłem się nad nim i złożyłem pocałunek na jego rozchylonych wargach.
- spokojnie, jeszcze tylko odrobina.-
Uspokoiłem go i gdy dał mi przyzwolenie wzrokiem, pchnąłem do końca.
Pocałowałem go czule i dopiero po chwili zacząłem się ruszać. Przy okazji jedną
ręką zacząłem pieścić jego członek czym wyrwałem mocniejsze jęki z dygoczących
ust. Nadeszła pora na mocniejsze i głębsze pchnięcia, a gdy przy drugim ruchu
trafiłem w prostatę i ciało Andrew wygięło się w łuk z przyjemności z najcudowniejszym
jękiem jaki w życiu słyszałem, musiałem to powtórzyć. Widok mojego przyjaciela
wbijającego palce w kołdrę, ciągnącego ją, wijącego się i patrzącego tak
wygłodniałym wzrokiem w połączeniu z jego głosem, którego na tych rejestrach
nikt nie słuchał było tak podniecające, że w mgnieniu oka doszedłem, a Andrew
zrobił to tuż po mnie. Orgazm był na tyle wyczerpujący, że wycieńczony
wyszedłem z niego i położyłem się obok. Przez dłuższy czas patrzyliśmy na
siebie tylko z niemym podziwem. Właśnie poznaliśmy się z nieznanej nam obu
strony.
- Idziemy się myć?- Sam nie byłem pewny tego
co mówię.
- Chusteczki chyba wystarczą, nie mam siły.-
Mimo swych słów usiadł, napił się soku i podał mi chusteczki z regału. Po
krótkiej higienie, Andrew wtulił się lekko we mnie i usnęliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz